Dzień drugi: rano
Ostatnie dwa dni, które spędzę w tym mieście poświęcam swojemu przyjacielowi, Andreasowi. Dwa dni, zanim będzie po wszystkim i będę zmuszony stąd wyjechać. Nie wiem dokąd, ale rzeczy są już spakowane. Już w sobotę wrzucę je do bagażnika i odjadę. Prawdopodobnie do Szwecji. Jak najdalej od ich pseudo - szczęśliwego życia.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie przy stole w milczeniu. Nagle Stjernen wstał z krzesła, jakby go olśniło.
- Mam plan!
- Zapomnij, to nie skończy się dobrze, a ja nie chcę sobie bardziej spieprzyć życia - westchnąłem.
- Daniel! Ostatnia szansa! Nasza ostatnia akcja, obiecuję! - klęknął przede mną i zaczął błagać o pozwolenie. Poprawił mi tym humor.
- Co tym razem?
Chłopak wrócił na swoje poprzednie miejsce i złożył ręce na blacie niczym prezes podczas zebrania firmy.
- Mówił ci coś o obrączkach?
- Kto?
- No Johann! Twój kochaś!
Przewróciłem oczami na jego stwierdzenie.
- Tak, mają być w czwartek... A co?
Norweg odwrócił się w stronę kalendarza i uradowany klasnął w dłonie.
- Dziś jest czwartek! - znowu odszedł od stołu i rzucił we mnie kurtką, która parę sekund temu wisiała na wieszaku - Ubieraj się! Jedziemy na wycieczkę!
Dojechaliśmy pod dom Forfanga. Jak ja ostatnio nienawidziłem tego miejsca, tego podjazdu, tych firanek w oknach i tego pieprzonego przedweselnego nastroju! Zauważyłem, że w pobliżu nie było ich samochodu.
- Nie ma go - powiedziałem.
- To nawet lepiej - sięgnął do przedniej kieszeni spodni i wyciągnął z nich małą, metalową wsuwkę do włosów. Spojrzałem na niego zaciekawiony, a on wyszedł z samochodu i kazał mi zostać.
- Dlaczego nie mogę iść z tobą? - spytałem, ale on mnie już nie usłyszał.
Jednym, zwinnym ruchem otworzył drzwi, jak w jakimś hollywoodzkim filmie akcji. Skąd on tak potrafił? Pomachał mi i zniknął w holu. Nie było go parę minut, więc włączyłem radio. Leciała jakaś smutna piosenka o nieszczęśliwej miłości. Dlaczego to mnie spotyka? Dlaczego on nie może być szczęśliwy ze mną jak podczas tej nocy, którą bedę pamiętał do końca życia?
"Sometimes you can't let go of what's making you sad, because it was the only thing that made you happy..." *
Starałem się opanować łzy, nie mogłem pokazać przyjacielowi swojej słabości. Musiałem udowodnić, że bez niego też dam radę. Choć nie wiem czy to możliwe, skoro moją jedyną słabością jest on... Przegrałem walkę z jedną, jedyną łzą.
Po paru chwilach od wyłączenia muzyki ujrzałem Andreasa, który znowu używał kawałka metalu, jako klucza i wbiegł do samochodu. Uśmiechnięty od ucha do ucha pokazał mi małe czerwone pudełeczko, które wyciągnął z kurtki. Zabrałem mu je, a gdy to otworzyłem, ujrzałem dwie srebrne obrączki z wygrafowanymi złotymi literami "Forfang" i "Robertsen". Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Nie ma obrączek, nie ma ślubu - skomentował i wyjechał z podjazdu.
__________________________
* "Czasami nie możesz opuścić tego, co sprawia, że jesteś smutny, bo to jedyna rzecz, która daje ci radość"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro