Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☃ ᶠᵁᴮᵁᴷᴵ ˢᴴᴵᴿᴼᵁ ☃

PO PRAWIE ROKU XD
Następne szybciej, bo mam napisane. Enjoy!
_____________

Na Hokkaido tego roku zima przeszła samą siebie. Zaspy blokowały przejazd samochodom, które zresztą i tak nie miałyby po co jeździć, gdyż nie dało się nawet otworzyć drzwi. Prawdopodobnie jedyną osobą która cieszyła się z owej sytuacji był pięcioletni Fubuki Atsuya, który kolejny raz wpadł na genialny w swoim mniemaniu pomysł.

-Dobra, jeśli wszystko pójdzie dobrze to przeżyję - mruknął pod nosem, wychylając się z balkonu, przez który mógł normalnie wyjść z domu, gdyż zaspa była w niektórych miejscach jeszcze wyższa od tego poziomu.

-Atsuya mama woła nas na... - zaczął młodszy z bliźniąt, Fubuki Shirou, wchodząc do pokoju - Co ty robisz?

Szarowłosy wpatrywał się w swojego brata, który ubrany w trzy kurtki, siedział na sankach za balkonem, trzymając się barierki.

-Wiesz Shirou, właśnie robię najlepszą rzecz w swoim życiu - wyszczerzył się pomarańczowowłosy.

-Chyba największy błąd swojego życia - szepnął młodszy chłopiec, i podszedł do niego wychylając się zza barierki - Czy ty widzisz jak stroma jest ta zaspa?

-Widzę - uśmiechnął się dumnie Atsuya - A co?

-Jestem spokrewniony z idiotą - mruknął Shirou.

-Shirou! - usłyszeli krzyk za nimi, gdzie stała ich mama z kuchenną szmatką w dłoni - Jak możesz tak mówić o swoim bracie? Co wy... ATSUYA TY SKOŃCZONY...

-Pa braciszku - wyszczerzył się starszy z braci i szybko puścił barierkę, zaczynając zjeżdżać z górki z krzykiem.

Kobieta podbiegła do balkonu i zaczęła się wydzierać, podczas gdy biedny Shirou tylko z zażenowaniem patrzył jak jego brat źle skręca i zaczyna zjeżdżać z jeszcze większej góry. Shirou nie był cichym dzieckiem dlatego, że był nieśmiały. Jego brat po prostu wymagał stałej opieki kogoś mądrzejszego, żeby nie stanowić zagrożenia dla siebie i innych. Co swoją drogą i tak robił...

-To co na ten obiad mamo? - uśmiechnął się szarowłosy, powodując że kobiecie opadły ręce. Ona kiedyś przez nich osiwieje...

_______×°°°°×°°°☃°°°×°°°°°×_______

Shirou wstał tego ranka bardzo wcześnie, z uwagi na odbywający się tego dnia mecz piłki nożnej. On i jego brat grali w jednej drużynie. Szarowłosy grał na obronie, a Atsuya był napastnikiem. Młodszy z braci lubił myśleć, że stanowili zgrany zespół, ale Atsuya często niszczył te myśli idealizowaniem swojej pozycji na boisku.

To napastnik strzela gole Shirou.

Atsuya troszczył się o brata i pewnie nawet nie pomyślał, że sprawia mu swoimi słowami przykrość. Co by nie mówić, w rodzinie Fubuki nie było żadnych problemów. Dlatego też Shirou ignorował odzywki brata, bo wiedział, że starszy ma po prostu trudny charakter. Z takimi myślami podszedł do łóżka brata i stanął nad nim ze złośliwym uśmiechem. Czasami trzeba się odegrać na rodzeństwie.

-Atsuya - zanucił pod nosem - Pora wstawać!

-Jeszcze pięć minut mamo - wymruczał Atsuya i przewrócił się na drugi bok.

Shirou jakby tylko na to czekał, podniósł wiadro z podłogi i uniósł je nad bratem.

-Napewno nie wstaniesz? - upewnił się.

-Daj mi spokój... - usłyszał tylko mamrotanie - Jest dopiero szó... AAAAA! - wrzasnął chłopak, gdy prosto na niego wylało się kilka litrów zimnej wody i pozostałości z rozpuszczonego śniegu - SHIROU!

- Śniadanie na stole! - krzyknął tylko młodszy i zbiegł po schodach, uciekając przed zirytowanym bratem.

-Mamo! - usłyszał krzyk z góry - Shirou wylał na mnie wodę!

-Atsuya, po prostu przyznaj, że moczysz łóżko w nocy! - krzyknął ich ojciec z kuchni.

-Tato! Wyrosłem z tego! - warknął zirytowany Atsuya i wbiegł do kuchni, owinięty ręcznikiem w misie - Po co wstaliście tak wcześnie?

-Dziś mecz Atsuya - powiedział Shirou i patrzył jak starszy z przerażeniem zaczyna jeść śniadanie.

-Nie mogłeś obudzić mnie wcześniej?! - krzyknął i o mały włos nie zadławił się naleśnikiem - Spóźnimy się!

-Spokojnie Atsuya, przestawiłem twój budzik o godzinę do przodu - stwierdził Shirou i uchylił się od lecącego w jego stronę naleśnika - Ej!

_______×°°°°×°°°☃°°°×°°°°°×_______

Shirou siedział na tylnym siedzeniu i rozemocjonowany patrzył na brata.

-Ten gol był świetny Atsuya! - krzyknął i uśmiechnął się do niego.

-Shirou ma rację - odezwała się mama chłopców, wychylając się zza tylnego siedzenia - Byliście razem niesamowici!

-To ja strzeliłem gola - stwierdził starszy i założył ręce na ramiona - Shi tylko tam stał!

-Atsuya nie można strzelać goli jeśli nikt nie broni bramki - stwierdził szarowłosy i przechylił głowę.

Jego brat uniósł po kryjomu kącik ust i uśmiechnął się do bliźniaka.

-Wiem. Tylko się droczę Shi - powiedział i naciągnął mocniej pasy, wychylając się do brata - Kiedyś będziemy prawdziwymi piłkarzami!

-Razem jesteście idealni - powiedział ich ojciec, uśmiechając się do nich w lusterku - Stanowicie idealny duet.

-Idealni? - wymamrotał Shirou.

-Tak! - wykrzyknął Atsuya i przytulił brata - Będziemy idealni!

Małżeństwo spojrzało na siebie i zaśmiało się cicho. Przyjemną chwilę przerwał dziwny huk i szum dochodzący spoza auta.

-Co się dzieje? - spytała zdziwiona kobieta i spojrzała na męża.

Shirou zdążył tylko wyjrzeć przez okno, by zobaczyć lawinę śniegu pędzącą z góry prosto na ich samochód. Ledwo poczuł jak ktoś odpina jego pas, a po chwili z uścisku brata został wyrzucony z samochodu prosto na śnieg. Poczuł wszechogarniający go chłód a pisk w uszach zastąpiła grobowa cisza.

_______×°°°°×°°°☃°°°×°°°°°×_______

-Jak on się czuje? - spytała kobieta.

-Był wychłodzony, to cud, że przeżył uderzenie lawiny... - odpowiedział ratownik.

-Biedny chłopiec. Taki młody...

-Wiadomo co z...

- Jego rodzice i brat nie wyskoczyli. Nikt poza nim nie przeżył.

- Ustalono jak się nazywa?

- Fubuki Shirou...

_______×°°°°×°°°☃°°°×°°°°°×_______

-...uki! Fubuki! - usłyszał krzyk a po chwili dostał czymś prosto w głowę.

-Ała... - mruknął chłopiec i spojrzał za siebie widząc leżącą na śniegu piłkę.

-Niezdara nawet nie umie odbić piłki! - usłyszał krzyk, po którym skierował wzrok na starszych chłopców przed sobą - Rzuć to tu!

Spuścił głowę i westchnął cicho biorąc przedmiot do rąk. Wiatr rozwiał mu włosy i zrzucił kaptur, przez co jego szalik zaczął lekko falować.

Od kiedy jesteśmy tacy niezdarni Shirou?

Fubuki rozszerzył oczy z szokiem, a jego wargi zadrżały ukryte za szalikiem.

-Atsuya? - wyszeptał.

Mieliśmy być idealni

-Tak. Razem - wymamrotał Shirou i zacisnął ręce, ignorując krzyki drużyny chcącej zwrotu piłki - Teraz zostałem sam...

Nigdy nie będziesz sam. Przecież miałem Cię bronić.

-Ale...

-Oddawaj tę piłkę! - krzyknął ten sam chłopak który wcześniej śmiał się z Fubukiego, i szarpnął go za kurtkę.

W tym samym momencie Fubuki obrócił się i silnym kopnięciem piłki, posłał chłopaka na ziemię.

-Co ty wyprawiasz?! - krzyknął dzieciak, zbierając się z ziemi z przestrachem.

Fubuki uniósł głowę i uśmiechnął się złośliwie. Jego włosy miały teraz uniesione końce ku górze, a oczy mieniły się ognistym blaskiem.
Kapitan drużyny leżący na ziemi przełknął ślinę, odsuwając się lekko. Nigdy nie powiedziałby takiego szaleństwa na głos, ale w tym momencie nie był pewny który z bliźniaków Fubuki przed nim stoi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro