Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Accio#13

13.Na drugi dzień wstałaś bardzo wcześnie. W końcu były urodziny twojego chłopaka. Szybko się ubrałaś (ładnie oczywiście) i pościeliłaś łóżko. Zostało tylko jedno...poszukiwanie prezentu. NIE MA PREZENTU! Czyli zostajesz sama, w pokoju, bez prezentu dla ukochanego w dniu jego urodzin. Nie mogło być lepiej.(wyczuj sarkazm)

Cała w nerwach rozrzucałaś wszystko i szukałaś wszędzie. Sprawdzasz pod łóżkiem -nie ma. Teleportujesz się do Hogsmeade - tym bardziej. Wracasz do domu. Widzisz śmiejącego się...twojego UKOCHANEGO BRATA.
- Jeżeli powiesz mi, że to ty go miałeś przez cały czas... - powiedziałaś czując, że zaraz eksplodujesz dosłownie jak wulkan.
- Upss... - powiedział i zaczął uciekać po całym domu.
- Wracaj tu! Oddawaj to! - krzyczałaś. Biegłaś za nim. Był bardzo szybki, ale ty też nie za wolna. Dogoniłaś go i wyrwałaś mu pakunek z ręki.
- Ej. Chciałem tylko popatrzeć. -powiedział Draco udając obrażonego.
- Tak. Popatrzeć. Ja latam po całym świecie o szukam tego cholernego prezentu, a tu się okazuje, że on przez cały czas był tu...w domu! Miał go mój jakże UKOCHANY BRACISZEK!
- No, ale przyznaj, że mi się udało, co?
- Jeszcze raz taki numer i pożałujesz, że się urodziłeś kleszczu! - powiedziałaś i poszłaś do pokoju. Musiałaś sprawdzić czy prezent nie ucierpiał.
- A ty jeszcze nie spakowana? - spytał Draco wchodząc do twojego pokoju.
- A czemu miałabym być...
- Aaaa. Nie powiedzieli Ci Jeszce? To ja Ci powiem! Jedziesz dziś do Syriusza. - powiedział, a ty nie wiedziałaś co powiedzieć!
-  Gdzie? Kiedy? Co? Że? Jak?
- Hahaha. Ty tam nie zadawaj głupich pytań tylko się pakuj. Za godzinę przyjedzie po Ciebie Remus.
- To świetnie...ale...ojciec o tym wie?
- No co ty! Głupia jesteś? A poza tym wie o tym tylko mama. No dobra. Ja ci pomogę się spakować, bo coś czuje, że w takim tempie do nie zdążysz nigdzie. - powiedział podchodząc do twojej walizki. Zaczął pakować twoje ubrania. Ty zajęłaś się bardziej innymi rzeczami np. Książki, obrazy itp. Gdy skończyliście akurat przyjechał Remus. Draco pomógł Ci znieść walizkę przed dom (znaczy...no nie POMÓGŁ ci tylko ZROBIŁ to za ciebie, bo walizka była dla ciebie za ciężka), a ty przywitałaś się z Remusem.
- Cześć Wiktoria! Wszystkiego najlepszego!
- Dziękuję.
Po tym jak Draco ,,załadował'' twoją torbę do bagażnika, pożegnałaś się z nim.
- A pożegnasz się ze swoim UKOCHANYM BRACISZKIEM? -spytał i się zaśmiał.
- Oczywiście! - powiedziałaś o dałaś mu buziaka w policzek. - Do zobaczenia w szkole.
- Do zobaczenia. - powiedział i się uśmiechnął. Wsiadłaś do samochodu i pojechaliście.

Gdy dotarliście na miejsce widziałaś w pokoju na przeciwko Syriusza, Pana Artura Weasleya, Nimfadore Thonks i Panią Weasly, która wyszła z kuchni i Cię przywitała.
- Witaj Wikusia. Wszystkiego dobrego. Jak miło Cię widzieć. -powiedziała i Cię uściskała.
-Dzień dobry. Panią też.
- Zmykaj na górę. Pokój po lewej. Już tam na ciebie czekają. - powiedziała a ty pognałaś po schodach. Miałaś nadzieję że ujrzysz tam Harrego, ale jednak nie. Był tam Ron i Hermiona. Gdy otworzyłaś drzwi Miona rzuciła się na ciebie.
- Wiktoria! Wszystko dobrze? - spytała przerażona.
- Dziewczyno, daj jej złapać oddech. Cześć Wiki. - powiedział i gdy Hermiona Cię puściła to Cię przytulił.
- Hejka. Tak, wszystko dobrze, a coś się stało? Gdzie Harry?
- Harry tu przyjedzie później. Ma coś dla ciebie! - krzyknęła Hermiona.
- Ciszej, bo jeszcze wszystko wypaplasz. - odezwał się Ron a do pokoju wbiegli bliźniacy Weasley.
-Siemka Wika! - krzyknęli i wzieli Cię na barana.
-Mamy coś dla ciebie. - odezwał się Goerge.
- Tylko nie otwieraj oczu! - dodał Fred.
- Okey. - powiedziałaś i zamknęłaś oczy. Goerge postawił Cię na ziemi. Poczułaś czyjeś ręce na ramionach.
- Chyba się nie spóźniłem. Co? - odezwał się głos, a ty otworzyłaś oczy. To był Harry.
- HARRY! - krzyknęłaś i rzuciłaś się mu na szyję.
- Podoba się prezent? - spytał Fred.
- Bardzo. - powiedziałaś
- Najlepszego kochana! - powiedział Harry. - Ode mnie prezent dostaniesz później.
- Już się nie mogę doczekać.  - odpowiedziałaś. - Ja też mam coś dla Ciebie. Najlepszego książe!
- Dziękuję. Zapomniałem, że mam dziś urodziny. - powiedział i się zaśmialiście.

- Dlaczego nie napisaliście do mnie żadnego listu? Ja pisałem do was prawie codziennie! - zwrócił się Harry do Rona i Hermiony.
-Bo... - zaczął Ron, ale Hermiona mu przerwała.
- ..Dumbledor powiedział że nie wolno Cię informować. Ucioł nam z tobą kontakt.
- Mi nic nie powiedział. Ja do ciebie pisałam. - wtrąciłaś się.
- Wiem Wiki. Do ciebie nie mam pretensji.
- Wiki! - krzyknęli z innego pokoju bliźniacy. - Znaleźliśmy twojego kota!
- Kitka! - krzyknęłaś i podbiegłaś do kotki uciekającej przed Krzywołapem Hermiony.
- Krzywołap! Chodź tu! - wrzasnęła Miona.
- Dzięki. Skąd ją macie? - spytałaś.
- Dumbledor nam ją przekazał jak twoi rodzice... - przerwał gdy sturchnął go Ron.
- Okey. Rozumiem.
- Dzieciaki! Na dół. - wrzasnęła Molly. Jednym ruchem wyszliście z pokoju i znaleźliście się na dole. Fred i George się teleportowali przy czym bardzo denerwowali Panią Weasly. Byli już pełnoletni więc było im wolno. W kuchni czekał już na was obiad.
- Witaj Syriusz. - przywitałaś się z Blackiem.
- Cześć Wiktoria. Bardzo mi przykro z powodu twoich ,,rodziców''. - powiedział, a Harry położył rękę na twoim ramieniu.
- Tak. Ale wszystko już dobrze.
- Witaj Harry.
- Cześć Syriusz.
- Do stołu! - krzyknęła po raz kolejny Pani Weasly. Przy obiedzie rozmawialiście o różnych rzeczach.
- Zakon Feniksa?
- Należe do niej Ja, Remus, Nimfadora, i wiele innych, a nawet sam Dumbledor!
-NIE MÓW DO MNIE NIMFADORA! -krzyknęła Thonks.
- Przepraszam Thonks...no wracając. Zakon ma na celu walke ze śmierciożercami i Voldemortem. Jemu chodzi o coś więcej...coś czego nie dostał ostatnim razem...
- Oh no już, dosyć! Jeszcze jedno słowo i wprowadzicie go do zakonu! - powiedziała Molly.
- No i dobrze! Jeśli Voldemort chce walczyć to ja będę walczył!
- No! - powiedział zadowalony Syriusz. Po chwili spojrzał na Ciebie.
- Nawet o tym nie myśl. Ty nie będziesz w Zakonie! - powiedział Syriusz.
- Ale...
- Syriusz ma rację. To zbyt niebezpieczne.  - wtrącił się Harry.
- Ale ty jesteś ważniejszy ode mnie! Ja tam mogę zginąć, ale ty?! Przecież ja bym tego nie przeżyła!
- NIE I KONIEC! - wrzasnął Remus. Ty nic nie odpowiedziałaś tylko pognałaś na górę. Gdy zrobił się wieczór zaczęłaś się z Hermioną przygotowywać na przyjęcie urodzinowe dla Ciebie i Harrego. Ubrałaś prześliczną błękitną sukienkę i rozpuściłaś włosy, które z każdym dniem robiły się coraz bardziej jasne. Umalowałaś się i usłyszałaś, że ktoś stoi za drzwiami pokoju. Otworzyłaś drzwi i w tym samym momencie upadli na podłogę Fred, Goerge i Ronald. Harry stał z tyłu ubrany w granatową koszulę.
- Ohh... wy się nigdy nie nauczycie... Nie wiecie, że nie ładnie podsłuchiwać? - powiedziała Miona. Harry stał z tyłu i się śmiał. Ty do niego podeszłaś.
- A ty się tak głupio nie śmiej tylko zakładaj krawat.
- Dobrze, ale...
- Tak. Pomogę Ci. - dokończyłaś za niego. Pomogłaś mu założyć krawat i zeszliście na dół. Szłaś przed Harrym. Zauważyłaś, że bawi się twoimi włosami.
- Widzę, że zauważyłeś.
- Tak. Bardzo ładnie Ci w takich. No dobra. Już nie ruszam. Wiem, że pewnie długi je układałaś. - wywnioskował z wyrazu twojej twarzy.

- NAJLEPSZE ŻYCZENIA! - krzyknęli wszyscy. Zaczęli składać wam po kolei życzenia. I nadeszła pora na życzenia od Ciebie dla niego i na odwrót.
- Harry. Życzę Ci... - sama nie wiedziałaś od czego zacząć. - ... żebyś nigdy nie był smutny, żebyś zawsze miał takie szczęście jakie masz zawsze i... - łza Ci poleciała po policzku. Harry się uśmiechał. - i żebyśmy zawsze byli razem. - powiedziałaś i uściskałaś Harrego. Wręczyłaś mu prezent. Gdy go zobaczył z oczu poleciała mu łza. Założył go na szyję.
- Dziękuję. -powiedział wycierając oczy od łez. - Teraz moja kolej. Wiktorio. Życzę Ci...abyś zawsze była taka radosna jak zawsze, abyś nigdy nie cierpiała i...abyś pozostała na zawsze moją księżniczką. - po tych słowach wręczył Ci małe pudełeczko. Był w niej mały, srebny pierścionek. Był śliczny. Harry założył Ci go na palec i złożył na twoich ustach pocałunek. Wszyscy zaczęli bić brawo, a Hermiona skakać z radości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro