[ kagehina ] tej nocy ci-
— Chcę cię pocałować.
Zamrugał oczami, zastanawiając się przez ułamek sekundy czy ma zwidy, czy naprawdę stoi przed nim Hinata. I rzeczywiście, stał. Drugą rzeczą, jaką zrobił, było potarcie uszu, jakby nie był pewny, czy nie ma słuchowych omamów. Kiedy w końcu upewnił się, że wszystko z nim w porządku i ten debil naprawdę to powiedział, skrzywił się i zacisnął dłonie w pięści.
Przywalić mu, czy już za późno, by przywrócić właściwe funkcjonowanie mózgu?
— Ż-że c-co? – wyjąkał, zaciskając z całej siły zęby. — Gł-głupek — warknął.
Hinata wytrzeszczył na niego oczy i odsunął się o krok, ale nadal gapił się na niego z tą dziecięcą ciekawością, co działało na Kageyamę jak płachta na byka i w tej chwili naprawdę, naprawdę miał ochotę mu przywalić.
Mimo wszystko, coś go powstrzymało. Może to, że Hinata wcale nie wydawał się z niego naśmiewać, a może to, że wyglądał naprawdę okej w luźno zapiętej koszuli od ich szkolnego mundurka, a może to, że po prostu bolały go ręce po parogodzinnym treningu. Tak, to pewnie dlatego...
— Rumienisz się — powiedział ze śmiechem niższy chłopak, a Tobio drgnął, przyciskając dłoń do lewego policzka. — Och, Kageyama, po prostu nie rozu--
— Wszystko rozumiem – warknął, a jego dłoń zaczęła lekko swędzieć. — Jesteś głupi.
Hinata zmarszczył brwi. Podszedł bliżej i złapał go za rękę, ciągnąc ją w dół.
— Daj buziaka, Tobiś.
— C-c-c-c-co? — wyjęczał przerażony, ale jego kolega nie zrobił sobie z nic tego i objął go drugą ręką w pasie, starając się wspiąć po nim do góry.
Nagle uśmiechnął się do niego, a w oczach pojawiło się czyste zło.
— Tej nocy cię zgwałcę.
Zaczął bić go po twarzy, starając się uwolnić od jego mocnego, twardego ucisku.
— NIE DOTYK--
Zamarł, zdając sobie sprawę, że siedzi, cały zaplątany w koc, w swoim pokoju.
— He?
Rozejrzał się po nim, nieco zaskoczony tym, co właśnie się stało. To wszystko był sen? W sumie mu to nawet pasowało...
— Kageyama? — odezwał się czyjś głos, a chłopak aż podskoczył ze strachu do góry. — Czemu krzyczysz?
Tobio wytrzeszczył oczy, kiedy zza jego łóżka wyjrzała zaspana, zmęczona twarz Hinaty i zrobił pierwsze, co przyszło mu do głowy — zaczął krzyczeć ze strachu i kopać go po tym, co akurat wystawało znad materaca.
W każdym razie, ta sytuacja stała się głównym tematem żartów Tsukishimy przez najbliższe parę tygodni.
(a/n) aaaawh, ten szot to zło wcielone, ale wiem, że dużo osób serio go lubi więc--
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro