Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Post Scriptum•

A co z tą moją małą prośbą?

W sumie nie jest mała, ale spełnię ją. Nie będziesz miał się czym martwić.

To nie brzmi dobrze.

A czemu by miało?

Jestem czymś co napełnia cię grozą!

Nie. Po prostu daj mi to, co chcesz mi dać i nie wracaj.

W dłonie wpadła mi kartka, a Kikai już się nie odzywał. Nigdy więcej.

Dazai, Dazai, Dazai.

Od zastrzyku kodeiny się nie umiera!~

Słyszę w głowie głos Akutagawy, mimo, że go tu nie ma.

— Dazai! Tak się wystraszłem twojej wiadomości, że myślałem, że się zabiłeś! Mocno zasnąłeś, nie potrafiłem cię dobudzić. Wiesz, chyba masz rację, trzeba to rzucić, póki to kodeina, a nie heroina.

Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem do lektury.

Spotkanie trzeciego stopnia z cytryną przeżyłeś, chociaż nieźle się z tobą w szpitalu namęczyli.

— Dazai, proszę cię, nigdy więcej nie rób tak ryzykownych numerów i uważaj co robisz. Naprawdę nie chcę cię tracić! — nieco wkurzony głos Kunikidy.

Chichoczę pod nosem, taki obrót spraw mi się podoba.

Kontynuuję lekturę.

Ranpo jest genialny. Postawił na twoją przegraną, a poza tym dostaliście odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu. To znaczy, skończyło się na nowych bandażach, kilkutygodniowej chrypie i emeryturze od walk.

Wzdycham z ulgą, a po chwili słyszę głos Ranpo.

— Dazai, wiem, przepraszam. Ale teraz już nigdy nie będziesz musiał tam wracać! Tu nam dobrze, razem, prawda?

Śmieszy mnie jego entuzjazm.

Chyba nie myślisz, że Chuuya zaprosił swego samobójczego psychofana na trzydzieste piętro, a wcześniej nie przygotował zabezpieczającej siatki?

Prycham ze śmiechem. Tu akurat nie czułem w sumie wielkiego żalu.

— Lubię sobie wyobrażać, że nie żyjesz, ale ograniczam się do moich własnych fantazji, makrelo. Chodź, dokończymy wino.

Nie znasz się na roślinach, zachłysnąłeś się swoim napojem.

— Nie było mnie przecież zbyt długo, to powód, żeby zasypiać? Dazai...

Domyśliłbyś się, że razem z Odasaku przygarnęliście Atsushiego jak syna, a ty uderzyłeś się w głowę w jego pokoju i zjadłeś mu tic-taci?

Chyba naprawdę jestem idiotą. Naprawdę? Tic-taci?

— Dazai, nie jestem pewien, czy to, że tic-taci mają tylko dwie kalorie, pomoże twojej migrenie.

Dzieci sądzą, że chciałeś im zrobić huśtawkę, a lina była za słaba. Odasaku przyszedł i zaprowadził cię do domu, opowiadając o tym, jak skakanie z budynków jest przyjemnym zajęciem.

— Naprawdę, Dazai, moglibyśmy kiedyś, za bardzo długi czas, umrzeć razem.

To było... piękne.

Atsushi chciał cię poprosić o bycie świadkiem na jego ślubie. Poza tym, déjà vu. Znów zostałeś wyłowiony z rzeki.

— M-mam nadzieję, że Lucy będzie szczęśliwa.

O ile moje alter ego niczego nie spieprzy, może będzie.

Słyszałeś o czymś takim jak Dehumanizacja?

Uśmiechnąłem się kwaśno.

— Kocham cię, Dazai. Wracajmy do domu.

A ja cię nie.

Ranpo miał rację, że złapanie cię za rękę w danym momencie było wyśmienitym pomysłem.

— To było w sumie... logiczne. — westchnąłem pod nosem i przeczytałem dalszy fragment.

Chuuya i Atsushi odratowali was obu.

Zaśmiałem się cicho, myśląc o tym, jak głupio uważałem, tak się o nich bojąc.

— Obaj są idiotami, ale przynajmniej żywymi. Mam nadzieję, że im obu ze łba uda się to wybić.

— Ch-Chuu... nie mów tak...

Hahaha, to była atrapa.

Więc jakim cudem przeżyłem?

— Tak efektownie się przewróciłeś, że myślałem, że umarłeś od samego huku.

Miałeś amnezję, ale Atsushi ci powoli wszystko przypomina.

Odetchnąłem z ulgą. Już było mi lepiej. Dla pewności policzyłem te rozwiązania.

Tyle ile trzeba.

— Dazai, wiem, że mnie nie pamiętasz, ale postaram się ci pomóc.

Podskakuje cicho, nie chcąc budzić Odasaku.

Z radości nie dostrzegam, jak kartka wylatuje mi z rąk i z przeciągiem wylatuje przez okno.

Jestem szczęśliwy.

Dlaczego? Co mnie wcześniej, pięć minut temu martwiło?

Nie pamiętam, ale chyba nie muszę.

Przecież mam to, co jest dla mnie najważniejsze.

Tak, to już zakończenie. Szczerze mówiąc, jestem naprawdę zadowolona z tego, że potrafiłam stworzyć coś ciekawego o postaci, której nawet nie lubię.

Co do kolejnych opowiadań... póki co biorę się za opowiadania zapisane na moim profilu jako "planowane". Poza one-shotami planuję napisać kilka wierszy o BSD, a najbliższe opowiadanie o BSD będzie może w kwietniu i tym razem nie będzie zawierać paringu, a przyjaźń.

Do zobaczenia! ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro