Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. to on władał i posiadał kontrolę

- Czego chcesz, malutka?

Przy uchu młodej blondynki rozległ się hipnotyzujący szept, który znów przyprawił jej ciało o dreszcze; ciarki przebiegły wzdłuż jej kręgosłupa, gdy gdzieś zaszeleścił woreczek, aż w końcu dostrzegła mały przedmiot spoczywający w dłoni towarzysza.

Jungkook świetnie bawił się takimi dziewczynami - swoim urokiem powalał ofiary na kolana w taki sposób, że nawet nie miały ochoty stawiać oporu.

Młode, spragnione przygód kobiety były idealnym celem. Źródłem dochodu, przyjemności, zabawy ale i ogromnej satysfakcji, która nadawała jego życiu niepowtarzalnego smaku.

Bo to on władał i posiadał kontrolę.

Brunet kiwnął głową wykrzywiając usta w cwanym uśmieszku. Cmoknął, eksponując przy tym swe miękkie, malinowe i na pozór gorące wargi.

Ale każdy, kto się do niego zbliżył wiedział, że w tym mężczyźnie nie było ani grama ciepła. Chłód bił od niego na kilometr, choć wyglądał tak cholernie gorąco w świetle neonów, w wijącym się tłumie.

- Ładnie poproś - mruknął, sunąc ustami wzdłuż jej rozpalonej szyi, a ona tak bardzo domagała się tego dotyku, że od samego oddechu, którym owiewał jej obojczyk, była gotowa oddać się mu nawet tutaj, na obleśnej podłodze w tłocznym klubie nocnym.

Co noc była inna. Wymieniały się nim jak nagrodą, a i tak żadna nie mogła go posiąść. I choć świetnie o tym wiedziały, to poiły się jego bliskością i uzależniały od tych niepozornych saszetek, które to nosił zawsze przy sobie.

Na wpół przytomna dziewczyna napierała biodrami na jego masywne uda. Podtrzymywanie jej nie stanowiło żadnego problemu - może było nieco irytujące, gdy celowo chwiała się bardziej, niż powinna.

Prosiła o więcej. Krew w jej żyłach prawie się gotowała, a dotyk zimnych dłoni błądzących po ciele tylko wzmagał rozkosz.

Rozsiadł się wygodniej na czarnej kanapie, jednocześnie zaciskając dłoń na jej ledwie zakrytym pośladku. Drugą ręką przesunął po jej karku, czule przebiegając palcami po każdym milimetrze aksamitnej skóry, zroszonej obecnie potem.

Yoonah delikatnie zakołysała biodrami i momentalnie zastygła w bezruchu, gdy ktoś przecisnął się obok nich. Rzuciła okiem na partnera, który czekał na zapłatę.

Obiecany narkotyk już ukrywał się w którejś z kieszeni jego obcisłych spodni, powinna dobrze na niego zapracować.

I wstyd się przyznać, ale zrobiłaby to nawet całkowicie za darmo. Prawdopodobnie każda jedna zapłaciłaby mu za samą jego uwagę, choć rzekomo wszystkie przychodziły po towar.

Yoonah przez resztę nocy wykrzykiwała jego imię, raz po raz dając mu wszystko, czego mężczyzna mógł chcieć.

Później przychodziły następne.

Tak wyglądała rzeczywistość Jungkooka; klub był jego domem, a zabawa pracą.

Na dilerce zbijał fortunę, żył z cudzych uzależnień, igrał z ludźmi, aż zaczynali mu się nudzić. Wtedy lubili znikać w nieznanych okolicznościach.
Albo...on lubił ich "znikać".

Cóż, dłużników ciężko było spamiętać, zaś liczby miał poukładane w głowie genialnie, dlatego bardzo dbał, by nie zaprzątać jej zbędnymi twarzami.
Kurczowo trzymał się terminów i nie popuszczał najprzyjemniejszym klientom.

Sam żył pięknie, zamieniając życie innych w piekło.

- Idź do domu - rozkazał tonem nieznoszącym sprzeciwu, a dziewczyna skuliła się, jakby oberwała z procy.

Noc już dobiegła końca? Skończył się jej czas?

Tak bardzo starała się go zadowolić, skupiała się tylko na nim i jego umięśnionym ciele, które teraz zwyczajnie ją odepchnęło.
I choć Jungkook robił to każdej nocy - wabił, wykorzystywał i porzucał, to Yoonah wciąż liczyła, że zabierze ją ze sobą.

Ale diler znów opuścił klub samotnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro