#21. Kiedy zmieniacie się ciałami.
Pomysł od prawdziwaWolf, Arigatō 💞
ENDOU MAMORU
- Najpierw charakter, teraz to... - westchnął Mamoru, leżąc jak długi na kanapie. Zmieniliście się ciałami, więc postanowiliście nie robić nic przez cały dzień, żeby nic nam wam się nie stało. - Naprawdę, to zaczyna się robić dziwne.
- Ta... - odparłaś.
- Jezu, ale niewygodnie się leży na brzuchu - mruknął chłopak, kręcąc się i próbując znaleźć wygodną pozycję. - Jak ty tak możesz?
- Normalnie - wzruszyłaś ramionami, chodź w głębi duszy cieszyłaś się, że nie musisz czuć tego usciskania. - Przyzwyczaj się. W końcu, niewiadomo, ile tak będziemy siedzieć.
- Ale ja mam za dwa dni mecz! - chłopak zerwał się. Wzruszyłaś ramionami. - Zagrasz za mnie.
- Jasne, jasne - machnęłaś ręką, i przekręciłaś oczami. - Leż, bo jeszcze coś mi się stanie.
- Ale [T/i]...
- Co?
- Muszę do łazienki...
GOUENJI SHUUYA
- W końcu mogę bezkarnie dotykać twoich włosów! - krzyknęłaś, dosłownie obmacując głowę chłopaka...teraz Twoją, przed lustrem.
- [T/i] przestań - chłopak nieskutecznie próbował odtrącić Twoje ręce od czupryny, ale był niższy, bo był Tobą. - [T/i]!
- Nie ładnie krzyczeć na starszych - wystawiłaś mu język.
- Ja jestem starszy...
- Ale nie teraz - wzruszyłaś ramionami, i zaczęłaś układać jego włosy w najróżniejsze fryzurki, aż w końcu wpadłaś na genialny pomysł...nigdy przecież nie widziałaś go w oklapniętych włosach...zaczęłaś robić wszystko, aby te postawione na milion żelów i innych spryskiwaczy włosy oklapły, ale jedyne co zrobiłaś, to piękne kołtuny.
- [T/i]... - warknął zły. Mu także wpadł do głowy pomysł. Ty też nie lubiłaś, jak ktoś Ci dotyka włosy, więc zaczął plątać kołtuny.
- Ej! - krzyknęłaś, rzucając się na niego.
Skończyliście z tak potarganymi włosami, że nawet szczotką nie szło tego rozplątać.
KIDOU YUUTO
- Eh... - westchnął chłopak, przypatrując się, jak nieudolnie próbujesz dotrzymać kroku chłopakom. Żeby nie wyszło dziwnie, grałaś za niego. I takim sposobem, dziesięć razy się wywaliłaś, pięć razy potrąciłaś Gendę, i ogólnie zaczęli Cię mieć dość.
- Nie! Tak dłużej nie będzie! - powiedziałaś w końcu, podnosząc dupę z murawy.
- Chyba jesteś dziś nie w formie... - mruknął Genda, ale Ty już podchodziłaś do Kidou i jednym ruchem pchnęłaś go na murawę. - Co ty robisz?
- To jest Kidou! - powiedziałaś, wskazując na chłopaka.
- Facet, czego ty się naćpałeś? - odparł Sakuma.
- To prawda - powiedział cicho chłopak, będący w Twoim ciele. - Nie mam pojęcia, jak to się stało, ale jakoś tak wyszło...
Chwila ciszy.
Sala jebnęła takim śmiechem, że wszystko się zachwiało. Spojrzeliście po sobie zdezorientowani.
- Dobra...eee..siostra - powiedział powoli Genda, opanowując śmiech. - Keks [KAGEYAMA] niedługo przyjdzie, więc lepiej, żebyś grała teraz.
- Jak ja nie potrafię! - odparłaś zdenerwowana.
- W dodatku mnie kaleczy! Nabawię się kontuzji! - dodał Kidou. Prychnęłaś.
- Ale to będzie dziwnie wyglądać, jak menadżerka, nie mająca pojęcia o piłce, gra, a kapitan siedzi.
- Ej! - powiedziałaś z wyrzutem, zakładając ręce na klatce piersiowej. - Znam się na piłce! - zrobiłaś maburmuszoną minę, która w ciele Kidou musiała wyglądać przekomicznie, bo zaczęli się znowu śmiać.
- Wkurzony Kidou...z takim grymasem...tego jeszcze nie było - oboje z chłopakiem prychnęliście.
KAZEMARU ICHIROUTA
- No, oby tak dalej! - krzyczałaś do Kazemaru, siedząc na kanapie i oglądając, jak ten w Twoim ciele ćwiczy pompki.
- Jezu, jakie ty masz wątłe łapy - powiedział, padając jak długi. - Nie mam już siły!
- Daj spokój - rzuciłaś. - No, dalej dalej! Ktoś musi dbać o moje ciało!
- Cicho - wrócił do robienia pompek, a Ty patrzyłaś na to z satysfakcją. W końcu, ktoś ćwiczy za Ciebie, a gdy powrócisz do siebie, będziesz mogła spokojnie uznać, że jednak jakaś aktywność fizyczna w Twoim życiu jest. - Nie, nie mogę! - znowu padł. Wzięłaś go za mogę i pociągnęłaś na kanapę.
- Ale ty masz siłę - powiedziałaś z uznaniem, napinając biceps. - Kamień! - trąciłaś kilka razy napięty mięsień, i mruknęłaś z uznaniem. - Podniosę cię!
- C-co? Nie! - nim zdążył się zaorientować, jego głowa była parę centymetrów nad sufitem.
- Nie jestem taka ciężka! - powiedziałaś, teraz już z lekkim wyrzutem. - Albo poprostu ty jesteś na tyle silny, żeby mnie unieść...
- Raczej to pierwsze - rzucił zrezygnowany.
MIDORIKAWA RYUUJI
- [T/i]! Przestań! - Midorikawa bezskutecznie próbował odwieść Cię od pomysłu przebrania się w jego ciele w uroczą alternatywkę. - [T/i]...
- Proszę! - ułożyłaś ręce jak do modlitwy. Midorikawa dopiero teraz odkrył, jak bardzo uroczy jest i dlaczego na wszystko się zgadzasz. - Mido~.
- No dobra - przekręcił oczami. Zadowolona, zaczęłaś ściągać koszulkę. Midorikawa w Twoim ciele spłonął rumieńcem. - No co? Myślisz, że cię nigdy bez koszulki nie widziałam?
- C-co?!
- No... - zrobiłaś minę niewiniątka. Chłopak przybił sobie piątkę z czołem.
Po chwili stałaś przed lustrem, robiąc zdjęcia "Midorikawy" alternatywki, a Mido w Twoim ciele wręcz był spalony ze wstydu.
- Wyśle to reszcie! - powiedziałaś zadowolona, a chłopak rzucił się, aby odebrać Ci telefon. Niestety, był słabszy, więc bez problemu przerzuciłaś go sobie przez ramię i usadziłaś na kanapie. - No dobra, nie wyśle. Już nie płacz...ej, ja serio tak źle wyglądam, jak płacze?
- Nie, coś ty - machnął ręką, nadal lekko naburmuszony. - I weź mi ten makijaż zmyj, bo jak tu zaraz ktoś przyjdzie..
Właśnie w tym momencie, do pokoju wszedł Nagumo...
HIROTO KIYAMA
- Jezu, jakie to niewygodne - powiedziałaś, starając się rozciągnąć jakoś strój Genesis. - Promenice mają owiele wygodniejsze...
- Nie marudź - rzucił, sam próbując przyzwyczaić się do stroju. - Pamiętaj, że musimy grać tak, jakby nic się nie stało.
- Ta...to może być trudne - mruknęłaś. - Hej...skoro ty się w to przebrałeś, to widziałeś...
- Wystarczająco dużo - spaliłaś buraka.
- Zboczeniec - wytknęłaś mu język.
- Ty też dużo widziałaś - odparł. Uśmiechnęłaś się lekko, mrucząc ciche "no może...". Właśnie w tym momencie, do środka wszedł Burn, aby Cię zabrać. Spojrzałaś znacząco na Hiroto w Twoim ciele, a ten westchnął i poszedł za nim.
- Gran, co tak długo? - Reina stanęła w progu. - [T/i] cię zatrzymuje? Mówiłam, że nie jest dla ciebie odpowiednia.
- Ej! Nie obrażaj mnie...znaczy jej! - poprawiłaś się szybko i zmarszczyłaś brwi. - Nie lubisz jej?
- Nie przepadam - rzuciła, wzruszając ramionami. - Ale nieważne. Chodź.
Warknęłaś cicho i skierowałaś się za nią. Na szczęście, nikt nie zauważył waszej małej podmianki.
KIRA HIROTO
- Nie mówisz o tym nikomu, bo cię zabije - warknął Hiroto, a Ty uznałaś, że wyglądasz niebywale głupio, gdy próbujesz być groźna. - E-ej, co ty robisz?
- Nigdy nie pozwalasz mi podziwiać twoich bicków - napięłaś mięśnie, i tyknęłaś je.
- W takim razie... - jego dłoń niebezpiecznie posunęła się na nietykalne, górne rejony.
- Spróbuj - warknęłaś. - Hiroto!
Wykorzystując siłę, którą teraz dysponujesz, odciągnęłaś jego ręce i rzuciłaś spojrzenie pełne dezaprobaty, które w wykonaniu Hiroto było wprost straszne. Wytknął Ci język i próbował się wyszarpnąć.
- Serio jesteś silny - mruknęłaś z niektrytą dumą.
- A ty niezwykle mała przy mnie - odparł. Przekręciłaś oczami. - To urocze...
- Nie dosłyszałam - nachyliłaś się nad nim ze zwycięskim uśmieszkiem, dumna z tego, że teraz Ty masz szansę go zarumienić. I udało się! Chłopak spłonął rumieńcem. - Możesz powtórzyć?
- Urocze... - uśmiechnęłaś się i skinęłaś głową. - Możesz mnie już puścić?
- Pomyśle nad tym - pocałowałaś go w czoło. - Chyba nie...
MATSUKAZE TENMA
- Oooo, jaki ty jesteś uroczy! - krzyknęłaś, obmacując jego twarz.
- A-arigatō - odparł, przyglądając się swojej aktualnej sylwetce w lustrze. - A ty jesteś...wow.
- Tenma? - odwróciłaś się w jego stronę. Spaliłaś buraka. - Ty zboczeńcu jeden! – jego ręce były na nietykalnych, górnych rejonach.
- W-wybacz...aleee~.
- Nie próbuj znowu - warknęłaś z grobową miną, która jednak w jego wykonaniu wyglądała bardziej jak uroczy grymas.
- Ale...
- Jestem przerażona, jak bardzo nie znałam cię od tej strony - mruknęłaś, przystawiając rękę do czoła. - Jak wrócimy do siebie, dostaniesz taki opierdol, że się nie pozbierasz.
- Poprostu nigdy nie widziałem cię w stroju piłkarskim i tak jakoś wyszło! - rzucił zakłopotany, płonąc rumieńcem. Znał Twój gniew, i wiedział, że to nie będą żarty... - Przepraszam!
- Tak, tak - warknęłaś. - Jeszcze mi może powiesz, że musisz iść do łazienki?
- No...właśnie - podrapał się w tył głowy.
- O NIE NIE! - krzyknęłaś, ale było za późno. - Nienawidzę cię, Tenma! Nienawidzę!
- Wybacz!
TSURUGI KYOUSUKE
- Dlaczego nigdy się tak nie uśmiechasz? - powiedziałaś smutno, przeglądając się w lustrze odbiciu Kyousuke, aktualnie Twojemu, i wuszczerzyłaś się. - To strasznie urocze!
- Tak, tak... - mruknął cicho, próbując zapleść warkocza z Twoich włosów. - Jak ty to robisz?
- Co? - zaśmiałaś się.
- No te warkocze! - warknął zdenerwowany. - Zawsze się zastanawiałem, jak to jest...
- Patrz - rzuciłaś wesoło, chwytając jego, aktualnie Twoje, włosy i zaczęłaś pleść warkocza. - Patrz i obserwuj.
- No...ale dlaczego na moich? - spytał z lekka zrezygnowany.
- Bo tak ślicznie będziesz wyglądać! - odparłaś, szczęśliwa, że w końcu możesz dotknąć jego włosów bez żadnych konsekwencji. - Mógłbyś trochę zrezygnować z tych wszystkich sprayów...
- Cicho - mruknął, próbując naśladować ruchy Twoich palców na Twoich włosach. - A, nie umiem!
- Ojejku, biedny Tsurugi nie umie warkoczyków - zachichotałaś. - Jejku, ty serio jesteś najbardziej uroczą istotą na tym świecie! Dlaczego nigdy się nie uśmiechasz!?
- Nie lubię - przekręcił oczami.
- No to muszę się nacieszyć - rzuciłaś, i nim ktokolwiek zdążył się zaorientować, strzeliłaś selfie z uśmiechem Tsurugi'ego.
SHINDOU TAKUTO
- Dlaczego aż tak mnie brzuch boli? - spytał jąkając się, i zwijając z bólu na kanapie.
- Biedny - pogłaskałaś go po włosach i uśmiechnęłaś się lekko. - To tylko okres! Ja to przeżywam co miesiąc.
- Ale to boli... - mruknął. - Wiesz, mam ochotę na paluszki...albo chipsy...albo gumy.
- Tak, to naturalne - mruknęłaś. Miałaś szczęście, że przed waszą zamianą zdążyłaś zmienić podpaskę... - Chcesz jakąś tabletkę? Osobiście staram się nimi nie faszerować, ale teraz zrobię wyjątek - dodałaś. Chłopak pokręcił głową.
- Myślę, że wytrzymam... - mruknął, uśmiechając się słabo. - Dlaczego akurat teraz musieliśmy się zamienić?
- Nie mam pojęcia - mruknęłaś z największą w świecie konsternacją, robiąc jemu, aktualnie Tobie, dwa kucyki. - Kawaii!
- [T/i]... - rzucił zrezygnowany, ale Ty już stałaś całkiem zahipnotyzowana przed lustrem, raz po raz dotykając jego włoski.
KIRINO RANMARU
- Kirino-senapi! - krzyknął Kariya, wieszając się na ramieniu chłopaka...aktualnie na Twoim. - Jak tam?
- Całkiem... - mruknęłaś, spoglądając kątem oka, jak Kirino, czyli Ty, przypatruje mu się z wypisaną na twarzy zazdrością. - Skąd takie zainteresowanie?
Dodałaś, wiedząc, że owa dwójka niezbyt się lubi.
- A tak jakoś... - rzucił, zaplatając sobie kosmyk włosów na palec. - a [T/i]? Nadal z nią jesteś?
- No jasne - zmarszczyłaś brwi.
- Okey - rzucił niebieskowłosy i odszedł, zostawiając Cię zdezorientowaną.
~ POTEM ~
Nieco dziwnie było się przebierać w otoczeniu chłopców, więc poprostu udawałaś, że robisz coś na telefonie, a potem jak gdyby nigdy nic zaczęłaś się przebierać, gdy wszyscy już wyszli. Nie przewidziałaś, że Kariya przyjdzie spowrotem...
– Kirino-senapi, nadal tu jesteś? – zapytał zdezorientowany, lecz po chwili przyparł Cię do szafki.
– E-ej! – krzyknęłaś zdezorientowana. A co jeśli Kariya codziennie gwałci Kirino, a Ty nawet o tym nie wiesz!? Wszystko na to wskazuje! Na Twoje szczęście, akurat teraz, do środka wszedł Kirino, a raczej Ty.
– Eto...co się tu wyprawia?! – zapytał zdezorientowny, odrywając jego od Ciebie.
– Nie wiem sam! Zamieniłem się tokiem myślenia z Shindou! – wyznał załamany, a wy spojrzeliście po sobie zszokowani.
YUKIMURA HYŌGA
– Ale dziwnie się czuję – mruknął Yukimura. – W końcu mogę poczuć, jak czuję się mój cały świat...
– Awwww – powiedziałaś, przytulając go. Korzystając z okazji, że jesteś wyższa, oparłaś rękę na jego ramieniu.
– Hej! – mruknął, bijąc Cię lekko w bok. Staliście w zatłoczonym autobusie, a niektórzy patrzyli na was zdezorientowani.
– No co? To ty zawsze tak robisz! – powiedziałaś ze zwycięskim uśmieszkiem.
W końcu dotarliscie do domu, a gdy tylko przekroczyliście drzwi, Yuki przyparł Cię do ściany. Trochę dziwnie było, gdy patrzyłaś na siebie z góry.
– Co ty robisz? – spytałaś roześmiana.
– Wkurzyłaś mnie – wystawił Ci język. Jednym ruchem zamieniłaś pozycje tak, że teraz to on był przyparty. Pocałowałaś go w czoło.
– Ale dziwnie się czuję – rzuciłaś uśmiechnięta.
– Uwierz, ja też – odparł. – Patrzę na siebie z dołu, i...to chyba już wystarczająco bez sensu.
– Masz rację – przyznałaś. – Więc poprostu nie róbmy nic, żeby nie było jeszcze gorzej...
– Ta...
GŁOSOWANKO
Jaki chcielibyście następny rozdział?
Kiedy robicie coś głupiego.
Kiedy zmieniasz się w złą.
Kiedy on zmienia się w złego.
Kiedy mu staje [wybaczcie]
Kiedy prawie, a jednak nie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kiedy może jednak ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro