Kageyama Tobio (2) ~ Zauroczenie. ✔
Kageyama Tobio (2) - Zauroczenie. ✔
Od rozpoczęcia liceum minęło kilka miesięcy. Zaczynał się drugi semestr. Bycie menadżerką to jedna z najlepszych decyzji jakie podjęłaś.
Nie mogłaś się doczekać każdego treningu, pomagania Kiyoko no i oczywiście obserwowania chłopców.
Jedyne czego nie mogłaś zrozumieć to zachowanie Kageyamy. Jednego dnia był dla ciebie bardzo miły, a drugiego rzucał ci kąśliwe uwagi.
"Ta spódnica jest za krótka", "Spóźniłaś się", "Wyżej podrzucaj te piłki"...Często też się rumienił i odwracał wzrok.
Musiałaś jednak przyznać — lubiłaś go. Jego charakter, umięśniony tors, śliczne niebieskie oczy no i te włosy...Ciekawe jak pachną...?
<Twoje Imię>! — z rozmyślań wyrwała cię <Imię przyjaciółki>. — Wszystko okej? Jesteś cała czerwona.
— T-tak! Tylko ciepło tu nie sądzisz? — nie kłamałaś. Siedziałyście na dachu jedząc drugie śniadanie. Na dworze robiło się gorąco. Czułaś strużkę potu spływającą po twoich plecach.
— Skoro tak mówisz... pójdziemy dziś po szkole na zakupy? — spytała pełna nadziei w oczach.
— Nie mogę. Obiecałam pomóc w ćwiczeniach nowej szybkiej piłki Tobio i Shouyou.
— No proszę nie sądziłam, że aż tak się w to wkręcisz...Chyba powinnaś mi podziękować — dałaś jej kuksańca w bok po czym wywróciłaś oczami na co ta się roześmiała.
Cała <Imię przyjaciółki>...
Po zajęciach ruszyłaś do sali gimnastycznej. Z oddali już słychać było piski obuwia sportowego. Otworzyłaś drzwi i ujrzałaś Tobio, który serwował piłkę...Wprost na ciebie.
Nie zdążyłaś nawet krzyknąć. Dostałaś prosto w twarz.
Pierwszy dotarł do ciebie Asahi.
— O mój Boże <twoje Imię>! Wszystko w porządku?
— Jezus? — zapytałaś zdezorientowana, gdy ujrzałaś nad sobą rozmazany obraz długowłosego chłopaka.
— Ona widzi Jezusa! O nie! Nie idź w stronę światła <twoje Imię>! — Hinata zaczął panikować. — Gejama! Zabiłeś <twoje Imię>!
— Nikogo nie zabiłem debilu! — Tobio zdjął koszulkę i zawinął w nią trochę lodu od Kiyoko. Podszedł do ciebie i ten na szybko zrobiony kompres przyłożył ci do twarzy.
— Mogłeś wziąć ręcznik pozerze — mruknął pod nosem Tanaka.
Tak blisko. Był tak blisko. Czy on naprawdę musiał ściągnąć koszulkę? Poczułaś strużkę krwi, która spływała ci z nosa.
— Zobacz jak mocną ją walnąłeś! Przez Ciebie krwawi! — Hinata nie przestawał panikować. W pewnym sensie miał racje...Krwawiłaś przez Tobio ale nie przez jego uderzenie — pomyślałaś zakłopotana.
— Zabiorę cię do pielęgniarki — westchnął Kageyama i nie zwracając uwagi na twoje sprzeciwy wziął cię na barana. Poczułaś zapach jagód. - Więc tak pachną jego włosy... — mruknęłaś.
— Co? — zapytał zdezorientowany.
— Oh..um..nic takiego — zażenowana przytuliłaś się do jego pleców by ukryć rumieniec. Mogłabyś przysiąc, że przez chwilę na twarzy Tobio widniał uśmiech.
Gabinet pielęgniarki był całkiem nieźle urządzony.
— No to nic poważnego. Mogło być gorzej. Powinnaś jednak trochę odpocząć. Można powiedzieć, że chłopak zwalił cię z nóg, hę? — zażartowała.
Nikt się nie zaśmiał, a Kageyama posłał jej swoje "straszne" spojrzenie. Zażenowana kobieta wyszła z gabinetu, mrucząc pod nosem o jakichś tabletkach.
— Nie nienawidzisz mnie, prawda? — spojrzałaś ze zdziwieniem w stronę chłopaka. — Naprawdę uderzyłem cię przypadkiem.
— Przecież wiem! Nic się nie stało! Nie mogłabym cię znienawidzić! Za bardzo cię lubię! — zakryłaś usta dłonią. O nie... To nie tak miało być!
— Serio? Kei coś wspominał, że ci się podobam ale sądziłem, że to jeden z jego żałosnych docinków.
— Co? Nie, nie! Znaczy tak! Nie wiem... — zaczęłaś panikować poprzysięgając zemstę na tej blond tyczce. Może wsypiesz mu proszek przeczyszczający do śniadania?
Nie... To za słabe. W każdym razie coś na pewno wymyślisz!
Kolor twarzy Tobio przypominał włosy Hinaty.
— No bo wiesz...ten..em - zaczął plątać się w swoich słowach.
— Tak?
— Tak sobie pomyślałem...Masz może czas w sobotę?
— Dlaczego pytasz? — serce zaczęło ci szybciej bić.
— Możewybrałabyśsięzemnądoparkuczycoś — wyrzucił z siebie na jednym wydechu.
— Przepraszam, mógłbyś powtórzyć? — spytałaś zdezorientowana.
Kageyama wziął głęboki wdech, trzęsąc się wziął cię za rękę. Spojrzał w twoje oczy, po czym zapytał:
Czy wybrałabyś się ze mną na randkę <twoje Imię>?
W NASTĘPNYM ROZDZIALE:
Koc w jednorożce i o krok od śmierci.
Czyli: Kageyama Tobio (3) ~ Pierwsza randka.
Do napisania!
TrashInDisguise~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro