Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Dzień 13 "Melancholia operowa"•

Nigdy nie chciałem śpiewać. Na szczęście dziś mi się udało, bo nie śpiewałem, mimo przebywania na porządnej scenie.

Los się do mnie koślawo uśmiechnął, bo skazał mnie na rolę Wertera.

Szczerze to te dwa tygodnie to dla mnie "Cierpienia młodego Dazaia".

No przecież nie jest aż tak źle.

Mogło być gorzej.

Pieprz się.

A mogę się posolić?

Jak umrzeć na scenie?

Scenicznie.

Nie pomagasz. Yosano i Kunikida biegali i ćwiczyli swoje role jak najęci. Koniec końców, we troje byliśmy głównymi bohaterami i w ogóle.

Ciekawe, czy ja cokolwiek umiem.

Jakbyś nie umiał, zastrzeliłbyś się na samym początku, a ja chcę obejrzeć tego trochę i wzbogacić się kulturowo!

Tak, jasne. Po prostu popatrzeć na efektywne samobójstwo.

A to swoją drogą. Nie uważasz, że powinieneś się przebrać?

Znów to samo. Dobra, biegnę.

Znów jestem na scenie. Gram jakby bezdusznie, z automatu mówiąc tekst, który pierwszy raz słyszę, na dodatek z własnych ust.

Znam zakończenie tej historii, czytałem ją sporo razy. Lubiłem ją, ale jakoś nie miałem ochoty stawać się tytułowym bohaterem.

Nawet jeśli przyszło mu to, do czego w zwyczajnym życiu nigdy mi nie przychodziło.

Autentyczna scena samobójstwa, czekająca tylko na moment, w którym pociągnę za spust.

Dać ci fory?

Hej, Dazai~

Odezwij się no~

Kochanie~

Jak ty mi niby chcesz dać fory w środku sztuki?

To nie będzie atrapa, Kunikida o tym nie wie.

Będzie mega fajny zwrot akcji~

Masz bardzo spaczoną psychikę.

Nawzajem, mój ty samobóju.

Nie jestem twój.

Kikai zamilkł, pewnie dlatego, że znów miałem jakąś kwestię. Akcja była mi zbyt dobrze znana. Gdy nastała przerwa, miałem ochotę uciec.

To wszystko... działo się stanowczo za szybko.

— Dazai, tylko o jedno cię proszę: graj tak dalej i stanowczo nie uciekaj ze sceny. Grasz naprawdę wspaniale!

— Boję się, Kunikida. To wszystko mnei przerasta. — zwierzyłem się najbardziej ogólnikowo jak się tylko dało.

Czy to podziało? Blondyn od razu mnie przytulił, próbując mnie uspokoić, bo nawet nie poczułem, gdy zacząłem szlochać.

Przecież nawet Chuuyi było mi żal!

Yosano minęła nas bez większego zaskoczenia czy zaintrygowania, być może przyzwyczajona do takich sytuacji.

Nie potrafiłem się uspokoić, to wszystko mnie bolało coraz bardziej, z każdą chwilą miałem ochotę się poddać.

Umarłem dwanaście razy.

Prawdopodobnie co najmniej dziewięć razy pozostawiłem kogoś, komu na mnie zależało.

Pozostawiłem ich z niczym.

Jak najbardziej pieprzony egoista we wszechświecie.

Bo kim innym w takim momencie byłem, jak nie kimś takim?

Kunikida nawet nie rozumiał, skąd u mnie taki przedziwny atak histerii. Może to i lepiej, bo nie potrafiłbym spojrzeć mu w oczy.

Nie umiałbym tego komukolwiek opowiedzieć.

Wróciliśmy na scenę, Kunikida przypomniał mi, że za parę minut dostanę moją atrapę, która wedle relacji Kikai nią nie będzie. Nie mam pojęcia, jak on to planuje zrobić, ale naprawdę, niech to szybko się stanie.

Nie cierpię takiej widowni. Z doświadczenia mam ochotę ich pozabijać.

A może byś tak to zrobił? Byłoby naprawdę interesująco, Dazai~

Nie zrobię ci tej przyjemności.

Och, jakiś ty niedobry.

Ok, ok, wracam do siebie.

Graj, muzyko!

Spoglądam na obserwującą mnie widownię. Zastanawiam się, ile osób zna ciąg dalszy. Pewnie sporo.

Na jednym z balkonów dostrzegam Chuuyę i Kouyou. On jest znudzony, ale się uśmiecha. Nie umiem odgadnąć, co się kryje w jej wyrazie twarzy.

Wyciągam pistolet, przykładam go sobie do skroni i przygotowuję się do mojej ostatniej kwestii.

— Rozdarłbym sobie czasem piersi i roztrzaskał mózg, że tak mało można dla siebie znaczyć!

Nawet nie byłem pewien, czy to były jego ostatnie słowa, ale stały się moimi.

Pif-paf i do widzenia.

Nie potrafię tego zrozumieć, że jutro to wszystko się zakończy ;_;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro