Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień czwarty: noc

Nie mogłem zasnąć. Pół nocy przeleżałem w łóżku myśląc o swoim losie po ślubie mojego ukochaneg i doszedłem do wniosku, że tego nie wytrzymam. Wziąłem telefon i dostrzegłem nową wiadomość od Johanna.

Misiu:

Zadzwoń jak znajdziesz czas. Proszę.

Spojrzałem na godzinę wysłania SMSa. 23:34. Trochę się spóźniłem, ale i tak postanowiłem wykonać połączenie. Odebrał po trzech sygnałach.

- Halo, Daniel? Jest czwarta nad ranem, lepiej żebyś miał powód, by mnie budzić...

- Pisałeś, żebym zadzwonił, co się stało? - usłyszałem ciche skrzypnięcie  łóżka.

- Mogę przyjechać? - spytał, a mnie zatkało. Oczywiście, że od razu się zgodziłem - Zaraz będę.

Wstałem z mebla i szybko się ubrałem, nie mogąc się doczekać, żeby go zobaczyć. Widziałem go wczoraj, a strasznie tęskniłem za jego widokiem. Uwielbiałem na niego patrzeć i nie wiem, czy wytrzymałbym, jakbym zobaczył go w garniturze stojącego przed ołtarzem. Na samą myśł mam ochotę wyjechać jak najdalej, ale nie mogę...

Ok. 4:12 usłyszałem pukanie do drzwi, więc poszedłem otworzyć. Gdy go ujrzałem, byłem w szoku. Wiedziałem, że jest mega przystojny, ale w środku nocy wyglądał o wiele seksowniej niż kiedykolwiek. Miał czarne rurki i biały t-shirt z nadrukiem kota czytającego gazetę. Włosy były roztrzepane, a oczy intensywnie niebieskie.

Chłopak po wejściu do mieszkania, mocno się we mnie wtulił, a mnie już całkiem odebrało wszystkie czynności życiowe. Objąłem go, wdychając jego zapach. Pachniał czekoladą i damskimi perfumami, ale i tak poruszał zmysły.

- Przepraszam, jeśli się narzucam... - spojrzał mi w oczy, a ja poczułem ogromną gulę w gardle.

- No co ty! Daj spokój - usiedliśmy na kanapie - O co chodzi?

- Ktoś mnie nęka telefonami... - powiedział - Ten od tego SMSa. Raz odebrałem, ale nikt się nie odezwał. Zobacz - wyciągnął telefon i nacisnął na numer, z którego do niego dzwoniłem. Odskoczyłem jak oparzony, kiedy urządzenie w szufladzie zaczęło wibrować.

Johann rozejrzał się po pokoju zupełnie zmieszany. Nie był głupi, już wie, kto to zrobił.

- Danny... - wstał - Co to ma znaczyć?

- Johann, ja... - podszedłem do niego strasznie zestresowany. Nie sądziłem, że wszystko się wyda. A nie mówiłem, że pomysły Stjernena zawsze źle się kończą?

- To miał być żart? Chciałeś rozluźnić atmosferę przed weselem? - skrzyżował ręce na piersi. Przełknąłem głośno ślinę, chyba zbyt głośno...

- Forfi, ja...

- No słucham!

- Jesteś pewny, co do tego ślubu? To wielka odpowiedzialność i... - jąkałem się jak ostatni debil. On patrzył na mnie wkurzony.

- No i co? Co takiego chcesz mi powiedzieć?

- Ze mną byłbyś szczęśliwszy, Johann. Dam ci wszystko, czego zamarzysz! Obiecuję - uklęknąłem przed nim.

- Szczęśliwszy?! No pewnie, bo teraz mam TYLKO kochającą rodzinę, wspaniałą pracę, cudownych przyjaciół i ani trochę nudne życie. Przecież mogę to wszystko rzucić, zostać gejem i być SZCZĘŚLIWY! To takie oczywiste!

- Johann - podniosłem się i złapałem jego twarz w trzęsące się dłonie - Nie rób tego błędu co ja. Nie zakochuj się bez wzajemności...

Brunet spojrzał na mnie i wpił się w moje wargi. Nie wiedząc, jak zareagować, oddałem pocałunek ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro