Sugawara Koushi (4) ~ Przekonanie. ✔
Sugawara Koushi (4) ~ Przekonanie. ✔
Nie rozmawiałaś z Sugawarą od kilku dni. Wyraźnie cię unikał, co szło mu całkiem nieźle, zważywszy na to, że jesteście sąsiadami.
Twoi rodzice od razu zauważyli nagłe pogorszenie humoru ich córki, jednak zmieniałaś temat, gdy tylko próbowali cię o to zapytać.
— Już niedługo weekend, <twoje Imię>. Pójdziesz jak zwykle do Koushiego? To na pewno poprawi ci humor — powiedziała twoja mama uśmiechając się szeroko.
Pewnie chciała poprawić ci humor...Nawet nie wiedziała jak odwrotny efekt to wywołało.
— Wszystko w porządku? — zapytała, widząc twoją nietęgą minę.
— Tak, po prostu trochę boli mnie głowa — skłamałaś, czując jak w oczach na nowo zbierają ci się łzy. — Pójdę do siebie.
Twoja mama coś jeszcze za tobą krzyknęła, jednak nie zwróciłaś na to szczególnej uwagi, zajęta burzą emocji, które tobą targały.
Nie mogłaś już tak dłużej wytrzymać. Wcześniej nie zdawałaś sobie z tego sprawy, ale naprawdę nie mogłaś bez niego żyć. Sam fakt tego, że nie mogłaś jak gdyby nigdy nic pójść do Koushiego, przytulić się i zobaczyć jego uśmiechu, sprawiał że bolało cię serce.
Pora stawić czoła problemowi. Koniec uciekania.
Zdałaś sobie sprawę, że twoje myśli ani na moment nie powędrowały w stronę Hideakiego. Oprócz tych nienawistnych oczywiście. W końcu to on wszystko zepsuł.
Owszem, nie byłaś całkiem bez winy, ale gdyby nie jego podłe, dwuznaczne działania...
Warknęłaś cicho. Pragnęłaś zemsty, ale wiedziałaś, że nie ma teraz na to czasu. Koushi był ważniejszy.
Pierwszym miejscem poszukiwań jakie przyszło ci na myśl była sala gimnastyczna. Wybiegłaś z domu, zabierając ze sobą swój telefon i krzycząc: "Wychodzę!".
Zobaczyłaś jedną ze swoich sąsiadek, która właśnie wracała do domu na swoim rowerze.
— Dzień dobry, <twoje Imię> — przywitała się, jednak ty bez słowa wręcz wyrwałaś jej rower.
— POŻYCZAM TEN ROWER W IMIĘ MIŁOŚCI! DZIĘKUJĘ ZA POMOC PANI GRAŻYNKO! — krzyknęłaś, odjeżdżając.
Kobieta z dość nieprzyjemnym wyrazem twarzy zastanawiała się czy powinna już dzwonić na policję, czy może jeszcze odrobinę się wstrzymać.
Pędziłaś w stronę Karasuno z szybkością światła. Przynajmniej tak do wyglądało dla ciebie. Dla innych wyglądałaś na dyszącą i spoconą od długiej jazdy nastolatkę, na rowerze który ewidentnie należał do jakiejś starszej pani.
Gdy wreszcie zobaczyłaś salę gimnastyczną na horyzoncie, zwolniłaś. Ogarnęły cię wątpliwości. W końcu... Co dokładnie zamierzałaś mu powiedzieć?
Delikatnie popchnęłaś drzwi wejściowe. W środku jednak znajdowały się tylko dwie osoby: Kageyama i Hinata. Widocznie zaangażowani w ćwiczeniu ataku, nawet cię nie zauważyli.
Chrząknęłaś delikatnie, chcąc dać im znać że nie są już sami.
— Przepraszam, czy widzieliście może Sugawarę? — zapytałaś nieśmiało.
— Nie ma go tutaj, <twoje Imię>! — krzyknął wesoło Hinata, by po chwili zostać uderzonym w tył głowy przez Tobio. — No co?!
— Mieliśmy z nią nie rozmawiać, głupku! — warknął.
— A no tak... Wybacz, <twoje Imię>! Nie mogę z tobą rozmawiać, bo jesteś zdrajcą!
Poczułaś nagłą falę irytacji.
— A to niby dlaczego? — mruknęłaś.
— Złamałaś Koushiemu serce, nawet nie wiesz jak to przeżywa. Nie wiem co dokładnie między wami zaszło, ale raczej nie zachowałaś się fair — Kageyama nie pozostawił ci złudzeń. Raczej nie byłaś tu zbyt mile widziana.
Wzięłaś głęboki oddech.
— Właśnie dlatego go szukam. Muszę z nim koniecznie porozmawiać... Ja go kocham.
Zapanowała delikatna cisza, Tobio zatkało. Hinata wyrwał się do przodu i krzyknął:
— Ach, Koushi ostatnio był taki spragniony, a on tak kocha kawę! Ciekawe gdzie może teraz by- AUĆ — krzyknął, gdy Tobio po raz kolejny uderzył go w tył głowy.
— Głupek...
Uśmiechnęłaś się szeroko. Dobrze znałaś kawiarnie, gdzie razem wybieraliście się na ukochaną kawę i <jakiś ulubiony napój>. Wiedziałaś już gdzie go szukać.
— Dziękuję — powiedziałaś z głębi serca i ruszyłaś w stronę pożyczonego roweru, zdając sobie sprawę że chyba pora zainwestować w swój własny...
Gdy dojechałaś do kawiarni, niemal od razu zauważyłaś Sugawarę siedzącego przy jednym ze stolików, stojących na zewnątrz. Wyglądał na przygnębionego, a w jego dłoni znajdował się kubek z kawą.
Bez słowa zajęłaś miejsce naprzeciw niego. Powoli podniósł na ciebie swój wzrok. Widocznie się zdziwił, przez chwilę wyglądał jakby chciał uciec, ale gdy zdał sobie sprawę że już za późno, mruknął ciche:
— Cześć, <twoje Imię>.
Długo skrywane w tobie emocje, wreszcie eksplodowały.
— Kocham cię, Sugawara! — krzyknęłaś. — Tak bardzo cię za wszystko przepraszam! Nic nie czuję do Hideakiego! Po prostu zawsze pojawiał się w nieodpwiednim czasie! Ten czas spędzony bez ciebie... Był okropny, nie wiem czy mogę coś zrobić żebyś mi wybaczył ale... — chłopak przerwał ci głębokim pocałunkiem.
Czułaś jakbyś rozpływała się w jego ramionach. Smakował cierpko - jak kawa, jednak nie miałaś ochoty się od niego oderwać.
— Tak strasznie się cieszę — mruknął, odklejając się od ciebie. — Bałem się, że cię stracę... Byłem taki niemiły. Zaślepiła mnie zazdrość i nawet nie wysłuchałem tego co masz do powiedzenia. Przepraszam — szepnął, gładząc cię po włosach. — Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.
Łzy stanęły ci w oczach. Nareszcie. Jego ramiona to jedyne miejsce, w którym czułaś się aż tak dobrze i bezpiecznie.
— No proszę, kogo my tu mamy — usłyszałaś za sobą głos Hideakiego.
Poczułaś jak zbiera się w tobie gniew. Czy on zawsze musiał pojawić się w najgorszym momencie? Miałaś wrażenie, że Koushi się spiął.
Zmusiłaś się do sztucznego uśmiechu. Zabrałaś w połowie pustą kawę Sugawary i śmiało podeszłaś do byłego chłopaka.
— Dam ci dobrą radę — zaczęłaś. — Spierdalaj.
Oblałaś go resztą brązowego napoju. Nie był gorący, więc nie zrobił mu większej krzywdy, ale zdecydowanie zniszczył ubranie.
Usłyszałaś głośny śmiech Sugawary za twoimi plecami.
— Ty wredna, mała... — zaczął Hideaki, podnsząc prawą dłoń.
Koushi złapał ją w locie i uścisnął na tyle mocno, że Yuiji się skrzywił.
— Chyba słyszałeś co powiedziała piękna pani — powiedział, starając się powstrzymać śmiech.
Hideaki tylko warknął głośno. Miał na sobie spojrzenia wszystkich gości kawiarni. Nie miał wyboru - musiał się wycofać.
Gdy zniknął za horyzontem na swojej zielonej deskorolce, odwróciłaś się w stronę Sugawary.
— Przepraszam za tą kawę, odkupię ci ją.
— E tam, nie trzeba. Było warto — zaśmiał się. — Poznaję coraz więcej twoich twarzy... I zakochuję się w tobie coraz bardziej.
Wracaliście do domu. Ramię w ramię. Twoje szczęście mąciły tylko niebiesko-czerwone światła radiowozu, który znajdował się koło twojego domu.
— TO ONA! ONA UKRADŁA MÓJ ROWER! — krzyczała zbulwersowana pani Grażyna.
— No i masz babo placek — westchnęłaś cicho, widząc twoją zapłakaną mamę przed domem.
Sugawara złapał cię za rękę. Razem ruszyliście by wyjaśnić całą sytuację i to, że wcale nie jesteś kryminalistką.
'''''''''''''''
Przepraszam was bardzo, ale moje serce kocha panią Grażynę i musiałam ją przywrócić jako taki mały easter egg ^^
W końcu to waifu for laifu.
W NASTĘPNYM ROZDZIALE:
Jesienne spacery i miło spędzony czas
Czyli: Sugawara Koushi (5) ~ Spacer.
Do napisania!
TrashInDisguise~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro