Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ bokuaka ] chłód

Bokuto zawsze, ależ to zawsze miał ciepłe dłonie. Jeżeli ustawić na niego kamerę termowizyjną, najpewniej najbardziej czerwone miałby czubki palców; nawet w zimę, kiedy na podwórku panowały ujemne temperatury, a cała drużyna Fukurodani dosłownie zamarzała, ich kapitan trzymał się całkiem nieźle. Łapał śnieg w gołe ręce (biegając przy tym nawet w samym mundurku) i zachowywał się, jakby nie było to nic wielkiego.

Akaashi za to zawsze marzł. Nieważne od pory roku miał zimne stopy, ręce, czubek nosa i usta. Chociażby miał na sobie najgrubsze rękawiczki, skarpety i ochraniacz na twarz, nigdy żadna z tych rzeczy jakoś specjalnie mu nie pomogła.

Tak, w tej sprawie zdecydowanie ze sobą współgrali. Kiedy Akaashiemu było w końcu zimno — Bokuto był gotowy pomóc. Nawet bardzo chętnie.

— Nudzi mi się — jęknął pewnego z takich chłodniejszych dni Bokuto, wieszając się na ramionach swojego chłopaka i lekko muskając jego szyję swoimi ciepłymi dłońmi.

— Poucz się — polecił mu Akaashi, jednak sam zamknął swój podręcznik od geografii i odłożył go na stół. Ziewnął i przeciągnął się, mimo że Bokuto nadal trwał uwieszony na nim. — Zimno dzisiaj — powiedział w końcu.

— He? — Bokuto obrócił głowę tak, żeby mógł spojrzeć mu na twarz. — Poważnie? Zimno ci, Akaashi?

— Taak, odrobinę.

Koutarou burknął coś niezbyt zrozumiałego pod nosem i usiadł nieco inaczej, sadzając sobie Akaashiego pomiędzy nogami i znowu opierając podbródek na ramieniu młodszego chłopaka. Chwycił także jego ręce swoimi, leniwie pocierając je ob siebie.

Brunet mimowolnie się uśmiechnął i zamknął oczy, cudem powstrzymując kolejne ziewnięcie. Tak, strasznie starał się wypaść jak najlepiej na zbliżających się egzaminach, a coraz chłodniejsza pogoda i mniej godzin snu niż zazwyczaj dawało mu się we znaki. Parominutowa przerwa teraz nie będzie niczym złym...

Drgnął, czując ciepłe dmuchnięcie na szyję.

— Nie marznij, Akaaaashiii — jęknął mu pod uchem Bokuto, a jego chłopak lekko się uśmiechnął.

— Dobra sugestia, Bokuto-san — rzucił w końcu, a w głowie zanotował sobie, żeby zainwestować w jeszcze cieplejsze ubrania. — Postaram się tego nie robić...

— To dobry pomysł — odpowiedział z uśmiechem i nim Akaashi się spostrzegł, swoimi ciepłymi wargami złożył mu pocałunek na jego szyi.

Przyjemne uczucie. Wybitnie przyjemne, jak dla tak wielkiego zmarźlaka, jakim wiecznie był Keiji. Bokuto chyba od razu zauważył, że mu się to spodobało, bo z wielką radością złożył mu jeszcze paręnaście takich, delikatnie łaskocząc go swoim oddechem.

I tak miało im mnóstwo jesiennych, zimowych i nawet wiosennych wieczorów, kiedy Akaashi marzł, a Bokuto starał się go rozgrzać. Niekoniecznie samymi pocałunkami w szyję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro