☁️ 5 ☁️
rozdział 5 :: potem będzie jeszcze dużo scen, kiedy będziesz na niego patrzył z 'tym' wyrazem twarzy.
kiedy yibo się obudził, xiao zhan już nie było, a jego łóżko było porządnie posłane. dopiero na wpół obudzony, westchnął z ulgą na fakt, że zasłony były zaciągnięte i żadne światło słoneczne nie oślepiało jego oczu.
czy zasłony nie były odsłonięte zeszłej nocy? czy zhan-ge zasłonił je, aby światło mi nie przeszkadzało?
zhan-ge - powtórzył w myślach.
poczuł mrowienie w żołądku na myśl, jak szybko osiągnęli taki poziom komfortu. czuł w połowie ulgę i w połowie zdumienie, ponieważ nigdy jeszcze nie stało się to tak szybko. nawet z chłopakami z uniq zajęło mu kilka miesięcy, zanim się przed nimi otworzył i poczuł wygodnie. podniósł telefon i zerknął na ekran.
7:20.
nie miał żadnych scen do nakręcenia aż do 11, a o 9 musiał pojawić się na zrobienie włosów i makijażu. zamknął więc oczy i próbował zasnąć, chcąc jak najlepiej wykorzystać tę rzadką okazję, w której harmonogram pozwalał mu na chwilę więcej snu. w końcu jednak, po kilku minutach rzucania się i obracania, postanowił wstać.
zhan-ge ma teraz sceny do nakręcenia. może pójdę obejrzeć i czegoś się od niego nauczę.
yibo uśmiechnął się złośliwie, wyobrażając sobie reakcję xiao zhan, gdyby powiedział mu to bezpośrednio w twarz. podekscytowany perspektywą dokuczania starszemu pobiegł do łazienki, aby się odświeżyć i po piętnastu minutach wyszedł za drzwi.
----
xiao zhan opadł na krzesło, gdy przygotowywano następną scenę. przygryzł wargi, przeglądając fragment, który właśnie nagrali, zastanawiając się, czy zrobił wszystko to, co mógł. już miał poprosić reżysera o jeszcze jedno ujęcie, gdy usłyszał, że ktoś go woła.
- zhan-ge! - zawołał yibo, podchodząc do niego.
xiao zhan odwrócił się do niego w łagodnym zaskoczeniu.
czy jego nagrywanie nie jest później? gdybym to był ja, nigdy nie wstawałbym z łóżka, dopóki absolutnie bym nie musiał.
yibo miał na sobie czarne spodenki do koszykówki i luźną białą koszulkę. jego włosy były wilgotne, kiedy z uśmiechem osunął się na krzesło obok starszego aktora. zhan czuł od niego jeszcze słaby zapach hotelowego mydła.
- jak leci, zhan-ge?
- okej...
- po prostu okej?
- nie jestem pewny. nie mogę powiedzieć, czy wykonuję dobrą robotę.
- co powiedział zheng-laoshi?
- wydawał się zadowolony ze sceny.
- która to była scena?
- ta, w której wszyscy wchodzimy do sali wykładowej w gusu pierwszego dnia zajęć, a ja blokuję drogę jin zixuanowi i drażnię go, kłaniając się i ustępując mu w przesadny sposób.
- i dlaczego nie jesteś z niej zadowolony?
- czuję, że... może... zastanawiam się, czy przesadziłem... to pierwszy dzień i jestem taki niepewny... - odpowiedział mu xiao zhan i odchylił się do tyłu.
- nie bądź dla siebie taki surowy. jestem pewien, że zheng-laoshi powiedziałby coś, gdyby tak było.
- hmm - starszy zacisnął usta - pewnie masz rację. więc, dlaczego jesteś tu tak wcześnie? - przechylił głowę w jego kierunku.
yibo zauważył pieprzyk pod jego ustami, ale szybko odwrócił wzrok i spojrzał mu w oczy. były ciemnobrązowe, a w tej chwili wypełniał je słaby cień przygnębienia.
- obudziłem się wcześnie i nie mogłem już zasnąć... minus codziennych porannych harmonogramów... - wzruszył ramionami.
- jakie masz dziś sceny do nagrania?
- xiao-laoshi jest tak zajęty, że nie patrzy nawet na swój harmonogram! jestem w tej samej scenie, co ty. kiedy lekcja się zaczyna i zaczynasz sprawiać kłopoty...
- wei wuxian zaczyna sprawiać kłopoty... - poprawił go zhan z lekkim uśmiechem.
yibo wyglądał na usatysfakcjonowanego, gdy chmura przygnębienia zaczęła znikać z oczu starszego i postanowił kontynuować przekomarzanie się z nim.
- xiao-laoshi zawsze ma rację. myliłem się. wei wuxian zaczyna sprawiać kłopoty. xiao-loshi nigdy nikomu nie sprawiał kłopotów. xiao-laoshi jest najlepszy...
- wang yibo! - wykrzyknął starszy aktor z lekkim rumieńcem. - czy jesteś w ogóle człowiekiem?!
więc nie potrafi sobie radzić z komplementami - młodszy uśmiechnął się złośliwie i zanotował w pamięci, podekscytowany użyciem tej taktyki, aby jeszcze bardziej go drażnić w przyszłości.
----
kiedy yibo wrócił, już po założeniu pełnego kostiumu, usłyszał westchnienia i okrzyki kierowane w jego kierunku. zawstydzony, ale szczęśliwy, udał się do miejsca, w którym stał xiao zhan i zhuocheng.
- wow - oznajmił xiao zhan i przeskanował wygląd yibo od góry do dołu. - przystojny. doskonały. czy widziałeś kiedyś kogoś tak pięknego, zhuocheng?
po tych słowach parsknął śmiechem, podczas gdy yibo próbował opanować rumieniec na swojej twarzy i zignorować ten komentarz.
- zaprawdę, najbardziej wykwalifikowany kawaler w chinach. kto by się nie zakochał w tej małej twarzy yibo! wszyscy będziemy wyglądać tak brzydko obok ciebie na nagraniach!
i to się udało. młodszy nie mógł już dłużej tego znieść i bardzo lekko uderzył xiao zhan w przedramię, po czym wyszczerzył zęby. z tym uśmiechem zdecydował się zastosować taktykę, o której myślał wcześniej.
- nikt nie może się równać z xiao-laoshi. idealna twarz, doskonałe oczy, piękne kości policzkowe, cudowne... "
- wang yibo!!! - starszy przewrócił oczami i odszedł.
zhuocheng stał tam, zdumiony rozmową, której właśnie był świadkiem. był zaskoczony nieoczekiwanymi sprzeczkami i tym, że zachowanie yibo było przeciwieństwem tego, czego się spodziewał. patrzył, jak ten podąża za xiao zhan i kontynuuje mamrotanie słów, które wywoływały kolejne okrzyki starszego, a następnie lekkie uszczypnięcie w bok yibo, powodując jego wrzask.
----
w miarę upływu dnia sceny szły gładko. yibo musiał głównie siedzieć w ciszy i odpowiadać na wybryki wei wuxiana różnymi zrażonymi minami. z drugiej strony, xiao zhan miał o wiele więcej tekstów, gdy lan qiren przesłuchiwał go, gdy się buntował i gdy członkowie klanu wen wbili na salę i zaczęli ich obrażać. musiał także okazywać złośliwą osobowość wei wuxiana w różnych wyrazach, od zdenerwowanych po urocze. właśnie nagrywali tę część sceny, gdzie lan wangji zauważa, jak wei wuxian i nie huaisang wywołują zamieszanie podczas wykładu i odwraca się, by spojrzeć na nich gniewnie.
wtedy to, gdy yibo odwrócił się, by spojrzeć na niegrzeczny duet, ji li doskonale uosabiający nerwowy i prawie tchórzliwy charakter nie huaisanga, skręcił się w bok, aby uniknąć spojrzenia lan wangji. yibo nie odrywał wzroku od pleców xiao zhan, gdy ten powoli odwrócił się, by napotkać jego spojrzenie. spojrzał na niego z mieszaniną poczucia winy i szoku, po czym błysnął typowym uśmiechem wei wuxiana, który według yibo, nie różnił się zbytnio od własnego, naturalnie czarującego uśmiechu xiao zhan.
jest idealnym wei yingiem. - pomyślał wtedy yibo.
tym razem xiao zhan odwrócił się z tym samym wyrazem twarzy, ale zamiast błysnąć charakterystycznym uśmiechem, przechylił głowę na bok i machnął niewinnie dłonią, jakby był podekscytowany zwróceniem na siebie uwagi wangjiego.
yibo został mocno uderzony przez nieoczekiwaną słodycz tego gestu, a jego oczy rozszerzyły się nieco, podczas gdy jego twarz również przechyliła się mimowolnie w bok, odzwierciedlając pozę xiao zhan, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- cięcie!
głos reżysera wyrwał yibo z oszołomienia, przez co instynktownie się wyprostował.
- yibo... - reżyser zrobił kilka kroków w kierunku grupy i powiedział łagodnie - uważaj na swoją mimikę. wangji nie uśmiechnie się w tej sytuacji... będzie zły z powodu karygodnego zachowania wei wuxiana.
- przepraszam, zheng-laoshi... przepraszam. - ukłonił się dwukrotnie yibo.
- w drugiej połowie historii jest wystarczająco dużo scen, abyś mógł patrzeć na wei wuxiana z tym wyrazem twarzy, wangji! - reżyser zachichotał i wrócił do operatora, gotowy do następnego ujęcia.
yibo poczuł, jak głębokie uderzenie gorąca rozprzestrzenia się od uszu do twarzy i po całym ciele.
jaki był mój wyraz twarzy? o boże... mam nadzieję, że nie było to coś zbytnio zawstydzającego.
nigdy nie był bardziej wdzięczny, że nie nosił genu, który umożliwiał czerwienienie się jak pomidor, w trakcie rumienienia się. spojrzał na xiao zhan, który rozmawiał z ji li.
jednak, jak mogłem coś na to poradzić. - jego myśli ciągnęły się dalej. - to było takie urocze! muszę wspomnieć o tym potem zhan-ge!
za kamerą reżyser uśmiechnął się do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro