Accio #1
Nazywasz się Wiktoria Riden. Masz 14 lat i pochodzisz z rodziny mugoli.
Masz brązowe, długie włosy. Twoja mama -Anastazja, twój tata - Marek. Mieszkasz w Angli w samej stolicy! Chodzisz do szkoły za którą nie za bardzo przepadasz.Masz 1 najlepszą przyjaciółkę Karolinę. Niestety odkąd się przyjaźnicie nie powiedziała ci swojego nazwiska. Czasami próbowałaś się domyślić, ale było to dosyć trudne zadanie. Po jakimś czasie jednak odrzuciłaś ten temat.
Jesteś ogromną fanką ksiązek. Przeczytałaś wszystkie książki, które dał ci dziadek, wszystkie po kilkanaście razy. Nie miałaś pojęcia skąd dziadek je miał, ale powiedział że są bardzo stare. Opowiadały one o chłopcu zwanym - Harrym Potterem. Wiedziałaś jednak, że świat magii nie istnieje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień jak co dzień. Wstałaś i rozpoczęłaś swoją codzienną rutynę. Niestety codziennie bardzo tęskniłaś za Karolą, bo przepisała się do innej szkoły. Ona też bardzo z tego powodu cierpiała. Codziennie jednak do siebię pisałyście i dwoniłyście.
Spakowałaś się do szkoły i poczekałaś na koleżankę z klasy - Martynę. Codziennie po ciebie przychodziła do szkoły. Nie byłyście jednak przyjaciółkami. Dużo było między wami kłótni i sprzeczania się, ale nie ma co rozpamiętywać przeszłości.
Gdy Martyna przyszła poczekała, aż ubierzesz buty i wyszłyście. Droga do szkoły zajmuje wam ok. 5 min. Mieszkacie bardzo blisko. Po drodzę rozmawiałyście o różnych rzeczach np. O aktorach, filmach, książkach.
Gdy doszłyście do szkoły ledwo zdążyłyście na lekcje. Trochę się zagadałyście. Zaczął się narmalny dzień w szkole... Nie lubiłaś za bardzo swojej klasy. Połowe tych osób znałaś już z przedszkola. Wydawało Ci się że nasz ich już trochę za długo. Gdy wróciłaś do domu byłaś ,,padnięta''. Nie miałaś siły na nic.
Odrzałaś sobię wczorajszej zupy, zjadłaś i położyłas się. Po pewnym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie byłas do końca pewna kto to. Twoja mama nie... ona kończy pracę o 17:30 a jest dopiero 15:46. Twój tata też to nie mógł być, ponieważ wczoraj wyjechał w trasę.
Otworzyłas drzwi i zastałaś tam trójkę młodych ludzi. Dwóch chłopaków i jedna dziewczyna.
Nie znałaś ich. Nie wiedziałaś kim są.
Już miałaś zamknąć drzwi, gdy Rudzielec co stał po drugiej stronie drzwi od tak wprosił się do twojego mieszkania. Za nim weszli pozostali.
- Co ty sobie wyobrażasz? - krzyknął na Ciebie z wyrzutem, a ty nie rozumiałaś o co chodzi.
- Nie rozumiem...-odpowiedziałas z zakłopotaniem - a poza tym kim jesteście i jakim prawem od tak sobie wpadacie do MOJEGO domu - powiedziałaś
- To ty o niczym nie wiesz!? - powiedział rudy coraz bardziej wściekły.
-Ronald...-próbowała uspokoić chłopaka dziewczyna - spokojnie.
-Jak mam być spokojny! - wykrzyknął na cały głos. - Ona jest jakaś głupia czy co?!
Napewno w tym momencie coś byś zrobiła. Ale ty stałaś nieruchomo i nie wiedziałaś co powiedzieć.
- Przestaniesz w końcu?! - odezwał się drugi chłopak - jak ty się zachowujesz? Nie widzisz, że ona jest wystraszona? Od tak wpadłeś do jej domu i jeszcze ją wyzywasz. Ona pewnie nawet nie wiem kim jesteśmy. Miej trochę szacunku dobrze?! -powiedział, a ty nie wiedziałaś co powiedzieć. Po raz pierwszy od wielu dni ktoś stanął w twojej obronie.
- No tak ja...-wydusiłaś wreszcie -nie wiem kim jesteście i jak się tu znaleźliście.
-No racja -odpowiedziała dziewczyna - Gdzie moje maniery! Hermiona Granger - powiedziała i podała Ci rękę. Ty też jej podałaś
- Wiktoria, Wiktoria Riden. - uśmiechnięłaś się do niej przyjaźnie.
-Ron Weasley...i przepraszam za tamto...-powiedział zakłopotany.
- Miło mi i nic się nie stało. - odpowiedziałaś przyjaźnie, chodź jednak cały czas czułaś do niego lekką niechęć.
- A ja - brunet zwrócił się w twoją stronę - Harry Potter, miło mi Cię poznać.
- Mi również - uśmiechnęłaś się
- Ale zaraz... - przyjrzałaś się każdemu podejżliwie wciąż nie wiedząc do końca kim oni są.
Kojarzyłaś ich z książek twojego dziadka.
-Ehh...jejku -wzdychnęła dziewczyna i zauważyłaś że wyciąga z kieszeni jakiś kijek - Wingardium Leviosa -po wypowiedzeniu tych słow poduszka, która leżała na twojej kanapie nagle się uniosła.
Nie mogłaś w to uwierzyć. Właśnie dostałaś dowód, że widzisz przed sobą prawdziwe Golden Trio jak z książki którą czytałaś! To było niesamowite!
- Teraz wierzysz? - spytał Harry uśmiechając się do ciebie.
- Tak... - powiedziałaś nieśmiało i odwajemniłaś uśmiech.
Przez cały czas opowiadali Ci dlaczego to właśnie oni musieli ci przywieźć list z Hogwartu i dlaczego teraz nie mogą tam wrócić. Okazało się, że Czarny Pan zamierza powrócić i przez kolejne kilka dni do rozpoczęcia kolejnego roku szkolnego uczniowie Hogwartu nie mogą uczęszczać do szkoły. Twoja sowa, którą specjalnie Dumbledore dla Ciebie kupił, gdzies odleciała. Hagrid niestety nie mógł zapamiętać twojego adresu i zgubił drogę. Wiec padło ma sławną trójkę.
- Ale to bardzo dziwne. Przecież widziałam masę książek o was i o waszych przygodach! - powiedziałaś a wszyscy spojrzeli się na Ciebie jak na wiariatkę.
- Ale jak to? To niemożliwe! Czy może jednak... - odpowiedziała Ci Hermiona, a chłopcy cały czas Cię obserwowali co było dosyć krępujące.
- Co masz na myśli? - spytałaś się oczekując odpowiedzi.
-To, że te książki opowiadają o tym co się WYDARZY, a nie co się już WYDARZYŁO! - powiedziała Hermiona a w jej głosie można było usłyszeć lekkie przerażenie. Wszyscy byli bardzo ździwieni.
- Wiktoria. - zwrócił się do ciebie Harry. - musisz nam to pokazać.
- Przepraszam, ale nie mogę- odpowiedziałaś pewnym głosem. - Nie można pogrywać z czasem. Jeżeli teraz się dowiemy co będzie to będzie bardzo źle. - skończyłaś, i poczułaś jak w oczach zbierają Ci się łzy. - Mogę wam tylko powiedzieć, że masę osób zginie - odpowiedziałaś ze smutkiem, i poczułaś jak łza spływa po twoim policzku.
- Nie martw się. - powiedział.- Wszystko będzie dobrze.
Nie odpowiedziałaś. Usiadłaś obok Hermiony, a Harry obok Ciebie. Ron dosiadł się po jego lewej stronie. Po długiej ciszy ty się odezwałaś.
- Hermiona.
- Tak? - spytała przyjaznym głosem.
- Jak to możliwe, że ty tutaj rzuciłaś zaklęcie? Przecież nie można czarować poza szkołą. - spytałaś bawiąc się palcami.
- Dumbledore powiedział, że możesz nam nie uwierzyć. - odpowiedziała - i tak było. Powiedział, że w takim wypadku możemy użyć 2 zaklęć. Wingardium Leviosa i Experialmus. - po tych słowach już wiedziałaś o co chodzi.
- Ale...- znowu masz pytanie, tym razem do wszystkich- dlaczego przywieźliście mi to dopiero teraz? Mam już 14 lat. Jak ja będę wyglądała z pierwszorocznymi?. A wy już będziecie na 4 roku! - powiedziałaś z lekkim wyrzutem.
Nie chciałaś uczyc się podstaw.
- Nauczyciele w Hogwarcie rozumieją twoją sytuację i pozwolili Ci chodzić od razu na 4 rok. Tylko musisz przyjść do tiary przydziału. Ciekawe w którym domu będziesz...? - zamyślił się Ron - Myślę, że pasujesz mi do...Slitherinu lub...
-GRIFFINDORU! - krzyknęła Hermiona - Tak! Na pewno będziesz w Gryffindorze.
- Też tak myślę. Na pewno trafisz do nas! - powiedział gryfon do ciebie - Super! Cieszysz się?
- O tak! Bardzo! Nawet nie wiem jak bardzo - uśmiechnęłaś się, a Hermiona Cię przytuliła.
Rozmawialiście jeszcze z kilka dobrych minut, gdy do domu przyszła twoja mama.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro