Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#22. Kiedy prawie, ale jednak nie.


DO WSZYSTKICH

Na potrzeby tego scenariusza, uznajmy, że są starsi niż w oryginałach (16 conajmniej xd), a i Ty także, żeby zaraz jakaś pedofilia wyszła xd

ENDOU MAMORU

Byliście sobie u Mamoru w domu. Znowu zmusił Cię do robienia kulek ryżowych, bo jego mama akurat pojechała do sklepu. Tak więc stałaś w kuchni, czekając, aż ryż się zrobi. W radyjku leciała jakaś piosenka, przez co odruchowo kręciłaś biodrami, nie zauważając jak zaspany chłopak wchodzi do kuchni. No tak, wielce hrabia i panicz poszedł sobie spać, a Ty miałaś mu żarcie robić. Bo jakby inaczej. Normalnie to byś go siłą zaciągnęła, ale że ma mecz za dwa dni to dałaś mu tą satysfakcję. Objął Cię od tyłu, kładąc ręce na Twoich biodrach. Tak się kołysaliście, póki chłopak nie zaczął lekko całować Cię w szyję. Zdezorientowana, przystanęłaś.

- E-endou..? - spytałaś zdezorientowana, lecz ten jakby nie zwracając uwagi na to, jeszcze bardziej dociskając Twoje biodra do siebie. Pisnęłaś cicho, kiedy zostawił na Twojej szyi malinkę. Atmosfera nagle bardzo zgęstniała, ale mimo to nie oderwaliście się od siebie. Dopiero dźwięk otwieranych drzwi otrzeźwił was nieco z tego dziwnego uczucia. Starając się stworzyć pozory, że nic nie zaszło, wcisnęłaś Mamoru gorący ryż do rąk.

- Parzy! - wrzasnął, biegnąc do kranu.

Do środka weszła matka chłopaka i przywitała was milutkim uśmiechem.

GOUENJI SHUUYA

Jakoś tak wyszło, że musieliście zajmować się Yuuką. Owszem, buła ona nieco starsza, ale tak czy tak musieliście. Dziewczynka nie była zbyt zadowolona, ale w końcu się z tym faktem pogodziła.

- Wiecie, że nie musicie ciągle na mnie patrzeć? - zapytała, spoglądając na was znad kartki papieru, na której rysowała. Spojrzeliście po sobie krótko, wzruszając ramionami. - Idźcie się zająć swoimi sprawami...słyszałam, że macie sprawdzian z biologii.

- Nic takiego nie mówiliśmy - zmarszczyłaś brwi, a ta uśmiechnęła się zakłopotana.

- No dobra, przeglądałam zeszyty onii-san'a, ale nieważne. To idźcie się uczyć! - powiedziała wesoło i nim zdążyliście się zaorientować, wylądowaliście w pokoju. Wzięliście się więc za temat o...stosunku płciowym. Mieliście sprawdzian, że cóż, nawet jakbyście nie chcieli, to byście musieli.

- Mogli to opisać bardziej ze szczegółami... - mruknęłaś sarkastycznie, i obróciłaś głowę. Mało na zawał nie zeszłaś, gdy zauważyłaś twarz Shuuyi centralnie parę milometrów przed swoją. Chłopak zabrał Ci książkę z ręki i pocałował, pchając lekko na poduszki. Oparłaś się o nie plecami, a ten chyba nie zamierzał zrezygnować z pocałunku, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Przypominając sobie o jednej z ilustracji w podręczniku, wsunęłaś dłonie pod jego koszulkę, napawając się gorącem, bijącym od chłopaka. Ten natomiast błądził rękoma po Twojej talii, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka weszła Yuuka. Niemal natychmiast odskoczyliście od siebie, tak mocno, że Gouenji spadł z łóżka na tyłek.

- Ups, przeszkodziłam? - zapytała dziewczynka niewinnie.

KIDOU YUUTO

Byliście sobie w składziku, gdyż miałaś przygotować dla chłopaków ręczniki, a Kidou tradycyjne postanowił Ci pomóc. Nawet jakbyś nie chciała, i tak by pomógł. Taki typ człowieka. Co poradzisz. Przynajmniej wiesz, że nie będziesz musiała wszystkiego robić sama, a ten będzie siedział dupą na kanapie i kiwał palcem u stopy. Musiałaś się po nie wspiąć, więc weszłaś na barki chłopaka. Wzięłaś stos ręczników, bo jak wiadomo, chłopcy po treningu będą tak spoceni, że pot będzie dosłownie cieknął po nich jak woda z kranu. Gdyby tylko treningi Kageyamy były nieco mniej wymagające, byłoby dobrze, ale z drugiej strony - nie miałabyś ładnych widoczków z ławki. Tak więc w pewnym stopniu właśnie za to tolerowałaś takie treningi. W pewnym momencie, wasza dwuosobowa wieża zawaliła się, a wy spadliście na stosik materaców. Pech chciał, że wylądowałaś pod chłopakiem. Chwilę wcześniej chłopak zdjął gogle, które trochę zaparowały, przez co teraz patrzyliście sobie centralnie w oczy. Co dziwne, nie zobaczyłaś tam zawstydzenia, ale...coś innego. Chłopak pocałował Cię lekko, co nieco zdziwiona odwzajemniłaś. Odruchowo jakoś Twoje ręce wylądowały na jego karku, a jego ulokowały miejsce po bokach Twojej głowy. Z każdą sekundą, pocałunek przybierał na sile, ale wy niezbyt chyba mieliście zamiar się od siebie odsunąć...wręcz przeciwnie. Gdy miałaś już wślizgnąć ręce niczym wąż pod koszulkę Kidou, do środka wszedł Kageyama.

- Dlatego właśnie nie chciałem menadżerki - powiedział jak zwykle swoim obojętnym głosem, a wy spaliliście buraka.

KAZEMARU ICHIROUTA

Było dzisiaj tak gorąco, że ledwo dało się chodzić. Lody dosłownie topiły się zaraz po zakupie, więc jeśli miałeś nadzieję, że zjesz sobie słodkiego loda na ochłodę - niestety, przykro mi. Chyba że weźmiesz małą lodówkę i tam go wepchniesz, to może wtedy jakoś przeżyje...
Klapki roztapiały się od ciepłego asfaltu, a ludzie stali w kilometrowych kolejkach po wiatrak lub coś innego, co chociaż trochę pomogłoby przetrwać im upał. A niestety, uczniowie nie mogli pozbyć się swoich mundurków, więc musiałaś kisić się w białej koszuli.

- Nie do wytrzymania - powiedziałaś, wachlując się ręką.

- Ta... - potwierdził Kazemaru.

Właśnie szliście do jego domu, bo miał klimatyzację. Skończyliście lekcje jakieś pięć minut temu. Dom chłopaka nie był daleko, więc już po chwili siedzieliście w jego pokoju.
Piłaś właśnie zimną wodę z kostkami lodu, gdy szklanka wyleciała Ci z rąk, i ciecz poleciała na bluzkę. A jak wiadomo powszechnie - biała koszula + woda = przeźroczysty.

- No nie - jęknęłaś gniewnie, i uniosłaś wzrok. Zobaczyłaś, że Kaze przypatruje Ci, a raczej no, koszuli, ze sporym rumieńcem. Odruchowo sama spaliłaś buraka, i chciałaś wstać, ale ten pociągnął Cię za rękę spowrotem do siadu. Bez zbędnego słowa zaczął powoli rozpinać Twoją koszule, a Ty nie protestowałaś. Gdy rozpiął już parę guzików, przywarł ustami do Twojego obojczyka, na co westchnęłaś cicho. Jakoś odruchowo wplotłaś palce w jego włosy, i mogłaś przysiądz, że ten się uśmiechnął.

- Dzieciaki, jesteście!? - usłyszeliście kroki. Pobiegłaś czym prędzej do łazienki, aby się przebrać, a gdy wyszłaś, zauważyłaś, że mama Kazemaru pochyla się nad nim pytając, czy ten aby nie ma gorączki, bo jest taki jakiś dziwnie czerwony na twarzy.

MIDORIKAWA RYUUJI

Burn wymyślił grę w Siedem Minut w Niebie, a że Ty akurat byłaś na odwiedzinach u Mido, zostałaś wciągnięta do gry. Najpierw było nieco zabawnie, zwłaszcza, gdy organizator zabawy wylądował w szafie z Suzuno, przez co prawie jej nie rozwalili, bijąc się. Czerwonowłosy skończył z podbitym okiem, a Nagumo z siniakiem na ramieniu. Ale ogólnie obyło się bez większych strat. W końcu, pilnowała was Hitomiko. Gdyby jej nie było, kto wie, jakby się to wszystko potoczyło...

- Losuj - Reina podsunęła Ci pod nos koszyk z losami.

Zaczęłaś szperać, w nadziei, że nie wylądujesz z takim Saginumą, lub kimś innym, z którym byś nie chciała...

- Midorikawa - powiedziałaś z ulgą, rozwijając papierek. Zielonowłosy został wraz z Tobą zamknięty w szafie na klucz.

- Siedem minut w ciemności, tylko dla siebie...jak romantycznie - mruknął, przekręcając oczami.

- Yhym... - przez półmrok zauważył, jak zbliżasz się do niego, więc odruchowo spalił buraka. - To...co robimy?~

- [T/i] haha, prze... - uciął zszokowany, gdy Twoja zimna dłoń wsunęła się pod jego koszulkę. Wciągnął gwałtownie powietrze, zanim pocałowałaś go lekko. Postanowił, że nie będzie taką ciepłą kluchą i przejął inicjatywę, a jego ręce powędrowały na Twoje uda. Z każdą chwilą znajdowały się coraz bliżej Twoich prywatnych miejsc [THIS IS MY NO NO SQUER], a pocałunek stawał się bardziej pożądliwy.

- Nie możemy - z niechęcią oderwałaś się od niego, lekko dysząc. - Zaraz czas się skończy...

- Ale...

- Spokojnie, dokończymy to - puściłaś mu oczko, odsuwając się. Ogarnęliście idealnie w momencie, gdy drzwi szafy się otworzyły. Burn spojrzał na was podejrzliwie, ale nic nie powiedział.

HIROTO KIYAMA

Całe Sun Garden pojechało na wycieczkę, a konkretniej na biwak, ale pech chciał, że akurat tego dnia Hiroto dostał silną gorączkę. Postanowiłaś się nim zająć, a pan Kira miał zostać wraz z wami, bo jak to określił "kości go bolały. Za stary jest na takie rzeczy." Mężczyzna szybko zasnął w swoim fotelu, a Ty zaśmiałaś się cicho i skierowałaś do pokoju chłopaka z miską gorącego jeszcze rosołku i leków na zbicie gorączki.

- Hiroto! - powiedziałaś zirytowana, gdy tylko otworzyłaś drzwi. Chłopak zamiast leżeć na łóżku w najlepsze siedział sobie na parapecie przy otwartym oknie.

- Co tam, kochanie? - zeskoczył z miejsca w którym siedział i podszedł do Ciebie. Zrezygnowana położyłaś mu rękę na czole. Było nadal gorące, więc pchnęłaś go na łóżko i nakryłaś kołdrą.

- Leżeć - wydałaś komendę i miałaś skierować się po wcześniej odłożoną gdzieś na bok tackę z jedzeniem, ale chwycił Cię za rękę i pociągnął do siebie, przez co poleciałaś wprost na niego. - Hiroto, jak będę chora to... - nie miałaś jak dokończyć, bo ten od razu przywarł swoimi ustami do Twoich, wdzierając język do środka. Nieco zdezorientowana starałaś się nadążyć za szybkim tempem, wyznaczonym przez niego, i dla własnej wygody ustadowiłaś mu się na biodrach. Byłaś nachylona, więc po chwili oderwał się od Twoich ust i zaczął jechać pocałunkami po brodzie, kreśląc mokrą ścieżką drogę od niej do obojczyków, które chyba najbardziej mu się spodobały, bo zostawił tam malinkę, jednocześnie dłonią kreśląc podobną ścieżkę na Twoich nogach od kolana w górę. Natomiast Ty już dawno zajęta byłaś badaniem rękoma konstrukcji jego brzucha.

- Jak tam Hiro...przyjdę później - pan Kira wszedł i wyszedł tak szybko jak się pojawił, a Ty szybko odskoczyłaś od Hiroto, nabijając sobie siniaka na tyłku, gdy zderzyłaś się z podłogą.

KIRA HIROTO

Pewnego dnia, zarówno Ty i menadżerki narażone byłyście na przesłodzone lolitki, czyli menadżerki innego zespołu, z którym drużyna grała mecz. Mieliście udać się do Kociej Kawiarni, gdzie to siedzibę miała drużyna przeciwników. Byli na tyle łaskawi, że zaprosili was na pogadankę przed nadchodzącą rozgrywką. Nie spodziewałaś się jednak, że gdy tylko przekroczysz próg kawiarni, zostaniesz dosłownie porwana przez dwie ubrane w stroje kelnerek z kocimi uszami kelnerki.

- Zabieramy je! - powiedziały, nim zniknęły wraz z Tobą i pozostałymi dziewczynami na zapleczu.

Było tu różowo, kocio, i wszędzie walała się sierść tych futrzaków. Zostałaś usadzona na jakimś krześle.

- Nie będzie boleć - powiedziała z uśmiechem kocia dziewczyna, widząc Twoją przerażoną minę.

Za Ciebie zabrały się najpierw, rysując nosek i wąsiki, a potem zmusiły Cię do ubrania kocich uszu i stroju kelnerki i wystającym z dołu pleców, puszystym ogonkiem. Zażenowana, wyszłaś z pomieszczenia, i zauważyłaś równie zażenowanych chłopców, starających się jednak sprawiać wrażenie miłych. Jedynie Haizaki i Hiroto głośno sprzeciwiali się jakimkolwiek potrawom proponowanym przez dziewczyny i ogólnie nie kryli się z tym, że nie chcą i nie mają zamiaru tu być. Trener za to był w niebo wzięty, ale mogłaś się spodziewać.

- Nienawidzę tego miejsca - warknęłaś, siadając na krześle. Hiroto i Haizaki spojrzeli po Tobie. Haizaki uniósł brew, a Kira no, cóż...co robi każdy facet, widząc swoją uroczą dziewczynę ubraną w uroczy strój kota? No. To chyba już wiesz. Ale starałaś się pokazać, że go to nie ruszyło. Ale potem się nie wyśmigniesz...

~ MEDŻIK ZMIANA CZASU ~

Gdy tylko wróciliście do akademików, Kira pociągnął Cię do swojego pokoju. Bez słowa, z lekka zdezorientowana, poszłaś za nim. Gdy tylko drzwi się zamknęły, przyparł Cię do ściany, łapiąc Cię za nadgarstki. Nie nadążałaś za rytmem tańca języka wyznaczonym przez chłopaka. Nagle pisnęłaś, gdy ten chwycił Cię pod kolana i uniósł do góry. Odruchowo oplotłaś nogami jego biodra, żeby nie spaść. Szedł z Tobą w stronę łóżka, a Ty już miałaś szykować się na jakieś gwałtowne rzucenie i nokaut niczym John Cena, ale zamiast tego, zostałaś lekko położona na plecach, a chłopak zawisnął nad Tobą, składając lekkie pocałunki na Twojej szyi. Wplotłaś palce w jego włosy, na co wyjątkowo Ci pozwolił. Zazwyczaj nie mogłaś dotykać jego włosów, ale teraz dał Ci te możliwość.

- Pamiętaj, że to też mój pokój - do pomieszczenia wszedł Haizaki i jak gdyby nigdy nic usiadł na swoim łóżku, patrząc na was obojętnym wzrokiem. - Kontynuujcie. Nie będę przeszkadzać.

- Bakaaaaa! - Kira zerwał się w pogoń za chłopakiem. Leżałaś tak, zdezorientowana, z częściowo podniesioną do góry koszulką, analizując, co się właściwie stało.

MATSUKAZE TENMA

Ogólnie sytuacja wyglądała tak. Aki wyjechała na niedługi czas gdzieś tam, nie pamiętasz dokładnie gdzie, i Matsukaze zaproponował, abyś u niego nocowała. Zgodziłaś się oczywiście, bo czemu nie? Nie często miałaś okazję nocować u chłopaka, więc się cieszyłaś. Nie to, że byłaś tam nie mile widziana, poprostu jakoś tak wyszło. Praktycznie cały dzień chłopak namawiał Cię, abyś z nim pograła w piłkę. Tak więc grałaś, bo co mogłaś zrobić gdy chłopak niemal nie dostał szału, siedząc na kanapie i nic nie robiąc. Tak więc zagrałaś. I spociłaś się jak nigdy. Zaraz po wejściu do domu poszłaś pod prysznic, aby zmyć z siebie brud. Pech chciał, że zapomniałaś piżamy z pokoju chłopaka. Tak więc skierowałaś się tam, opatulona jedynie ręcznikiem. Tenma leżał sobie na łóżku, robiąc na telefonie bardziej nieokreślone rzeczy. Chciałaś poprostu tam wejść, zabrać piżamę i wyjść, ale gdy już przechodziłaś do ostatniej części tego jakże skomplikowanego planu, ktoś przywarł Cię do ściany.

- Tenma, przestań się popisywać - mruknęłaś z lekka zirytowana tym, że prawie rozwaliłaś nos, ten jednak chyba się nie specjalnie tym przejął, bo zaczął całować Cię po karku. - Tenma..!

- Mogłaś nie prowokować - rzucił, a Ty spaliłaś buraka.

Chłopak przeniósł was na łóżko, wciąż całując, tym razem jednak w obojczyk i szyję, zostawiając tam kilka czerwonych śladów. Nie wiedząc dokładnie, co masz robić, no bo cóż, była to niecodzienna sytuacja, zaczęłaś ściągać jego dresy, które miał na sobie. Ten już natomiast chciał zdjąć ręcznik, którym byłaś nadal osłoniona, i prawie by to zrobił, gdybyście nie usłyszeli dźwięku przekręcenia kluczyka w drzwiach.

- Wróciłam nieco wcześniej! - krzyknęła Aki z dołu.

Pobiegłaś do łazienki, a Tenma westchnął zirytowany.

- Mogłaś chociaż napisać! - odkrzyknął zirytowany.

TSURUGI KYOUSUKE

Miałaś doła, bo Tsurugi znowu zachowywał się jakby mu kij w dupę wszedł i chodził naburmuszony, na wszystkich fukając i co chwila dodając swoje sarkastyczne docinki.

- Tsurugi, ogarnij się no! - powiedziałaś z lekka zła, waląc go w ramię.

- Jestem normalny - odparł, patrząc przez okno.

- Przychodzę dzisiaj do ciebie i masz się nie zachowywać, jakby ci pijawka w dupę wlazła, bo pożałujesz - na Twoje słowa jedynie przytaknął znudzony, a Ty warknęłaś zirytowana i poszłaś do swojej ławki, gdyż lekcja akurat się rozpoczęła.

~ POTEM ~

Idąc do Tsurugi'ego, zastanawiałaś się, jak mogłabyś poprawić mu nastrój. Jednak nic nie przychodziło Ci do łepetyny, więc postanowiłaś iść na żywioł. Na przypale albo wcale, jak to mówią.
Chwilę później siedziałaś już z chłopakiem, oglądając jakiś film. W sumie, owy niezbyt Cię interesował, bo ciągle wlepiałaś spojrzenie w Kyousuke.

- [T/i] baka, zostaw mnie - powiedział rozdrażniony, gdy zbliżyłaś się do niego niebezpiecznie blisko, ale Ty niezbyt słuchałaś. Pocałowałaś go, a korzystając z chwilowego zdezorientowania chłopaka, pchnęłaś na poduszki. Sytuacja wyglądała podobnie jak podczas pierwszego pocałunku, ale tym razem całowałaś go po szyi, rękami zjeżdżając w dół, do paska od jego spodni. I znowu. Przerzucił was tak, że leżałaś pod nim. W jednym momencie, cała Twoja pewność siebie uleciała.

- Musiałaś? - spytał z lekkim wyrzutem, i jednak po chwili kącik jego ust powędrował ku górze. - Cokolwiek nie zrobisz, i tak zawsze wylądujesz pode mną.

- Yhym... - mruknęłaś cicho, niby zła. W następnej jednak chwili westchnęłaś cicho, gdy ten zrobił Ci dość widoczny ślad na obojczyku, zjeżdżając coraz niżej, jednocześnie rękoma błądząc gdzieś pod Twoją bluzką, zapewne szukając zapięcia od stanika, które już po chwili starał się nieudolnie odpiąć. Gdy prawie mu się to udało, usłyszeliście pukanie do drzwi. Wpieniony Tsurugi, z na wpół rozpiętym paskiem od spodni i potarganą fryzurą poszedł otworzyć. W drzwiach stał Shinsuke wraz z Matsukaze.

- Ohayō, Tsurugi-kun! Eee...biłeś się z kimś? - spytał Tenma. Ten posłał mu wkurzone spojrzenie.

SHINDOU TAKUTO

Weszło wam w nawyk robienie sobie nocek filmowych, podczas to których losujecie film, jaki macie oglądać. I nie ma nie. Nieważne czy byłoby to Barbie, czy inne coś, musicie to obejrzeć. Tak więc tradycyjnie już, zebraliście się w pokoju Shindou. Mieliście cały dzień, więc najpierw pouczył Cię trochę gry na fortepianie, bo bądź co bądź, nadal byłaś jego...uczennicą? No, poprostu nadal się od niego uczyłaś.

- Shindou, wychodzimy! Powinniśmy wrócić niedługo, więc nie róbcie nic głupiego! - powiadomiła was jego mama z dołu, poczym usłyszeliście trzask drzwi.

Wzięliście laptopa. Ty miałaś losować, więc zamknęłaś oczy i jeździłaś myszką po różnych tytułach, aż w końcu zatrzymałaś.

- 50 twarzy Greya... - przeczytałaś z niedowierzaniem, i spojrzałaś na Shindou. - To...oglądamy?

- A mamy wybór? - odparł równie niedowierzając.

Tak więc włączyliście owy film. Na początku było spokojnie, lecz z czasem zauważyłaś, że Shindou coraz częściej na Ciebie patrzy. W końcu z lekka zirytowana, pchnęłaś go na poduszki.

- Jak chcesz to gadaj, a nie się czaisz - powiedziałaś, przekręcając oczami. Naprawdę to chodziło Ci tylko o buziaka, ale ten chyba zinterpretował to nieco inaczej, bo spalił buraka, ale w następnej chwili leżałaś już pod nim, pozbawiona koszulki.

Chłopak przeniósł pocałunek z ust na Twój brzuch. Byłaś zszokowana jego zachowaniem, bo zazwyczaj to on był miękką kluską w tym związku ale w końcu...po części go sprowokowałaś. Postanowiłaś jednak dać ponieść się chwili, i zaczęłaś odpinać guziki jego koszuli, jednocześnie robiąc malinkę na żuchwie. Jego ręka powędrowała na Twoje plecy, aby odpiąć stanik, jednak w tym momencie, do domu wrócili jego rodzice. Odskoczyliście od siebie i doprowadzilście do porządku, akurat wtedy, gdy jego mama weszła do środka.

- Wróciłam! - powiadomiła wesoło.

KIRINO RANMARU

Kiri od momentu zobaczenia Cię w stroju kelnerki, w który wcisnęły Cię menadżerki innej drużyny, nie mógł opanować różnych myśli, przepływających po jego głowie. No co poradzisz? To facet. Myślał, że to minie, ale było odwrotnie - ilekroć chociażby zamknął oczy, widział Cię, w różnych pozycjach, robiącą różne rzeczy. Tak więc no...tego chyba nie trzeba komentować?

Pewnego dnia zaprosiłaś go na nocowanko, bo akurat miałaś wolny dom. Już wtedy ledwo zdołał się opanować przed rzuceniem się na Ciebie, i jedynie z uśmiechem potwierdził, że będzie. Tak więc szedł teraz do Twojego domu, starając się wybić z głowy te różne, nawiedzające go myśli co będziecie robić i na ile różnych sposobów.

- Ohayō! Wejdź - powiedziałaś entuzjastycznie, przepuszając go w drzwiach.

Przeszliście do Twojego pokoju, gdzie ten już poprostu nie mógł trzymać się na wodzy. Bez problemu pchnął Cię na łóżko i bez słowa wyjaśniania o co mu do cholery chodzi zamknął Ci usta pocałunkiem, niezwykle jak na niego zachłannym.

- C-co robisz? - spytałaś, gdy udało Ci się go od siebie na chwilę odepchnąć.

- Kocham cię - spojrzał Ci prosto w oczy.

- Ja ciebie też, ale... - ponownie Cię pocałował, zjeżdżając na żuchwę i wciskając swoje kolano pomiędzy Twoje uda. Jęknęłaś, gdy przygryzł płatek Twojego ucha.

- Zróbmy to... - szepnął cicho, a Ty z niechęcią pokręciłaś przecząco głową. Przyznajmy, podobało Ci się, ale był jeden problem. - Dlaczego?

- Kiri, ja mam okres.

I wszystko poszło się jebać.

YUKIMURA HYŌGA

Ten dzień był zdecydowanie jednym z dni, które z łatwością można stwierdzić, że były do dupy. Nic, dosłownie nic, Ci nie wychodziło, w dodatku byłaś dziwnie rozdrażniona. Yukimura zobaczył to od razu, i szczerze powiedziawszy, nie wiedział, co ma robić. Tak, Hyōga, najlepszy chłopak na świecie, nie wiedział, co zrobić, aby jego śnieżynka była wesoła. Tak więc zaprosił Cię do siebie, w nadziei, że zdąży coś wymyślić przed końcem lekcji. Nic jednak nie przyszło mu do głowy, i leciał na żywioł, idąc z Tobą do domu. Gdy tylko drzwi od jego pokoju zamknęły się, zaczęłaś płakać.

- E-ej! Co się stało? - przerażony, wziął Cię na ręce jak jakieś małe dziecko, i zaczął tak krążyć po pokoju.

- Ten dzień jest do dupy - odparłaś cicho, i wskazałaś na swój pazur. A raczej to, co z niego zostało. - Przed chwilą dosłownie złamałam paznokieć, siadając na twoim łóżku. Przedtem zdarłam kolano, potykając się w śniegu i odmroziłam palce. Wylałam na siebie gorącą czekoladę, i...

Położył Cię na łóżku, samemu zawisając nad Tobą. Patrzyliście sobie chwilę w oczy, doszukując się niewiadomo czego, poczym wasze usta zetknęły się w niewinnym na początku pocałunku, który z każdą chwilą jednak od niewinności odchodził. Twoja, jak i jego koszula, już dawno poszła gdzieś w kąt. Całowałaś jego brzuch, schodząc niżej, lecz ten zatrzymał Cię i podążył dłońmi do Twojej spódnicy, aby ją zdjąć. Prawie to zrobił, podczas gdy Ty robiłaś mu malinki na szyi, gdy zadzwonił jego telefon. Spojrzał na niego ukradkiem i dostrzegł numer trenera, więc nie mógł nie odebrać. Jak się okazało, Fubuki zarządził zebranie odnośnie następnego meczu, które miało odbyć się za dosłownie dziesięć minut w szkole.

No i cóż, skończyliście, omawiając taktykę...

W końcu to zrobiłam!

Następne rozdziały;

Fidio Aldena - uzupełnienie

Afuro Terumi - uzupełnienie

Suzuno Fuusuke - uzupełnienie

Nagumo Haruya - uzupełnienie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro