🪻3🪻
Yeosang przez następne dni próbował spotkać się z Seonghwą, jednak jego wysiłki okazały się bezskuteczne. Każdego ranka z nadzieją podchodził do drzwi komnaty przyjaciela, tylko po to, by usłyszeć od służby, że książę jest zajęty sprawami królewskimi. Z każdym dniem jego frustracja rosła, a serce wypełniało się smutkiem.
Pierwszego dnia po ich ostatnim spotkaniu Yeosang czekał na odpowiedni moment, by zaskoczyć Seonghwę wizytą. Jednak gdy dotarł do jego komnaty, usłyszał jedynie wymijające odpowiedzi: Książę Seonghwa jest zajęty sprawami administracyjnymi" lub „Nie może teraz przyjąć gości."
Każda odmowa była jak cios w serce. Yeosang czuł się coraz bardziej osamotniony i zniechęcony. Próbował różnych sposobów, by zwrócić uwagę Seonghwy – czasami zostawiał mu małe rysunki lub notatki w jego komnacie, ale nic nie przynosiło oczekiwanego rezultatu.
Po kilku dniach bezowocnych prób Yeosang postanowił spróbować czegoś innego. Zdecydował się napisać list do Seonghwy, mając nadzieję, że w ten sposób uda mu się wyrazić swoje uczucia i pragnienie spotkania. Usiadł przy biurku w swoim pokoju, otworzył szkicownik i zaczął pisać.
,,Drogi Seonghwa,
Wiem, że jesteś ciągle zajęty sprawami, które zajmują ci głowę. Chcę cię w końcu spotkać i spędzić czas. Wiesz jak mi jest ciężko?
Napisz mi kiedy masz czas.
Jednak nie zapominaj, że masz ludzi, których możesz stracić. Zrozumiesz, kiedy ich zabraknie.
Yeosang''
Gdy skończył pisać, złożył list starannie i włożył go do koperty. Wziął głęboki oddech. To był jego ostatni krok ku ponownemu nawiązaniu kontaktu z przyjacielem.
Yeosang postanowił wręczyć list służbie. Udał się do głównej sali zamku, gdzie zawsze krążyli lokaje i giermkowie. Podszedł do jednego z nich – młodego giermka o imieniu Hongjoong. Wręczył jemu list i kazał przekazać Seonghwie. Przynajmniej teraz miał nadzieję, że jego słowa dotrą do Seonghwy. Pożegnał Hongjoonga i wrócił do swojego pokoju, czując mieszankę niepokoju i nadziei.
Teraz pozostawało mu tylko czekać na odpowiedź. Dzień dłużył się w nieskończoność. Myśli o tym, co mógłby powiedzieć Seonghwie, nie dawały mu spokoju. Czuł się jak na huśtawce emocjonalnej – raz pełen nadziei, a raz przygnębiony brakiem kontaktu.
Następnego dnia Yeosang obudził się z nadzieją, że może w końcu otrzyma odpowiedź od Seonghwy. Jego serce biło mocniej, gdy myślał o tym, co mogło być w liście. Przez cały poranek nie mógł się skupić na niczym innym – ani na malowaniu, ani na codziennych obowiązkach.
W południe, gdy słońce zaczęło świecić intensywniej, do jego pokoju wszedł jeden z lokajów.
— Książę Yeosang. — powiedział z szacunkiem, a w dłoni trzymał złożoną kartkę. — Oto list od księcia Seonghwy.
Yeosang zerwał się z łóżka i podbiegł do lokaja. Z drżeniem rąk odebrał list i natychmiast rozwinął go, a lokaj wyszedł. Jego oczy szybko przeskoczyły po słowach:
,,Szanowny Kang Yeosang,
Przepraszam za długie milczenie. Jestem zajęty sprawami królestwa i nie mam teraz czasu na spotkania. Proszę, zrozum to. Muszę skupić się na swoich obowiązkach.
Z poważaniem,
Park Seonghwa"
Gdy skończył czytać, poczuł, jak łzy napływają mu do oczu. List był krótki i formalny, zupełnie nieoddający emocji ani bliskości, którą kiedyś dzielili. Zbyt formalny, jakby pisał do innej osoby. „Znowu to samo" pomyślał z goryczą. Czuł się zawiedziony i osamotniony. Wydawało mu się, że Seonghwa nie rozumie, jak bardzo mu na nim zależy. „Jak mógł być tak zimny?" myślał i pozwolił łzom spływać po jego policzkach. Przecież obiecywali sobie przyjaźń na zawsze. A teraz wszystko wydawało się tak odległe.
Yeosang usiadł na swoim łóżku i wziął głęboki oddech, starając się opanować emocje. Krótko po tym do pokoju weszła jego matka. Gdy tylko przekroczyła próg, jej wzrok padł na syna. Zobaczyła go zapłakanego, a jej serce zadrżało z niepokoju.
— Yeosang słońce? — zapytała cicho, podchodząc bliżej — Co się stało?
Chłopak spojrzał na nią zaskoczony, a łzy znów napłynęły mu do oczu.
— Mamo... — zaczął, ale nie potrafił dokończyć zdania. W końcu wybuchnął płaczem, a jego matka natychmiast usiadła obok niego na łóżku, obejmując go ramieniem.
— Czemu płaczesz, skarbie? — zapytała z troską. — Czy to przez Seonghwę? — Yeosang skinął głową, czując, jak ból w jego sercu staje się jeszcze bardziej intensywny.
— Nie rozumiesz... Nie chce się ze mną spotkać. Wysłał mi tylko krótki list... Nie wiem, co robić. — wtulił się w swoją rodzicielkę, która próbowała go uspokoić delikatnym ruchem dłoni po jego plecach. Księżna spojrzała na syna z czułością.
— Wiem, że to trudne. Czasami życie stawia przed nami przeszkody, które wydają się nie do pokonania. Ale obiecaj mi jedno, nie trać nadziei. Przyjdzie czas, kiedy znów się spotkacie i porozmawiacie. — Yeosang otarł łzy i spojrzał na matkę z niedowierzaniem.
— Ale jak długo mam czekać? Chcę być blisko niego teraz!
— Rozumiem. — odpowiedziała spokojnie księżna — Ale Seonghwa ma wiele obowiązków jako następca tronu. Musi się skupić na sprawach królestwa. To nie znaczy, że cię nie ceni.
— Mhm, na pewno. Gdyby mu zależało, to by znalazł czas. Ja na jego miejscu miałbym czas chociaż na chwilę dla przyjaciela.
Księżna zmieniła temat, widząc, może jej syn potrzebuje wsparcia w inny sposób.
— Jutro odbędzie się bardzo ważny obiad w zamku. — powiedziała z uśmiechem — Będzie wielu dostojników oraz przedstawicieli innych królestw. To doskonała okazja, by pokazać się w dobrym świetle.
— Obiad? — powtórzył Yeosang zaskoczony — Ale dlaczego miałbym się tym przejmować? To wszystko jest takie... formalne.
— Wiem. — odpowiedziała matka, przytulając go mocniej — Ale to także szansa na to, byś mógł zobaczyć Seonghwę w innym kontekście. Może będzie mógł znaleźć chwilę dla ciebie między wszystkimi tymi obowiązkami.
Yeosang odzyskał cień nadziei. Może rzeczywiście jutro będzie inny dzień? Może podczas obiadu uda mu się porozmawiać z przyjacielem?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro