24:19
Wpycham ostatnią koszulkę do torby. Wracam do domu. Mam dość świadomości, że jestem tutaj nie potrzebny. Zee jest szczęśliwy z kimś innym. Cicho wychodzę, jednak gdy jestem już na podjeździe ktoś mnie zauważa. Cholera, Zayn. Ruszam przed siebie nie myśląc o niczym innym niż ucieczka. Uciekam. Tak jak zawsze. Ale co mogę innego zrobić, bo chyba nie siedzieć i zabijać mojej kruche kawałki serca, które i tak jest już złamane od tego wszystkiego.
ja: Zayn, wróciłem
Rosół: no wiem
Rosół: może się spotkamy?
ja: nie wiem, teraz już nie wiem
Rosół: proszę
ja: za 3 godziny w twoim domu, ok?
ja: jeśli przyjdę
robimy zaległy maraton?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro