Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ kagehina ] tej nocy ci-

         — Chcę cię pocałować.

        Zamrugał oczami, zastanawiając się przez ułamek sekundy czy ma zwidy, czy naprawdę stoi przed nim Hinata. I rzeczywiście, stał. Drugą rzeczą, jaką zrobił, było potarcie uszu, jakby nie był pewny, czy nie ma słuchowych omamów. Kiedy w końcu upewnił się, że wszystko z nim w porządku i ten debil naprawdę to powiedział, skrzywił się i zacisnął dłonie w pięści.

        Przywalić mu, czy już za późno, by przywrócić właściwe funkcjonowanie mózgu?

        —  Ż-że c-co? – wyjąkał, zaciskając z całej siły zęby. — Gł-głupek —  warknął.

        Hinata wytrzeszczył na niego oczy i odsunął się o krok, ale nadal gapił się na niego z tą dziecięcą ciekawością, co działało na Kageyamę jak płachta na byka i w tej chwili naprawdę, naprawdę miał ochotę mu przywalić.

        Mimo wszystko, coś go powstrzymało. Może to, że Hinata wcale nie wydawał się z niego naśmiewać, a może to, że wyglądał naprawdę okej w luźno zapiętej koszuli od ich szkolnego mundurka, a może to, że po prostu bolały go ręce po parogodzinnym treningu. Tak, to pewnie dlatego...

        — Rumienisz się — powiedział ze śmiechem niższy chłopak, a Tobio drgnął, przyciskając dłoń do lewego policzka. — Och, Kageyama, po prostu nie rozu--

        — Wszystko rozumiem – warknął, a jego dłoń zaczęła lekko swędzieć. — Jesteś głupi.

        Hinata zmarszczył brwi. Podszedł bliżej i złapał go za rękę, ciągnąc ją w dół.

        — Daj buziaka, Tobiś.

        —  C-c-c-c-co? — wyjęczał przerażony, ale jego kolega nie zrobił sobie z nic tego i objął go drugą ręką w pasie, starając się wspiąć po nim do góry.

        Nagle uśmiechnął się do niego, a w oczach pojawiło się czyste zło.

        — Tej nocy cię zgwałcę.

        Zaczął bić go po twarzy, starając się uwolnić od jego mocnego, twardego ucisku.

        — NIE DOTYK--

        Zamarł, zdając sobie sprawę, że siedzi, cały zaplątany w koc, w swoim pokoju.

        — He?

        Rozejrzał się po nim, nieco zaskoczony tym, co właśnie się stało. To wszystko był sen? W sumie mu to nawet pasowało...

        — Kageyama? — odezwał się czyjś głos, a chłopak aż podskoczył ze strachu do góry. — Czemu krzyczysz?

        Tobio wytrzeszczył oczy, kiedy zza jego łóżka wyjrzała zaspana, zmęczona twarz Hinaty i zrobił pierwsze, co przyszło mu do głowy — zaczął krzyczeć ze strachu i kopać go po tym, co akurat wystawało znad materaca.

        W każdym razie, ta sytuacja stała się głównym tematem żartów Tsukishimy przez najbliższe parę tygodni. 

(a/n) aaaawh, ten szot to zło wcielone, ale wiem, że dużo osób serio go lubi więc--

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro