Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!ᴮᴼ ᴺᴵᴱ ᴹᴼżᴱ ᴮᵞć ᶻᴬ ᴾᴼᵂᴬżᴺᴵᴱ!

Tu brakuje ze trzech rozdziałów z FFI XDD
Też może będą za pół roku, rok, dwa.
Cieszcie się tym co jest XDDD i nie róbcie sobie nadziei na resztę rozdziałów XDD
_______________

-Czy naprawdę masz zamiar napisać książkę o naszym życiu? - uniósł brew Nagumo, rozwalając się na kanapie - To trochę creepy, będę się bał wyjść na ulicę

-Bo boisz się patrzeć rano w lustro, to i tak akt odwagi - mruknął pod nosem Suzuno, siedząc obok i grając w Candy Crush.

Dziennikarka tylko westchnęła i wyrwała mu telefon z ręki.

-Czy możemy rozmawiać dalej? - mruknęła - Mieliście opowiedzieć co się stało po powrocie z FFI

-Powiedzieliśmy Ci już najbardziej krępujące sytuacje z naszego życia - stwierdził Midorikawa, leżąc do góry nogami na fotelu obok - I Nagumo wcale nie był taki odważny, możesz skreślić to zdanie, był straszną beksą.

-Wcale nie! - napuszył się złotooki.

-Tam naprawdę płakałeś kiedy spaliłeś ten sernik - mruknął Ryuuji.

-Potwierdzam - stwierdził Hiroto.

-Też - dodał Suzuno.

-Ej! A gdzie solidarność?! - fuknął Haruya.

-Dajcie spokój - machnęła ręką dziewczyna - Nie możemy zrobić z niego takiej beksy...

-Dziękuję - huknął czerwonowłosy siadając na kanapie - Możemy iść do domu?

-Nie - uśmiechnęła się.

-EHHHHHHHH - jęknęli wszyscy, budząc Afuro i Fubukiego którzy zasnęli na kanapie.

-Co się dzieje? - ziewnął blondyn - Wolne?

-Nie - westchnął Hiroto.

-Możemy Ci opowiedzieć kilka śmiesznych historii z naszego życia, i się odczepisz - zaproponował Mido, podbierając popcorn ze stołu

Dziewczyna zamrugała i przygryzła długopis.

-Możecie opowiedzieć mi je, a potem tak czy siak opowiedzieć co było po powrocie z FFI - wyszczerzyła się.

-Nie ma mowy - mruknął Suzuno.

-No weźcie! - uderzyła zeszytem o fotel - Chcecie zostawić ludzi w niewiedzy?!

-Tak - odparli razem - Będą się zabawnie pruli, i złoweczyli

-To fakt - zamyśliła się dziewczyna, ale po chwili pokręciła głową - Ale nie tym razem!

-No dobra - mruknął Haruya - Im szybciej skończymy, tym szybciej będę mógł zjeść pizzę...

-Cudownie - westchnęła otwierając zeszyt - Zaczynamy...

°°°°°°°°

Wiek bohaterów: Ok 8 lat, 2 lata mieszkania w Sun Garden

To był jeden z tych zwyczajnych dni w roku. Kiedy budzisz się nie za wcześnie i nie za późno, nie wiesz co zjeść na śniadanie, a Twoje włosy wyglądają gorzej niż krzak w ogródku. Także nikt z Sun Garden nie spodziewał się takiego obrotu spraw, jaki miała zafundować im pewna osoba...

-Hiroto! - krzyknęła Hitomiko wpadając do pokoju szybciej, niż Nagumo ucieka gdy karzą mu sprzątać.

Czerwonowłosy krzyknął i spadł z łóżka prosto pod nogi Midorikawy siedzącego na fotelu.

-Co u diabła - jęknął ośmiolatek leżąc niczym kokon na dywanie.

-Midorikawa a ty co tu robisz? - westchnęła czarnowłosa.

Czarnooki powoli schował za siebie marker i odsunął się od łóżka przyjaciela.

-Absolutnie nic - uśmiechnął się i powoli ruszył do wyjścia, na swoje nieszczęście zatrzymany przez Hitomiko.

-Skoro już jesteś to idź obudź Nagumo i Suzuno, jedziemy na biwak - stwierdziła wychodząc.

Zielonowłosy zamrugał wpatrzony w drzwi. Niby nie było w tej sytuacji nic aż tak dziwnego ale...

-Nee-san! - wybiegł za nią - Ale jest grudzień!

Oraz dwumetrowe zaspy śniegu na dworzu, tak dla ścisłości.

-Poniedziałki nigdy nie wróżą nic dobrego - jęknął Hiroto zwijając się w naleśnik na dywanie.

Tymczasem Suzuno i Nagumo zostali uczynnie obudzeni przez najmłodszego z przyjaciół, którzy odkładając wiaderko po zimnej wodzie, udał się na poszukiwanie opiekunki.

-To jest fatalny pomysł - mruczał Saginuma siedzący na fotelu.

-Ohayo Osamu! - przywitał się chłopiec wyskakując zza oparcia i powodując mikrozawał u starszego - Słyszałeś już genialny pomysł nee-san?

-Tak - burknął - Zamarzniemy, a potem zjedzą nas wilki...

-Ale w lesie nie ma wilków prawda? - zaniepokoił się chłopiec.

-Są - mruknął czarnowłosy.

-Nie ma, nie słuchaj go Ryuuji - poleciła Hitomiko przechodząc obok i klepiąc go po głowie.

- Dobrze nee-san - uśmiechnął się - A może jednak odpuścimy sobie biwak?

-Nie ma mowy, jedziemy - stwierdziła, zmazując mu uśmiech z twarzy.

-To jest dramat! - krzyknął Nagumo, wbiegając do salonu - Gdzie jest reszta?! Czemu oni nie jadą?!

-Nie produkuj się Nagumo - westchnął Suzuno idąc za nim.

-Jesteście tu najdłużej i dlatego jedziecie - stwierdziła kobieta - Spakujcie rzeczy i...

-Napiszcie testament, bo zginiemy - dokończył Osamu.

-Oh Saginuma, przestań być takim pesymistą - westchnęła kobieta - Co może pójść nie tak?

-Zasypie nam samochód - mruknął Mido.

-Zarwie się pod nami lód - dodał Suzuno.

-Zje nas niedźwiedź - stwierdził Hiroto.

-Wszyscy zginiemy! - krzyknął Nagumo.

-Nie do wiary jak można tak dramatyzować w takim wieku - westchnęła Kira.

-Nee-san? - mruknął Nagumo - Czy nasz wyjazd ma jakiś związek z tym, że jutro chciał Cię odwiedzić ten Pan z kwiatkami?

Pozostali zamrugali i szybko spojrzeli na zaczerwienioną kobietę.

-Nie ma! - krzyknęła, piskliwiej niż zamierzała - On jest okropny!

-Jak mówi znane przysłowie... - zaczął niewinnie Ryuuji - Kto się czubi ten się lu...

Przerwał gdy Haruya zatkał mu usta dłonią, i pociągnął przyjaciela z dala od kobiety.

-To my się idziemy spakować! - krzyknął szybko.

-Ta... Dwójka - wydusiła.

-Też Cię kochamy nee-san!

-NAGUMO HARUYA - wrzasnęła.

-Nagumo wiejemy! - usłyszeli tylko krzyk Mido, po czym huk na schodach.

-Nigdy ich nie zrozumiem - westchnął cicho Suzuno, siadając sam na fotelu.

°°°°°

-I właśnie wtedy, wędrujące po wzgórzach sterroryzowane przez kobietę dzieci, zostały zasypane przez śnieg...

-Nie dramatyzuj Nagumo - westchnęła kobieta poprawiając mu czapkę - Nie wyglądasz na sterroryzowanego.

-Jestem... Wewnętrznie - mruknął, powodując śmiech idącego obok Midorikawy.

-Musimy wymyślić jakiś diabelski plan Haruya - szepnął - Żeby jak najszybciej wrócić do domu...

-Masz rację! - mruknął do niego - Kto jak nie my.

-Przyjaźń zaczęta od śmiania się ze swoich włosów - westchnął Ryuuji - Musimy opracować plan...

-O czym gadacie? - spytał idący obok Hiroto.

-O niczym - odpowiedzieli szybko.

-Ładna pogoda co nie? - spytał Mido.

-Śnieżek pada - dodał Haruya.

-Okeeeej? - mruknął Hiroto i przeszedł na przód wędrówki.

-Dobra Mido, co robimy? - szepnął Nagumo.

-Plan G albo W? - zaproponował Mido.

-Nieee - mruknął - Nie ma tu gazu ani ognia, a czym był plan W?

Zielonowłosy posłał mu uśmieszek.

-Bawimy się w plotkary...

Oczy Nagumo zabłysły.

-Oj tak... Jak mogłem zapomnieć...

°°°°°

Gdy w końcu dotarli na zasypane śniegiem pole biwakowe, otoczone kilkoma zbudowymi z drewna domkami, Hitomiko rozkazała im rozłożyć namioty.
I wtedy okazało się, że zamiast piątki dzieci, obok niej stała trójka...

-Gdzie jest Midorikawa i Nagumo? - westchnęła.

-Nie wiem, ale podoba im się pogoda - powiedział uczynnie Hiroto.

Kobieta pokręciła głową i zaczęła iść spowrotem w górę.

-Poszukam ich - westchnęła.


Tymczasem...

Midorikawa zapukał do drzwi pierwszego, sąsiadującego z polem biwakowym domku.

-Ja pierwszy ty drugi - mruknął Mido.

-Jasne - stwierdził Haruya - Ale ty będziesz skuteczniejszy...

Po chwili drzwi otworzyły się, ukazując drobną kobietę. Idealnie.

-Dzień Dobry - uśmiechnął się uroczo Mido - Mogę zająć Pani chwilę czasu?

-Oh... - mruknęła i uśmiechnęła się do niego - Oczywiście kochanie, coś się stało?

-Wie Pani - spuścił głowę - Nasza opiekunka uciekła od prześladującego ją narzeczonego, i kazała nam dzisiaj spać na tym śniegu...

-Co? - wydukała - Ale przecież jest zima, może chcecie wejść do środka, zadzwonię po waszych rodziców

-Właściwie mieszkamy w sierocińcu - mruknął Ryuuji i pomachał nogą, kopiąc śnieg - Mogłaby Pani z nią porozmawiać, i powiedzieć żeby nas zabrała spowrotem?

-Oh skarbie oczywiście! - krzyknęła i wpadła do środka - Chcecie może herbaty?! - krzyknęła.

-Nie, dziękujemy! - krzyknął Ryuuji.

-Ryuuji, ucz mnie - mruknął Nagumo - Chcesz być moim bratem? Kontakty rodzinne ponoć się przydają...

-Jasne - wywrócił oczami - A teraz Ty, kolejny domek!

Przeszli kilka metrów dalej, pukając w kolejne drzwi.

-Dzień Dobry! - przywitał się Nagumo, gdy otworzył mu wysoki mężczyzna - Mogę Panu zając chwilę czasu?

-O... No jasne mały, co się stało? - zdziwił się - To wy przyjechaliście na pole? Nie za zimno trochę?

-No właśnie... - spuścił głowę, wymieniając psotne spojrzenia z Midorikawą - Będę miał do Pana prośbę...

================================

-Czekaj?! - krzyknął Hiroto, przysuwając się do Mido - To wasza sprawka?! Znaczy nie zrozum mnie źle, było tragicznie i zimno... ALE TO WASZA SPRAWKA?!

-Tak - dodał dumnie Nagumo - To jedna z tych naszych bardziej prestiżowych akcji....

-A co było potem? - wydukała dziennikarka.

-Ah, wszyscy mieszkańcy przybiegli krzycząc, jakie trzeba mieć sumienie żeby brać dzieci na taki mróz, i że powinna sobie znaleźć faceta - uśmiechnął się Mido - A ja i Nagumo dostaliśmy czekolady

-Właśnie, to dlatego szybko się z wami nimi podzieliliśmy, nie mogliśmy zwracać na siebie uwagi nee-san - stwierdził Haruya.

-Nie wierzę, że macie plan do każdej litery alfabetu - westchnął Afuro.

-A czym był ten plan G? - zaciekawił się Suzuno - I po co gaz i ogień?

Midorikawa i Nagumo spojrzeli na siebie, i przybili piątkę.

-Niektóre rzeczy powinny zostać tajemnicą... - mruknął Haruya

-Właśnie - uśmiechnął się Mido - Nie wiadomo kiedy go na was użyjemy...

-Co?!

-Nic - uśmiechnął się niewinnie.

-To może teraz nasza wspólna historia... - mruknął Fubuki - Pamiętacie?

-Taaa - wywrócili oczami - Nie musisz przypominać...

================================

-Czasami zastanawiam się, dlaczego pakuję się w kłopoty - mruknął Midorikawa - A potem sobie uświadamiam, że zawsze wtedy jestem z tobą!

-Nie narzekaj - wywrócił oczami Nagumo.

-Autentycznie - westchnął najmłodszy, powodując śmiechy reszty przyjaciół - Tyle czasu miałem spokój, nagle się pojawiasz i Bum! Jesteśmy w pieprzonych lochach!

-Uspokójcie się - westchnął Hiroto - Ale nie przeczę, że Mido był grzeczny do momentu meczu z Koreą

-Widzisz Nagumo? - uśmiechnął się dumnie chłopak, co ledwo było widoczne w ciemności - A ty jak tam?

-On o dziwo też był znośny - zauważył Afuro - Coś jest z wami nie tak, nawet kłócąc się z Suzuno, jedyne co zrobili to zalali nam domek, zapychając umywalkę...

Nagle usłyszeli plusk wody. Zatrzymali się ze zdziwieniem, starając się dojrzeć coś oprócz porośniętych mchem ścian.
Suzuno zrobił krok do przodu, i w tym samym czasie w którym Afuro włączył latarkę w telefonie, runął do wody.

-O, to ty zrobiłeś ten hałas - stwierdził Hiroto, zauważając siedzącego w wodzie Nagumo, do którego dołączył srebrnowłosy

-Co ty nie powiesz? - warknął złotooki.

Wstał i zrobił krok do przodu, napotykając nogą coś miękkiego.

-Jaka jest szansa, że w tych lochach zalało ciała więźniów? - spytał z obrzydzeniem.

-W sumie to byłoby dziwne - mruknął Mido - Ale jak mawiam, nigdy nie mów nigd...

Nie zdążył dokończyć, bo czerwonowłosy wybiegł z wody, patrząc na nią z niesmakiem.

-Przypomnijcie mi, kto przekręcił tę głupią dźwignię w szatni? - warknął.

Wszyscy wskazali na Fubukiego, który zaczynał już rozpaczać. Nie wiadomo czy bardziej nad swoją sytuacją, czy tym z kim w niej tkwił.

-Przepraszam - podrapał się po plecach.

-Aż dziw, że z nas wszystkich to byłeś ty, Fubuki - mruknął Afuro - Oni zaczynają nas zarażać swoim pechem.

-Nie - wzruszył ramionami Ryuuji - My pewnie już wykorzystaliśmy cały zasób pechowych sytuacji, jaki miał nam starczyć do końca życia...

-To by wiele wyjaśniało - westchnął Suzuno.

Nagle usłyszeli coraz głośniejszą melodię wydobywającą się z telefonu Afuro.

-O, kapitan dzwoni - mruknął - Wcześniej nie było zasięgu...

-Czego może chcieć od nas kapitan Owca? - ziewnął Haruya - Może nas uratuje.

-Kapitan owca? - uniósł brew Fubuki.

-Okazjonalnie kapitan Lama - stwierdził Afuro, odbierając połączenie i zaczynając mówić po koreańsku - Hej kapitanie, jak życie?

-Czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć gdzie jesteś ty, i tamta dwójka zidiociałych kretynów? - usłyszał.

-Emmm - mruknął - W lochach? Kanałach? Dziwnych korytarzach ukrytych pod szatnią?

-Dobra... Nie chcesz mówić to nie mów, ale do wieczora chcę was widzieć w obozie

-Czekaj, czekaj - powiedział szybko zirytowany chłopak - Mówię serio, wykazałbyś się empatią i zawiadomił pomoc czy coś, to nieeee!

-... Namierzę twój telefon, i jeśli nie jesteś w jakichś lochach to wywalę cię z drużyny

-Ta - wywrócił oczami.

-Dobra, nie chce mi się szukać kogoś nowego... Ale wyciągnę konsekwencje

-Spoko, będę siedział w lochach dopóki nie zaczniesz namierzać komórki...

Rozłączył się i spojrzał na resztę, która nie zrozumiała nic z rozmowy.

-Mówił, że nas uratuje bo nie mógłby bez was żyć - powiedział uczynnie.

-Wiedziałem, że kapitan lama nas uratuje - westchnął Nagumo - To co siadamy w miejscu i...

-Patrzcie, drzwi! - krzyknął Hiroto.

Odwrócili się i rzeczywiście. Niedaleko widać było zardzewiałe drzwi, wyłamane z zawiasów.

-Nie ma mowy, że tam wejdę - stwierdzili jednocześnie Suzuno i Mido.

Spojrzeli na siebie i kiwnęli głowami, jakby zadowoleni z poparcia tego drugiego.

-Dajcie spokój - wywrócił oczami Nagumo - Co złego może się stać?

-Zadajesz to pytanie już chyba setny raz w ciągu naszej znajomości - mruknął Suzuno - I zawsze okazuje się, że owszem... Może stać się bardzo  dużo rzeczy...

-Cooo? - przeciągnął - Nie wiem o czym mówisz...

-Mówiłeś, że nic się nie stanie, gdy ugotujesz ryż w czajniku - mruknął.

-A potem czajnik wybuchł - stwierdził Afuro - I wywaliło prąd.

-Już nie mówiąc o tym, jak stwierdziłeś, że uciekniesz ze szkoły przez okno - mruknął Midorikawa - Spadłeś prosto na samochód dyrektorki.

-Ale TYM RAZEM nic się nie stanie - przekonywał ich chłopak

-Idź sprawdź - zaproponował Fubuki - Jak coś cię zje to zdążymy uciec

Wszyscy spojrzeli na niego z szokiem.

-Dzieci tak szybko dorastają - Afuro otarł niewidzialną łezkę.

Nagumo westchnął i skierował się do drzwi. Chwycił za klamkę i pociągnął. Nic się nie stało...

-Wiesz Nagumo, te drzwi wypadły z zawiasów, więc...

Suzuno nawet nie zdążył dokończyć, bo drzwi runęły z hukiem,  ledwo omijając Haruyę.

-... Może lepiej się odsuń - dokończył Suzuno.

-KROKODYL! - krzyknął nagle Mido, wskazując na ciemność w przejściu.

Wszyscy zamarli, też dostrzegając ruch i nagle z krzykiem ruszyli spowrotem przez wodę. Ryuuji tylko parsknął śmiechem.

-Idioci - mruknął.

-Gdzie my u diabła jesteśmy? - mruknął po angielsku jeden z policjantów, przechodząc przez drzwi.

-Dzień Dobry - uśmiechnął się Mido - Czy tamtędy jest wyjście?

-Tak chłopaku, ale co to ma do...

-Dziękuję! - krzyknął i ruszył, aż się za nim kurzyło.

-MIDORIKAWA RYUUJI! - wrzasnął Nagumo, po raz drugi wychodząc z wody - Gdzie on jest?!

-Wskoczył do wody jak nas zobaczył - stwierdził starszy z nich.

Złotooki wbiegł do wody, szukać zemsty, a mężczyźni tylko parsknęli śmiechem.

-To było złe...

-Ale jakie satysfakcjonujące! Chodźcie dzieciaki, kapitanowie was szukają!

================================

-I w ten oto sposób, zaprzyjaźniłem się z policjantami - stwierdził Mido, pijąc lemoniadę.

-Kapitan Lama był o krok od zabicia nas - westchnął Suzuno - Ale na szczęście uniknęliśmy zagłady

Nagle Hiroto spojrzał na zegar i opluł się napojem.

-JEST PÓŁNOC!

-Oh, jak ten czas leci! To jeszcze kolejna historia i...

Dziewczyna przerwała widząc, że wszyscy usnęli, i podrapała się po głowie.

-No... Dobra... Najwyżej znów będą czekać rok na ostatni rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro