Rozdział 2
Spotkanie miało odbyć się na jednym z niższych pięter Maze Bank Tower. Spadino z trudem namówił Simone'a na spotkanie z Niną.
Kobieta przyszła na spotkanie ubrana w granatowy damski garnitur.
- Witam. Który z panów to Jake Jhonson? - powiedziała uprzejmie, a on wyszedł do przodu.
- Tak się złożyło, że ja. A to moi przyjaciele i partnerzy biznesowi. Po prawej Spadino Panacleti, a po lewej Simone Carbonara.
- Miło poznać. - powiedziała uściskując z nimi dłoń. - Przejdźmy do interesów.
- Charlie mówił, że poszukuje pani ochrony na budowie i później. - kobieta przytaknęła na słowa Jake'a. - Moja firma ochrania aktualnie dwa biznesy i jeśli moi pracownicy mieliby ochraniać całe miejsce.
- Wiem, że pewnie was narażam przez Dię.
- Wie pani?
- Ja wiem jak może wyglądać życie mojego brata i, że skoro już byłam w telewizji to "więzi rodzinne" nagle staną się ważniejsze, bo moje plany mogą stać się wysokodochodowe. Ja zdaje sobie z tego sprawę. Ja jeśli mam pracować z rodziną to tylko z ojcem. Jakie ma pan warunki.
- Chciałem załatwić przyjaciołom przede wszystkim współpracę. Zawsze biznes robimy wspólnie.
- Mediom nie powiedziałam wszystkiego, ale transakcje trwają i czekają na akceptacje. Korean Plaza to na ten moment priorytet. I gdy ruszy to ja idę dalej. Gram na giełdzie i nie tylko, ale fundusze zawsze się znajdą na coś nowego. Współpraca z kimś dla kogo przyjaźń jest na pierwszym miejscu jest dla komfortowa niezależnie od kosztów.
- Rozumiem.
- Ja wiem czego od życia chce i potrafię to zdobyć bez trupów i wrogów. Nikt nie chce we mnie wroga. Zaufajcie.
- Trochę pani przeraża.
- Genetyczne. Po ojcu. - powiedziała uśmiechając się. - To czym przyjaciele się zajmują?
- Ja produkuje głównie wina i dwa gatunki sera. - powiedział Simone.
- Mam Włoską Restaurację. - rzekł Spadino.
- Na pewno będę sprowadzać wina od pana panie Carbonara. Sery nie są niestety tym czego moja kawiarnia będzie potrzebować. Co do Włoskiej to na ten moment bardziej mogę proponować ogólną widoczność i reklamę.
- Mam posiadłość pod miastem z farmą. Jeśli to by coś zmieniło.
- Zmienia, ale pewnie zaopatruje pan swoją firmę tylko. - Spadino przytaknął. - Będzie trzeba rozszerzyć pana ziemie w takim wypadku. Mogę pokryć znaczną część kosztów, ale nadal przez pewien czas będziemy bardziej reklamować siebie nawzajem przez pokazywanie się wspólnie w mediach.
- Spiszemy umowę? - spytał Jake.
- Na razie to będzie umowa ustna, ale jest dla mnie ona równie ważna co pisemna. W najbliższych dniach zacznę załatwiać formalności dotyczące Ziemi oraz związane z przebudową. Wam zostawię umowę naszej współpracy. - po chwili wstała i uścisnęła ich dłonie. - Gdy znów zaatakują mnie media to bądźcie pewni że wspomnę o naszej współpracy. A tymczasem muszę wracać do pracy.
Kobieta ich opuściła.
- Wydaje się uczciwa. - stwierdził Simone. - Bardziej niż jej brat. Powinniśmy być tacy sami dla niej.
- Będziemy to opijać z Jake'em u mnie. Idziez z nami czy wracasz do Serów i wina? - powiedział Spadino.
- Właściwie to założyłem jakiś czas temu aplikacje randkową. Nie mówiłem wam o tym, ale poznałem tam takiego jednego faceta w moim wieku i dziś się pierwszy raz spotykamy. - powiedział Simone rumieniąc się trochę przy tym.
- Oh... Ale nie zapomnisz wziąć prezerwatyw? Wiesz bezpieczny seks jest najważniejszy. - powiedział Spadino.
- Nie chce tego robić na pierwszym spotkaniu. Pisało mi się z nim naprawdę przyjemnie... Seks na pierwszym by to zniszczył. - powiedział stanowczo Simone.
- A co jeśli on by chciał? - spytał Jake.
- Nie jest taki. - powiedział ze zmartwieniem Simone.
- Przecież tylko pisaliście. - powiedział Spadino.
- Niepotrzebnie wam mówiłem. Wy tylko o jednym jakbyśmy mieli po 20 lat, a tak nie jest. - powiedział ponuro Simone zostawiając ich samych.
Jake i Spadino pojechali autem tego pierwszego do La Fuenty. Miejsce to należało kiedyś do Cartelu Madrazo dopóki Spadino nie przyjechał i go nie wykupił. Od owego Cartelu kupował także narkotyki, które rozprowadzał w Getcie dopóki syn szefa Cartelu nie przejął biznesu i nie poszedł bardziej w legal. Dawny Cartel ma w posiadaniu Kasyno Diamond wraz z hotelem i wyścigami konnymi.
Spadino i Jake poszli do salonu, gdzie ten pierwszy zniknął na moment by wrócić z butelką wina. Po dwóch butelkach sięgnęli po coś mocniejszego. To była jedyna okazja kiedy Spadino mógł być szczery ze sobą. Spadino darzy Jake'a miłosnym uczuciem, które w środowisku mafii jest Tabu. To nie obchodziło by Spadino, ale wokół Jake'a zawsze kręciły się dziewczyny i nie mieli nigdy okazji być tylko we dwóch by Spadino mógł wyznać uczucia. Nigdy też nie pił tyle co dziś przez co w pewnym momencie, gdy byli bardzo blisko siebie mózg Spadino nie myślał o konsekwencjach, gdy pocałował Jake'a. Zdając sobie z tego sprawę lub nie i podświadomie lub nie Jake też tego pragnął, bo nie odepchnął Spadino, a nawet odwzajemnił pocałunek. Nie wydarzyło się za dużo. Byli naprawdę pijani i jedyne co zdołali to rozebrać się do naga, a w sypialni Spadino jedynie kontynuowali pocałunki dopóki ich to nie znużyło i zasnęli. Prawdą jest na pewno, że Jake bardziej dążył do czegoś więcej, ale ostatnie szare komórki Spadino powstrzymały to.
Rankiem obu obudził silny ból głowy. A widząc siebie i zdając sobie sprawę do czego mogło dojść odsunęli się od siebie.
- Czy my? - spytał Jake cały czerwony.
- Nie wiem.... - powiedział Spadino. - Przepraszam. Powinienem był przestać pić. To moja wina.
- Ale to ja cię namówiłem. - rzekł Jake.
- To i tak moja wina, bo gdybym nie wypił za dużo to nic by się nie stało. - Jake czuł, że za słowami przyjaciela jest coś więcej.
- Spadi.... Co jest? - spytał i usiadł przy nim.
- Nie mam siły... Po prostu ty masz Mayę, a ja nigdy na jej miejscu nie będę... Taka jest prawda. - Jake przytulił do siebie Spadino, a po chwili przyciągnął do pocałunku... - Co? Nie rozumiem teraz. - powiedział zdezorientowany Spadino.
- Maya jest moją narzeczoną, ale ja jestem bardziej jej przykrywką. Ona woli dziewczyny. Wyjazd służbowy z Junee to ich wspólne wakacje. Rodzice Mayi należą do partii skrajnych konserwatystów, a Maya nie chce im psuć karier swoją orientacją. Nie wiedzą o niej. Ja jestem bi więc mi nie przeszkadzał tak ten układ, ale wiedząc że czujemy do siebie to samo. Nie chcę być w tym układzie. Chcę być z tobą.
- Od kiedy coś do mnie czujesz?
- Od bardzo niedawna. Tak niedługo przed tym jak się "oświadczyłem" Mayi. Nigdy nie piliśmy za dużo, ale chciałem wybadać to, bo wiesz ludzie są szczerzy gdy są pijani. Przepraszam.
- Masz szczęście, że cię kocham. - powiedział Spadino.
- Wiem. Jak myślisz jak poszła randka Simone'a?
- Mam nadzieję, że dobrze i, że to nie jakiś policjant. Wiesz śledztwa prowadzą i nie chce by go jakiś wykorzystał by nas wtrącić za kratki.
- Simone chyba nie jest aż tak zdesperowany.
- Chyba nie. To tylko 10 lat od śmierci jego żony. Skupił się przez to bardziej na winach i serach, ale to nie znaczy, że stanie się przez to nieostrożny. I tak sprawdzimy jego partnera gdy go poznamy. Trzeba będzie wynająć jakiegoś hakera.
- Boję się gdybać. - powiedział Jake i oparł głowę o ramię Spadino. - Mamy szemrane interesy z których Simone wypadł, ale to nadal nasz najlepszy przyjaciel, a boję się, że uzna, że tylko to robimy dla siebie, a nie dla niego i jego dobra.
- Moglibyśmy z tym skończyć, ale wiesz przez Kui Chaka i ten cały Zakshot nie da się. Pamiętasz ostatni zamach na moją restaurację i jak przez miesiąc nie było dochodów, bo Burger Shot powinien mieć monopol w mieście.
- Ja to się zastanawiam kogo mają w kieszeni, że jeszcze nie została wezwana gwardia narodowa przez to co oni robią w mieście.
- Mam nadzieję, że tej Ninie się uda. Nawet jej tego życzę. Chciałbym w końcu żyć w spokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro