List 5 - Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu
Povelgia, 26.09.1923
Nieszczęśniku!
Ile to ludzi zwija się z braku pokarmu, a ilu z braku pragnienia? Czemu brakuje jedzenia oraz wody tym, którzy najbardziej go potrzebują? Umierają, gdzieś w katuszach, ale nikt nie wie o ich niekończącym się cierpieniu.
Spokój jest rzeczą, której mi teraz bardzo potrzeba i chociaż tym razem nie paraliżował mnie strach, to jednak obraz ludzkich cierpień jest męczarnią nawet dla osoby obłąkanej. Obrazy, które dane jest mi zobaczyć są tylko urywkami, fragmentami pamięci, która dzisiaj gnije tylko w papierach urzędów. Zostali skazani na zapomnienie tak jak kiedyś dżuma skazała ich na śmierć. Włosy związane w warkocz, blady uśmiech i blask dziecięcych oczu złamałby nie jedno kamienne serce. Jednak brudna, poraniona skóra oraz splamione krwią ubrania odbierają całe złudzenie delikatności. Jedynie litość i chęć opieki nad zranioną dziewczynką pozostał zakorzeniony, gdzieś w mojej podświadomości. Zjawa dotykała swoimi małymi rączkami moich koscistych dłoni. Patrzyła na nie tak jakby to one po stuleciach mordęg miały dać jej upragniony odpoczynek. Drobne palce przeniosły się na moje oczy i po raz kolejny dane mi było ujrzeć niczym malowany obraz ludzkiego grzechu. Przedemną rozciągał się stół z pełną zastawą i z liczną liczbą osób, które miały spożywać posiłek. W kącie zauważyłem moją duszyczkę, która jedynie ze łzami patrzyła na zebranych. Wszyscy zachowywali się tak jakby jej tam nie było. Inni zażerali się, wpychali danie za daniem nie patrząc na nią. Po skończonym posiłku serce mi się krajało, gdy tak patrzyłem na to jak wyrzucają wszelakie pozostałości po posiłku. Zapewne gdybym tylko podszedł do niej mógłbym wpatrywać się w jej wystające żebra i kości. Jednak coś krępuje moje ruchy, zatrzymuje mnie w moim obecnym położeniu. Miałem ochotę upaść i rwać skórę ze swojego ciała. W mojej głowie coś modliło się o to aby to był tylko sen, zwykły sen. Jednak coś mówiło mi prosto do ucha, że to działo się na prawdę. Niewinni stali się tylko martwym truchłem, po którym stąpają dzisiaj pacjenci szpitala psychoatrycznego. W naszych żyłach płynie jedynie śmierć. Tylko ona jest sprawiedliwa. Dotknie nas prędzej czy później.
Świat jest pełen łez, cierpienia, głodu i braku ciepła z strony drugiego człowieka. Jeśli to czytasz uciekaj stąd puki możesz, bo może nie jest jeszcze dla Ciebie za późno.
***
Betowała jak zawsze genialna Nova_Nike
Zostały jeszcze dwa listy i koniec. Później zrobię mały remont profilu, ale będe o tym informować ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro