Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Spotkanie miało odbyć się na jednym z niższych pięter Maze Bank Tower. Spadino z trudem namówił Simone'a na spotkanie z Niną.

Kobieta przyszła na spotkanie ubrana w granatowy damski garnitur.

- Witam. Który z panów to Jake Jhonson? - powiedziała uprzejmie, a on wyszedł do przodu.

- Tak się złożyło, że ja. A to moi przyjaciele i partnerzy biznesowi. Po prawej Spadino Panacleti, a po lewej Simone Carbonara.

- Miło poznać. - powiedziała uściskując z nimi dłoń.  - Przejdźmy do interesów.

- Charlie mówił, że poszukuje pani ochrony na budowie i później. - kobieta przytaknęła na słowa Jake'a. - Moja firma ochrania aktualnie dwa biznesy i jeśli moi pracownicy mieliby ochraniać całe miejsce.

- Wiem, że pewnie was narażam przez Dię.

- Wie pani?

- Ja wiem jak może wyglądać życie mojego brata i, że skoro już byłam w telewizji to "więzi rodzinne" nagle staną się ważniejsze, bo moje plany mogą stać się wysokodochodowe. Ja zdaje sobie z tego sprawę. Ja jeśli mam pracować z rodziną to tylko z ojcem. Jakie ma pan warunki.

- Chciałem załatwić przyjaciołom przede wszystkim współpracę. Zawsze biznes robimy wspólnie.

- Mediom nie powiedziałam wszystkiego, ale transakcje trwają i czekają na akceptacje. Korean Plaza to na ten moment priorytet. I gdy ruszy to ja idę dalej. Gram na giełdzie i nie tylko, ale fundusze zawsze się znajdą na coś nowego. Współpraca z kimś dla kogo przyjaźń jest na pierwszym miejscu jest dla komfortowa niezależnie od kosztów.

- Rozumiem.

- Ja wiem czego od życia chce i potrafię to zdobyć bez trupów i wrogów. Nikt nie chce we mnie wroga. Zaufajcie.

- Trochę pani przeraża.

- Genetyczne. Po ojcu. - powiedziała uśmiechając się. - To czym przyjaciele się zajmują?

- Ja produkuje głównie wina i dwa gatunki sera. - powiedział Simone.

- Mam Włoską Restaurację. - rzekł Spadino.

- Na pewno będę sprowadzać wina od pana panie Carbonara. Sery nie są niestety tym czego moja kawiarnia będzie potrzebować. Co do Włoskiej to na ten moment bardziej mogę proponować ogólną widoczność i reklamę.

- Mam posiadłość pod miastem z farmą. Jeśli to by coś zmieniło.

- Zmienia, ale pewnie zaopatruje pan swoją firmę tylko. - Spadino przytaknął. - Będzie trzeba rozszerzyć pana ziemie w takim wypadku. Mogę pokryć znaczną część kosztów, ale nadal przez pewien czas będziemy bardziej reklamować siebie nawzajem przez pokazywanie się wspólnie w mediach.

- Spiszemy umowę? - spytał Jake.

- Na razie to będzie umowa ustna, ale jest dla mnie ona równie ważna co pisemna. W najbliższych dniach zacznę załatwiać formalności dotyczące Ziemi oraz związane z przebudową. Wam zostawię umowę naszej współpracy. - po chwili wstała i uścisnęła ich dłonie. - Gdy znów zaatakują mnie media to bądźcie pewni że wspomnę o naszej współpracy. A tymczasem muszę wracać do pracy.

Kobieta ich opuściła.

- Wydaje się uczciwa. - stwierdził Simone. - Bardziej niż jej brat. Powinniśmy być tacy sami dla niej.

- Będziemy to opijać z Jake'em u mnie. Idziez z nami czy wracasz do Serów i wina? - powiedział Spadino.

- Właściwie to założyłem jakiś czas temu aplikacje randkową. Nie mówiłem wam o tym, ale poznałem tam takiego jednego faceta w moim wieku i dziś się pierwszy raz spotykamy. - powiedział Simone rumieniąc się trochę przy tym.

- Oh... Ale nie zapomnisz wziąć prezerwatyw? Wiesz bezpieczny seks jest najważniejszy. - powiedział Spadino.

- Nie chce tego robić na pierwszym spotkaniu. Pisało mi się z nim naprawdę przyjemnie... Seks na pierwszym by to zniszczył. - powiedział stanowczo Simone.

- A co jeśli on by chciał? - spytał Jake.

- Nie jest taki. - powiedział ze zmartwieniem Simone.

- Przecież tylko pisaliście. - powiedział Spadino.

- Niepotrzebnie wam mówiłem. Wy tylko o jednym jakbyśmy mieli po 20 lat, a tak nie jest. - powiedział ponuro Simone zostawiając ich samych.

Jake i Spadino pojechali autem tego pierwszego do La Fuenty. Miejsce to należało kiedyś do Cartelu Madrazo dopóki Spadino nie przyjechał i go nie wykupił. Od owego Cartelu kupował także narkotyki, które rozprowadzał w Getcie dopóki syn szefa Cartelu nie przejął biznesu i nie poszedł bardziej w legal. Dawny Cartel ma w posiadaniu Kasyno Diamond wraz z hotelem i wyścigami konnymi.

Spadino i Jake poszli do salonu, gdzie ten pierwszy zniknął na moment by wrócić z butelką wina. Po dwóch butelkach sięgnęli po coś mocniejszego. To była jedyna okazja kiedy Spadino mógł być szczery ze sobą. Spadino darzy Jake'a miłosnym uczuciem, które w środowisku mafii jest Tabu. To nie obchodziło by Spadino, ale wokół Jake'a zawsze kręciły się dziewczyny i nie mieli nigdy okazji być tylko we dwóch by Spadino mógł wyznać uczucia. Nigdy też nie pił tyle co dziś przez co w pewnym momencie, gdy byli bardzo blisko siebie mózg Spadino nie myślał o konsekwencjach, gdy pocałował Jake'a. Zdając sobie z tego sprawę lub nie i podświadomie lub nie Jake też tego pragnął, bo nie odepchnął Spadino, a nawet odwzajemnił pocałunek. Nie wydarzyło się za dużo. Byli naprawdę pijani i jedyne co zdołali to rozebrać się do naga, a w sypialni Spadino jedynie kontynuowali pocałunki dopóki ich to nie znużyło i zasnęli. Prawdą jest na pewno, że Jake bardziej dążył do czegoś więcej, ale ostatnie szare komórki Spadino powstrzymały to.

Rankiem obu obudził silny ból głowy. A widząc siebie i zdając sobie sprawę do czego mogło dojść odsunęli się od siebie.

- Czy my? - spytał Jake cały czerwony.

- Nie wiem.... - powiedział Spadino. - Przepraszam. Powinienem był przestać pić. To moja wina.

- Ale to ja cię namówiłem. - rzekł Jake.

- To i tak moja wina, bo gdybym nie wypił za dużo to nic by się nie stało. - Jake czuł, że za słowami przyjaciela jest coś więcej.

- Spadi.... Co jest? - spytał i usiadł przy nim.

- Nie mam siły... Po prostu ty masz Mayę, a ja nigdy na jej miejscu nie będę... Taka jest prawda. - Jake przytulił do siebie Spadino, a po chwili przyciągnął do pocałunku... - Co? Nie rozumiem teraz. - powiedział zdezorientowany Spadino.

- Maya jest moją narzeczoną, ale ja jestem bardziej jej przykrywką. Ona woli dziewczyny. Wyjazd służbowy z Junee to ich wspólne wakacje. Rodzice Mayi należą do partii skrajnych konserwatystów, a Maya nie chce im psuć karier swoją orientacją. Nie wiedzą o niej. Ja jestem bi więc mi nie przeszkadzał tak ten układ, ale wiedząc że czujemy do siebie to samo. Nie chcę być w tym układzie. Chcę być z tobą.

- Od kiedy coś do mnie czujesz?

- Od bardzo niedawna. Tak niedługo przed tym jak się "oświadczyłem" Mayi. Nigdy nie piliśmy za dużo, ale chciałem wybadać to, bo wiesz ludzie są szczerzy gdy są pijani. Przepraszam.

- Masz szczęście, że cię kocham. - powiedział Spadino.

- Wiem. Jak myślisz jak poszła randka Simone'a?

- Mam nadzieję, że dobrze i, że to nie jakiś policjant. Wiesz śledztwa prowadzą i nie chce by go jakiś wykorzystał by nas wtrącić za kratki.

- Simone chyba nie jest aż tak zdesperowany.

- Chyba nie. To tylko 10 lat od śmierci jego żony. Skupił się przez to bardziej na winach i serach, ale to nie znaczy, że stanie się przez to nieostrożny. I tak sprawdzimy jego partnera gdy go poznamy. Trzeba będzie wynająć jakiegoś hakera.

- Boję się gdybać. - powiedział Jake i oparł głowę o ramię Spadino. - Mamy szemrane interesy z których Simone wypadł, ale to nadal nasz najlepszy przyjaciel, a boję się, że uzna, że tylko to robimy dla siebie, a nie dla niego i jego dobra.

- Moglibyśmy z tym skończyć, ale wiesz przez Kui Chaka i ten cały Zakshot nie da się. Pamiętasz ostatni zamach na moją restaurację i jak przez miesiąc nie było dochodów, bo Burger Shot powinien mieć monopol w mieście.

- Ja to się zastanawiam kogo mają w kieszeni, że jeszcze nie została wezwana gwardia narodowa przez to co oni robią w mieście.

- Mam nadzieję, że tej Ninie się uda. Nawet jej tego życzę. Chciałbym w końcu żyć w spokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro