Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚏𝚒𝚏𝚝𝚢 𝚜𝚎𝚟𝚎𝚗♪

You are the cause of my euphoria”.


– Nigdy, już nigdy nie rób mi czegoś takiego rozumiesz? – warknął, próbując unormować swój oddech. Ten pocałunek czułam w każdej części mojego ciała, a już szczególnie na ustach obolałych od podgryzania mojej dolnej wargi przez chłopaka.
Jednak udało się, triumfowałam.
Plan się powiódł, zareagował. Chciałam mu tym uzmysłowić, że popełnił ogromny błąd. Zlekceważył moje próby tłumaczenia się, potraktował mnie z góry zakładając że to co opisują media jest prawdą. Chciałam by poczuł jak potężna może być zemsta.
Już nikt nie będzie mnie lekceważył. Nie pozwolę na to.

– Przynajmniej uzyskałam pożądany efekt. – odparłam z uśmiechem na twarzy.

– Poczekaj tylko aż dojedziemy do domu. – usłyszałam przy swoim uchu, czując ciarki biegnące wzdłuż mojego kręgosłupa.

– To co wtedy? – zdecydowałam się go nieco bardziej sprowokować.

– Wtedy będziesz bardzo żałowała tego co zrobiłaś tego wieczoru. Sprawię, że raz na zawsze zapamiętasz do kogo należysz. – powiedział pociągającym, głębokim tonem głosu chwytając mnie za nadgarstek i prowadząc w stronę wyjścia. Pomachałam jedynie na pożegnanie do Semi, gdyż chłopaków nie było w zasięgu mojego wzroku.

Wsiedliśmy do jednej z taksówek stojących na postoju pod klubem i pojechaliśmy w stronę rezydencji. Miałam nadzieję, że babci nie było w domu mogłaby nie być zadowolona.
Całą drogę chłopak trzymał swoją dłoń na moim udzie, zaciskając długie palce na mojej skórze co jakiś czas podjeżdżając trochę wyżej. Drażnił się ze mną, powodując różne reakcje mojego ciała.

Taksówkarz wysadził nas pod bramą, jednak coś mi nie pasowało. Zobaczyłam czerwono niebieskie światła odbijające się w dużych oknach domu. Zmarszczyłam brwi widząc otwartą bramę i odłamki szkła ja posadzce.

O nie.

Podbiegłam na dziedziniec widząc cztery radiowozy policji, przesłuchujących służbę i resztę pracowników, którzy byli już w piżamach. Na schodkach prowadzących do drzwi wejściowych siedziała starsza kobieta, okryta kocem. Wyglądała na roztrzęsioną, natychmiast do niej podbiegłam.

– Babciu! – policjanci byli gotów mnie zatrzymać.

– To moja wnuczka, na litość boską. – oburzyła się, wstając do mnie a ci natychmiast mnie puścili.

– Co tu się stało? – spytał Taehyung, trzymając się blisko mnie.

– Było włamanie. Zginęły dokumenty z gabinetu dotyczące firmy. – wyjaśniła babcia, a ja ją objęłam próbując uspokoić.

– Boże.. po co ktoś chciałby to zrobić? – spytałam zastanawiając się.

– Dowiemy się niedługo, kiedy dostaniemy protokół przedstawiający rzeczy które zniknęły. – powiedziała kobieta, ze łzami w oczach.

– Ale nie dotknął pani, prawda? – upewnił się Taehyung.

– Nie, spokojnie. Byłam w sypialni, komuś nie zależało na mnie jedynie na zawartości gabinetu. – powiedziała wymuszając uśmiech, chcąc nas uspokoić.

– Jak ktoś zdołał przełamać systemy bezpieczeństwa? – zmartwiłam się. W domu były kamery, w środku sporo wykwalifikowanych pracowników. Co jeśli coś poważnego by się im stało? Teraz ich życie było zależne od nas. Nie mogliśmy narażać ich życia.

– Dobre pytanie. Najbardziej dziwi mnie to, że ktoś dokładnie wiedział gdzie szukać.

Godzinę później siedziałam w swojej sypialni razem z Taehyung’iem który uparł się że musi zostać przy mnie. Powiedział, że zbyt bardzo się martwię i że w domu nie jest już bezpiecznie dlatego zostanie ze mną by w razie czego mnie uchronić przed jakimikolwiek niebezpieczeństwami. Tłumaczyłam mu, że włamywacz chciał tylko dokumentów – dostał je i poszedł. On jednak odparł, że dzisiaj przyszedł po dokumenty a jutro może przyjść po mnie.

Tylko po co mu ja?

– I co zamierzasz teraz u mnie zamieszkać? Nie żebym cię wyganiała, ale masz studia. – powiedziałam, odsaczając swoje włosy z nadmiaru wody po orzeźwiającym prysznicu.

– Jeśli będzie trzeba to tak. Studia nie są ważniejsze od mojej dziewczyny, jeśli twoje życie jest zagrożone zrobię wszystko by złapali tego gnoja. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało. – usiadł na łóżku, przecierając twarz dłońmi.

– Jesteś kochany, Taehyung. Dziękuję ci, że się o mnie troszczysz. – stanęłam między jego nogami, a on wtulił się w mój brzuch.
Wsunełam dłoń w jego puszyste włosy, masując skórę jego głowy próbując go uspokoić. Widziałam jak bardzo spięty i zdenerwowany był.

– Napewno jesteś zmęczona, miałaś dużo stresu połóż się. – skinęłam lekko głową wpełzając pod ciepłą pierzynę, po chwili czując jak dłoń chłopaka obejmuje mnie przyciągając bliżej swojego torsu.

– Nie myśl sobie, że to o czym mówiłem w klubie cię ominie. – wyszeptał, przez co lekko zadrżałam mocno się rumieniąc. Cieszyłam się, że było ciemno.

– Dobrze wiedzieć jak na ciebie działam, aż cała się trzęsiesz. – nie umknęło to jego uwadze.

– Cwaniaczek. – prychnęłam pod nosem.

– I to jeszcze jaki. – parsknął śmiechem.

Tej nocy bardzo szybko zasnęłam, czując ciepłą dłoń oplatającą moje drobne ciało. Bardzo odpowiadało mi przebywanie z chłopakiem tak blisko czego moje ciało wcale nie ukrywało.
Nie kryłam również obaw co do ujawnienia sekretów firmy, co jeśli jakieś brudy wyjdą na światło dzienne i pogrążą rodzinny interes? Dopiero co udało mi się ustabilizować sytuację, a teraz renoma naszej rodziny ponownie wisi na włosku.

Widziałam przerażenie i przejęcie na twarzy mojej babci. Gdyby to nie mogło nam zaszkodzić nie wykazywałaby takiego przejęcia całą sprawą. W istocie była to bardzo poważna sprawa, w końcu włamanie odbiło się na nerwach wszystkich pracowników.

Z samego rana ponownie przyjechała do nas policja, przesłuchując babcię. Kobieta zapewniała o dobrym samopoczuciu, choć ja jej nie wierzyłam. Może nie znałam jej jakoś szczególnie długo, jednak to była moja rodzina. Łączyła nas więź, która pozwalała mi wiedzieć kiedy coś się dzieje.

Taehyung nie odstępował mnie na krok w obawie o moje życie, widocznie się przestraszył.

– A kamery? – usłyszałam oburzony głos kobiety dochodzący z salonu, w którego kierunku się udałam.

– Niestety sprawca był zamaskowany. – powiedział uprzejmie policjant.

– Konieczne jest wzmocnienie systemu ochronnego domu. – odezwała się do jej pracownika, stojącego wiernie u jej boku.

Czy wiedziała coś czego ja nie wiedziałam?

Miałam dziwne przeczucie, że kobieta coś przede mną ukrywa.

– Proponuje pani więcej kamer?

– Nie. Skupiłabym się bardziej na ochronie przed domem, dodatkowo całodobowa ochrona poza domem dla mojej wnuczki.

– Nie, nie zgadzam się babciu! – podeszłam do kobiety okazując swoje oburzenie.

– Rosie, to dla twojego dobra. To zapewni ci bezpieczeństwo. – próbował mnie uspokoić Taehyung.

– Nie, nie zgadzam się na kontrolowanie mnie na każdym kroku. Robili to już moi rodzice, nie chcę mieć drugiego ogona za sobą  nawet teraz. Poradzę sobie, umiem o siebie zadbać jestem dużą dziewczynką. – skrzyżowałam ręce na wysokości piersi.

– Roseanne, to jest konieczne. Ta kwestia nie podlega dyskusji. Negocjować możemy w każdej kwestii, lecz nie w sytuacji gdy kartą przetargową jest twoje życie. Decyzja zapadła. Dopóki nie znajdą tego drania, będziesz podróżowała z ochroniarzem. – powiedziała stanowczo, a ja nie wierzyłam w jej słowa. Pierwszy raz kobieta nie liczyła się z moimi uczuciami, czy sprawa była aż tak poważna?

Taehyung wydawał się odetchnąć z ulgą, z powodu tego że będę miała zapewnione lepsze bezpieczeństwo. Wszyscy widzieli w tym pozytywy, a ja tylko kolejne ograniczenia.

Byłam kontrolowana przez obsesyjnego ojca na każdym kroku, nie chciałam by sytuacja się powtórzyła. Nienawidziłam kontroli. Owszem w umiarze była nieszkodliwa i potrzebna, jednak mój ojciec przekraczał każdą możliwą granicę powodując u mnie niechęć do troski o samą siebie.







Ophelia.


Hi, strawberry's ! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro