Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sugawara Koushi (5) ~ Spacer. ✔

Sugawara Koushi (5) ~ Spacer. ✔

— Nie mogę tego przyjąć — mruknęłaś cicho, wpatrując się w srebrny naszyjnik w kształcie serca z wygrawerowanymi inicjałami twoimi i Koushiego.

Twoja twarz była delikatnie zaczerwieniona z powodu zawstydzenia. Miałaś wrażenie, że oczy wszystkich znajdujących się w sali, skierowane były na ciebie.

Siedziałaś z Sugawarą w dość drogiej restauracji, do której cię zaprosił. Znajdował się tu zdecydowany przepych, co łatwo można było dostrzec, chociażby przez dekoracje.

Byłaś naprawdę szczęśliwa w związku z Koushim, ale ostatnio zaczął obdarowywać cię prezentami i wydawać na ciebie całkiem spore sumy. Na początku było miło, jednak z czasem zaczęłaś czuć się nieswojo.

Wręcz nalegał, żebyś nigdy za nic nie płaciła. Nie chciałaś, żeby tyle na ciebie wydawał. Najbardziej zabolało cię, gdy dowiedziałaś się od Hinaty, że Sugawara zaczął pracować w waszej ulubionej kawiarni.

Wiedziałaś doskonale, że wcale nie miał na to czasu, a tym bardziej potrzeby. Nie trudno było się domyślić, że większą część wypłaty była wydawana na niespodziewane bukiety kwiatów, czy drobne upominki, bez specjalnej okazji.

Czułaś się z tym okropnie.

Sugawara patrzył się na ciebie z widocznym zdziwieniem, a jego dłoń, która wciąż trzymała wisiorek, zaczęła delikatnie drgać.

— Zrobiłem coś nie tak? Nie podoba ci się? — w jego głosie dało się wyczuć nutkę paniki.

— Nie, nie! To nie tak! — gwałtownie zaprzeczyłaś. — Jest prześliczny... — wskazałaś na prezent i złapałaś go za rękę. — Po prostu musimy pogadać.

Poprosiłaś chłopaka o wyjście z restauracji. Zjedliście już posiłek, więc bez problemu się zgodził, choć wydawał się przestraszony. Słowa "musimy pogadać" pewnie nie brzmiały zbyt pozytywnie.

Chłodny jesienny wiatr buchnął wam w twarze. Naszyjnik ciążył Koushiemu w kieszeni płaszcza jak kamień, nie miał bladego pojęcia co zrobił nie tak.

Pogoda była wyjątkowo urokliwa. Słońce świeciło wam nad głowami, choć nie dawało ani odrobiny ciepła. Po jego położeniu można było określić, że zbliżała się piętnasta. Przynajmniej tak ci się wydawało.

— Przestań się tak denerwować — zaśmiałaś się, patrząc na jego zmartwioną twarz. Wypuścił oddech, który nieświadomie wstrzymywał. — Dlaczego nie powiedziałeś mi, że podjąłeś pracę? — spoważniałaś.

— Przepraszam — mruknął, nie patrząc ci w oczy. — Uznałem, że to nie było ważne...

— Oczywiście, że to było ważne! — krzyknęłaś.

Podeszłaś do niego powoli i złapałaś jego twarz w swoje dłonie.

— Kocham cię, Koushi. Nie musisz mi nic kupować. Chcę po prostu spędzać z tobą czas.

Chłopak westchnął.

— Wiem o tym, <twoje Imię>. Po prostu chcę żebyś była szczęśliwa... — wciąż nie był przekonany.

— Z tobą jestem szczęśliwa! — uśmiechnęłaś się. — Udowodnię ci to.

Zaciągnęłaś go do pobliskiego parku. Na ziemi znajdowała się masa różnokolorowych liści. Krajobraz wydawał się wręcz bajkowy.

Chciałaś za wszelką cenę pokazać Koushiemu, że zwykły spacer też może okazać się świetną randką.

— Nie jest ci zimno? Możemy wybrać się na herbatę... — zaczął Sugawara, patrząc na ciebie z widoczną troską.

A ten znowu swoje... Nie zastanawiając się dłużej, złapałaś w rękę kilka liści i rzuciłaś nimi w jego twarz.

— Ty tego właśnie nie zrobiłaś... — zaśmiał się.

— Zrobiłam — wytknęłaś mu język.

W ten sposób rozpoczęłaś bitwę na liście. Wasze śmiechy wypełniły cały park. Kilka osób przechodzących obok, wskazywało na was palcami lub po prostu z uśmiechem kręcili na wasz widok głowami.

Nie zbyt cię to interesowało. Zbyt dobrze się bawiłaś, by zwracać uwagę na otoczenie. Zasapani opadliście z sił i wciąż się śmiejąc, przytuliliście się do siebie.

— Jesteś moim szczęściem, Sugawara. Nie musisz mi nic dawać, sam w sobie jesteś najlepszym prezentem — szepnęłaś.

Chłopak gwałtownie się zarumienił, nie spodziewając się takiej pochwały.

— Kocham cię, <twoje Imię>, z całego serca — westchnął. Nagle odsunął się od ciebie, coś sobie przypominając. — A co z tym? — zapytał, wyciągając naszyjnik.

Zastanowiłaś się przez chwilę.

— Podaruj mi go na specjalną okazję — uśmiechnęłaś się. — A teraz zamknij oczy, bo sama mam dla ciebie prezent!

Zaskoczony, posłusznie spełnił twoje polecenie. Stanęłaś na palcach i złożyłaś na jego ustach słodki pocałunek.

Uśmiechnął się, a  na jego policzku pojawił się uroczy dołeczek.

— Takie prezenty, to ja mogę dostawać codziennie.

W NASTĘPNYM ROZDZIALE:

Kolacja i wielki transparent

Czyli: Sugawara Koushi (6) ~ Słodka niespodzianka.

Do napisania!

TrashInDisguise~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro