12.
- Yukine obudź się!
- O co chodzi Harune?
- Mamy zadanie.
- Jakie? Kible?
- Nie. Polujemy na horde Ayakashi w centrum.
- Dobra. Daj chwilę.
Ubrałem się i wyszliśmy.
- Cześć Yato. Gdzie wczoraj byłeś?
- U Hiyori. A ty?
- Ja poszedłem na trening do Kazumy.
- Jak dostałeś się do Tagamahory?
- Tenjin...
- Aaa...
Niezręczna cisza.
- Dobra. Lecimy! Przybądź Sekki! Kanti!
Razem z Harune znaleźliśmy się w jasnym pokoju.
- Jakie to wielkie...
Harune był przerażony.
- Spokojnie. Walczyliśmy z większymi Ayakashi.
- Ok...
Yato najpierw zaczął rzucać kunai'ami. Potem przecieliśmy zjawę w kilku miejscach.
- Wytrzymała jest- powiedział
- Niestety... Yato! Mam pomysł! Niech Harune zrobi granice przed Ayakashi i ją zaatkujemy z zaskoczenia!
- Ok... Wróć Harune.
- Granica!
Przed zjawą pojawiła się wielka świecąca ściana.
- Rozszarp!
Pojawiły się jak zawsze znaki i zjawa zniknęła.
- Uff... Dobra robota chłopaki.
- Ta...
Wróciliśmy do domu. Zastaliśmy Hiyori.
Yato podbiegł do niej i zaczęli się całować. Tak jakoś agresywnie...
Na piętrze odrobiłem lekcje od Hiyori.
Miałem resztę dnia dla siebie. Tylko co tu porobić. Nie mam jak pogadać z Megu. Hmm...
Chyba muszę zrobić to co zawsze...
Przejść się. Może przy okazji znowu wpadnę na jakąś ładną dziewczynę.
( ON ŻĄDA HAREMU!)
I znowu byłem w parku. Megu ani śladu. Nagle zauważyłem lwa na dachu. A potem zauważyłem blondyne na lwie. Czyli Megu może z nimi jest...
Nagle na ulicach pojawiła się wielka zjawa. Prawie identyczna jak ta z rana. Bishamon najpierw użyła pistoletów, batu, lwa. Aż wyciągła maczetę z rubinową rączką. Megu. Kilka ciosów i po Ayakashi. Niestety od razu się wycofali. Nudzę się...
Łe już 19:00! Trza lecieć do domu!
Wróciłem do domu zjadłem kolacje i poszedłem spać.
Rozdział krótki no nie mam na razie pomysłów i wena trochę zgasła przez sprawdziany.
Do zo!
282
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro