11:40
ja: zaraz wychodzę, Li
Denerwuję się jak cholera. Zarzucam na ramiona czarną, skórzaną kurtkę. Wciągam na nogi białe supry. Wychodzę i zamykam dom. Zbiegam po schodach i wychodzę z podwórka. Zdążam na pierwszy autobus do wcześniej umówionego z Liamem miejsca. Wyciągam telefon i podłączam do niego słuchawki. Całą drogę słucham muzyki. Wysiadam na moim przystanku i zmierzam w kierunku fontanny. Siadam na marmurowym murku. Czekam pół godziny i zdaję sobie sprawę, że Liam już nie przyjdzie. Przyznaję, czuję się zawiedziony. I to nawet bardzo. Naprawdę chciałem go zobaczyć. No cóż, jak widać, los zaplanował inaczej.
ja: mogłeś chociaż napisać, że nie przyjdziesz, nie nastawiałbym się tak
Li nie przyszedł, a rozdział ma zaledwie 100 słów troszkę xd
Kto jest zawiedziony? Spodziewaliście się tego po Payne'ie?
lots of hugs xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro