Oikawa Tooru (5) ~ Pogrążenie. ✔
Oikawa Tooru (5) ~ Pogrążenie. ✔
Nie zawsze wszystko człowiekowi w życiu wychodzi. Zawsze zdarzały się drobne potknięcia i błędy, ale nigdy nie zostało ci odebrano coś, na co bardzo ciężko pracowałaś, na co poświęciłaś krew, pot i łzy, a to właśnie odczuwał teraz Oikawa.
Aobajōsai przegrało z Karasuno.
Nikt się tego nie spodziewał. Chłopcy już rozmyślali o strategii meczu z Shiratorizawą, a zostali zmiażdżeni zanim do tego doszło! To była ostatnia szansa trzecioklasistów na pokonanie Ushijimy i dostanie się na zawody krajowe.
Nigdy jakoś bardzo nie angażowałaś się w siatkówkę, tylko dla Oikawy przychodziłaś na mecze. Przynajmniej na początku. Z czasem zaprzyjaźniłaś się z całą drużyną i trzymałaś za nich kciuki z całego serca. Widząc więc ich załamane twarze, ich łzy i ich rozczarowanie zmieszane z żalem... Nie mogłaś powstrzymać łez.
Cała sala wrzała. Ludzie krzyczeli, gratulując zwycięskiej drużynie, nie zwracałaś na nich uwagi. Skupiłaś się na Oikawie klepiącym w pocieszającym geście wzruszonego Iwaizumaiego. Nie płakał. Był oazą spokoju, choć jego oczy wyrażały czystą rozpacz. Chłopcy poszli do szatni, a ty czym prędzej pobiegłaś za nimi. Czekałaś skulona przed drzwiami przebieralni, twoje włosy wpadały ci na pokrytą łzami twarz.
Gdy drzwi się uchyliły, wyszła cała drużna oprócz Oikawy, który wciąż znajdował się w środku. Chłopcy, zajęci swoimi myślami nawet cię nie zauważyli, oprócz Iwaizumiego.
— Idź do niego, <twoje Imię>. Może mówić, że wszystko jest w porządku, ale oboje wiemy, że on przeżywa to najbardziej — mruknął.
Już nie płakał, choć jego oczy wciąż były delikatnie opuchnięte i zaczerwienione. Posłusznie wstałaś z ziemi i weszłaś do środka.
Oikawa siedział tyłem do ciebie. Swoją twarz ukrył w dłoniach, miał nierówny oddech. Podeszłaś do niego niepewnie i dotknęłaś jego ramienia. Wzdrygnął się delikatnie, zaskoczony czyjąś obecnością.
— <Twoje Imię>? —poczułaś ucisk w sercu na dźwięk jego zrozpaczonego głosu.
Pogłaskałaś go po włosach, chłopak przyciągnął cię do siebie i zatopił swoją twarz w zagłębieniu twojej szyi.
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Czy w ogóle były jakiekolwiek słowa, które by pomogły? Jedyne co mogłaś zrobić to być przy swoim ukochanym i wspierać go, więc właśnie to zrobiłaś.
Minęły dwa tygodnie. Oikawa nie pojawiał się na sali gimnastycznej i dużo czasu spędzał samotnie. Mimo, że nie mówił tego głośno, byłaś pewna że się obwiniał.
Tłumaczyłaś mu wielokrotnie, że poradził sobie świetnie. To był cudowny mecz drużyn, które dały z siebie wszystko. Aobajōsai powinno być dumne. Dawałaś mu dużo czasu, myśląc że go potrzebuje, ale po tych dwóch tygodniach postanowiłaś wziąć spraw w swoje ręce.
— Tooru, otrząśnij się z tego — powiedziałaś, siłą ciągnąć go do sali gimnastycznej.
Rozumiałaś go. Naprawdę. Jednak potrzebował mocnego kopa.
— Dałeś z siebie wszystko. Bądź dumny.
W sali cała drużyna rozgrzewała się do treningu. Oikawa stanął jak słup soli.
— Co wy robicie? — zapytał, zaciskając pięści.
— Możesz mówić co chcesz, ale ja nie zamierzam się przejmować jedynymi zawodami. Ja zmierzam zostać zawodowcem, głupku! — krzyknął Iwaizumi.
Nastąpiła chwila ciszy, wszyscy wpatrywali się w swojego kapitana. Tooru zaczął się śmiać.
— Macie rację, chłopcy — mruknął Tooru. — W końcu na treningach nie może zabraknąć mnie. Najlepszego gracza!
— Nie pozwalaj sobie, Trashykawa! — krzyknął Iwaizumi, rzucając w Tooru piłką.
Uśmiechnęłaś się widząc tą scenę. Ciężko jest podnieść się po porażce, ale bez niej smak zwycięstwa nie jest aż taki cudowny.
------------------------------------------------------
Nie martwcie się dzieci! Wasza autorka Trash-chan powróciła po krótkiej przerwie. Jestem DOSŁOWNE zawalona obowiązkami, chorobą i sprawami osobistymi, które wymykają się spod kontroli. Stąd ta przerwa. Postaram się to wszystko ogarnąć jak najprędzej i znowu dodawać rozdziały regularnie. Dziękuję wszystkim cierpliwym czytelnikom!
W NASTĘPNYM ROZDZIALE:
Wypadek i masa balonów
Czyli: Oikawa Tooru (6) ~ Mały wypadek.
Do napisania!
TrashInDisguise~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro