Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Accio #32*

  Ten sam dzień. Jesteś w drodze do swojego dormitorium które jest w lochach.

W sumie to pasuje do Slyrherinu. Zimno, ciemno, strasznie, nieprzyjemnie. Nawet kiedyś znalazłaś tam martwego szczura.
Jesteś zadowolona z lekcji eliksirów. Fakt, nie dostałaś Felix Felicis, ale nie wyszłaś na najgorszą jak zawsze.

Dotarłaś do pokoju wspólnego w którym panował porządek jak zawsze. Ahh...brakowało ci tego chaosu jaki był w Gryffindorze. Tutaj wszystko była ,,Jak trzeba''. Nie było za głośno. Wszystko poukładane. Mało osób się śmieje.

Poszłaś po schodach na górę do pokoju i padłaś na łożko. Pierwszy dzień szkoły udany.
- Zmęczona? - spytała Pansy wypakowując książki na półke.
- Nie aż tak bardzo. Co jutro masz pierwsze?
Dziewczyna spojrzała na swój plan.
- Numerologie. - powiedziała.
- Ja mam Mugoloznactwo. Znowu...- odparłaś i zaczełaś bawić się różdżką. Pansy spojrzała na ciebie dziwnie.
- Co ty robisz?
- Wiesz...gdy byłam na pokątnej dwa lata temu Ollivander dał mi te różdżke. I powiedział, że mam na nią uważać...i na siebie też. - te ostatnie słowa powiedziałaś ciszej. Dziewczyna jakby przez chwile nie zrozumiała tego co powedziałaś. Po chwili ciszy powiedziała.
- Wiesz...Ollivander wszystkim tak mówi. - powiedziała niezbyt przekonującym głosem. Może tak...
- Ale powiedział też...
- Dobra, dobra dosyć tego bezsensownego gadania. - zaśmiała się. - Weź kąpiel i idź spać. Jutro na śniadaniu mi wszystko dobrze opowiesz. - powiedziała i wyszła z pokoju.

~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~

Piątek. Wszyscy są zadowoleni. Kto nie lubi piatków? Ty! Bo masz dwie lekcje z Gryfonami pod rząd. Ale...trudno. Jakoś wytrzymasz ten dzień.

Siedzisz na śniadaniu.  Twoją uwagę przykuwa dziwna książka leżaca przed Harrym. Gdy Harry zauważył, że spoglądasz na niego od razu odwróciłaś wzrok.  Chciałaś powiedzieć Pansy dalszą opowieść o twojej różdżce, ale stwierdziłaś, że to nie ma najmniejszego sensu. Draco nie pojawił się na śniadaniu. Nie za bardzo cię to szczerze obchodziło, bo tak czy siak nie jesteś jego niańką.

Czas na Zielarstwo z Puchonami.  Nie za bardzo lubiłaś Puchonów. O wiele lepiej Slytherin dogadywał się z Rainvenclaw. O Gryffindorze chyba nie muszę wspominać. Szczególnie gdy za kilka tygodni macie grać z nim mecz quidicza. Ale pierwszy w kolejce do porażki jest Hufflepuff. Jutro są treningi. I bardzo dobrze. Brakowało ci latania na miotle.

Lekcja minęła. Teraz czas na...Historie Magii.

Idziesz z prawie całym Slytherinem do sali. Lekcja jest okropna. Profesor Bins jest strasznym nudziarzem i wszyscy o tym dobrze wiedzą. Nagle zobaczyłaś na swojej ławce kawałek pergaminu.

,,Musimy pogadać"
U.B. - (skrót od Ukochany Braciszek)

Draco! Teraz? Koniecznie?

Spojrzałaś na niego patrzył na ciebie i lekko się uśmiechał. Zamoczyłaś pióro i zaczełaś pisać odpowiedź. Niestety nie uległo to uwadze Profesorowi.
- A co Malfoyówna robi na mojej lekcji? - spytał podchodząc do ciebie.
- J-ja Profesorze, bo...bo ja właśnie... - jąkałaś się.
- Yhy. Interesujące. Zostaniesz po lekcjach. - powiedział i wrócił do lekcji.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro