Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#161dzień

Otworzył jej drzwi równo o północy. Dziewczyna nieco drżała, okryta kurtką i owinięta szalikiem - była już po prostu potwornie zimno. Tsukishima westchnął i bez słowa ją objął, nieco się garbiąc. Dziewczyna wydała z siebie coś w postaci sapnięcia i uderzyła go lekko w rękę, na co mimowolnie się zaśmiał.

- Przepraszam, że cię tu ściągnąłem. Jest...  Zimno - szepnął jej do ucha.

Dziewczyna popchnęła go do przodu i zamknęła drzwi, nadal się do niego przytulając. Była o dobre piętnaście centymetrów niższa i ogółem była tragicznie chuda, ale przytulanie jej było naprawdę cudownym zajęciem. Jej włosy pachniały kwiatamo - jakkolwiek nigdy szczególnie nie przywiązywał uwagi do tego zapachu, teraz naprawdę mu się podobał.

Odsunęła się od niego i zadarła twarz do góry. W nikłym świetle lampy widział zmartwienie w jej niebieskich oczach,  które zdawały się po prostu przez niego przenikać. Dziewczyna po chwili gestem wskazała w głąb domu i narysowała znak zapytania, cały czas patrząc mu w oczy. Odwrócił głowę i powoli pokręcił głową.

- Nie ma ich. Nikogo tutaj nie ma oprócz mnie. - powiedział od niechcenia, odwracając się od niej. - Wejdziesz?

Pokiwała głową. Ściągnęła z siebie płaszcz, szalik i kozaki, i w skarpetkach poszła za nim.

Poszedł z nią do swojego pokoju, lekko odpychając plecak nogą i siadając na pościelone łóżko. Dziewczyna nieśmiało zajrzała do pomieszczenia i rozejrzała się po nim. Po chwili usiadła obok niego, w powietrzu rysując jedno kanji.

- Moja mama? Nie wiem, pewnie nadal ją operują. W ogóle... Po co przyszłaś akurat teraz, Nase? W niczym nie pomożesz, jeżeli będziesz po prostu siedzieć.

Pokazała mu parę gestów, a on powoli pokręcił głową, że nie rozumie o co jej chodzi. Dziewczyna zmarszczyła brwi i wstała, zaciskając dłonie w pięści. Zmarszczył brwi, obserwując jak rozgląda się pokoju, a potem łapie jego twarz w dłonie. Zaczęła powoli pochylać się w jego stronę, a on mimowolnie parsknął śmiechem, kiedy się zarumieniła. Rzuciła mu ostre spojrzenie. Chłopak zmrużył oczy i pozwolił, aby go pocałowała.

Kiedy się powoli od niego odsunęła, zmarszczył brwi i pokręcił głową.

- Nadal nie rozumiem, o co ci chodzi, Nase.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, powoli zdejmując dłonie z jego twarzy i opadając na jego łóżko. Schowała twarz w dłoniach i położyła na nim, a jej pierś zaczęła falować, jakby nagle zabrakło jej powietrza. Tsukishima odwrócił od niej wzrok, mimowolnie czując pieczenie policzków. To było takie irytujące. Ta dziewczyna po prostu działała mu na nerwy, tym, że ciągle tutaj była, że ciągle chciała dla niego jak najlepiej, mimo że nie był dla niej szczególnie miły. Nawet teraz, przybiegła, kiedy dowiedziała się o wszystkim i to było takie...

Boże, przecież on... nie, to po prostu niemożliwe, gdyby cokolwiek do niej czuł. Więc dlaczego po prostu nie był  w stanie grać przed nią kogoś absolutnie niedostępnego, tylko teraz siedział jak kretyn i się rumienił, kiedy ona leżała na jego łóżku jeszcze bardziej zarumieniona? Bez problemu mógł wykorzystać tą sytuacje, przecież... przecież... Boże, był facetem, miał szesnaście lat, a Nase była tak paskudnie w nim zakochana, że pewnie byłaby w stanie nawet się z nim przespać.

Mógłby ją wykorzystać, gdyby tylko zechciał.

- Nase? - powiedział powoli. - Też cię kocham. Ja-

Głos mu się złamał i spuścił głowę, biorąc głęboki oddech. Musiał się uspokoić. To wszystko po prostu na niego zleciało - problemy z własnym zdrowiem, to co zrobił jego ojciec, choroba matki i było tak paskudnie załamujące. Mimo wszystko, po prostu chciał, aby Nase była teraz obok niego. Spotkał ją pierwszy raz w życiu, ale po prostu nie chciał, aby wychodziła.

Wzdrygnął się, kiedy  poczuł ciepłą dłoń na podbródku. Nase siedziała nadal cholernie czerwona naprzeciwko niego i gapiła się na niego pełnymi  żalu oczami. Westchnął i tym razem on nachylił się w jej stronę, delikatnie ją całując.

To nie było tak, że całował się po raz pierwszy. Po prostu... Całował się z nią. To było coś zupełnie innego, co sprawiało, że czuł się tak paskudnie niepewnie w tych wszystkich uczuciach, które przez ostatnie tygodnie przemykały przez jego głowę. Pierwszy raz naprawdę poczuł to dziwne ukłucie w żołądku, nieprzyjemny ścisk i fakt, że... O co w tym wszystkim w ogóle chodziło?

Ah tak, zawsze chodziło o Karme Nase.

Gdziekolwiek by nie był od paru tygodni liczyła się po prostu ona i wszystko jakoś się z nią kojarzyło, a to tak bardzo działało mu na nerwy, że nie był  w stanie się ogarnąć. Aż do teraz, kiedy wszystko po prostu z niego upłynęło i zdał sobie sprawę z jednego - ta dziewczyna już tutaj była i  wcale nie musiał się za nią rozglądać po szkolnych korytarzach.

Nase. Centymetry od niego. Jej usta były miękkie i ciepłe, skóra gładka, szyja zimna, rude włosy gęste i puszyste, a jej ramiona delikatnie drżały. To wszystko było zbyt nierealne, aby mógł tak po prostu zacząć myśleć.

I w sumie nie myślał w ogóle - obudził go piskliwy dźwięk telefonu i pierwsze co poczuł, to potworny ból w krzyżu. Siedział oparty ob ścianę, a oparta ob niego spała Nase; przeklął pod nosem i lekko popchnął ją w drugą stronę. Wstał i podszedł do telefonu, odbierając go i wsłuchał się w drżący głos starszego brata.

Kiedy w końcu się rozłączył, westchnął i przez chwilę starał się uspokoić oddech. W końcu odwrócił się i zobaczył, że Nase gapi się na niego z szeroko otwartymi oczami. Co miał jej powiedzieć?

- Nase - powiedział jej imię, a dziewczyna lekko przekrzywiła głowę. - Masz ochotę na ciasto?


wstawiam to za wcześnie, ale dzisiaj znikam wcześniej i po prostu musiałam to wstawić. jeszcze #end, kochani, który będzie kiedy będzie - obecnie mam urwanie głowy paskudne i trochę trudno mi go ogarnąć. no ale, do zobaczenia niedługo.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro