#19. Kiedy się kłócicie.
Miało być inne, ale mam wenę na to ¯\_(ツ)_/¯
ENDOU MAMORU
Wiedziałaś, że Twój chłopak kocha piłkę nożną najbardziej na świecie, i na pewne obowiązki z tym wszystkim związane, ale kiedy już któryś raz z kolei odwołał wasze spotkanie, bo musiał trenować, miałaś dość. Wpieniona poszłaś na wieżę Inazumy. Opona zrobiła zamach i leciała w Twoją stronę. Zatrzymałaś ją bez problemu, i podeszłaś do chłopaka z mordem w oczach.
- Skoro tak ci zależy na tej oponie, to może się z nią ożeń? - zapytałaś sucho, a ten spojrzał na Ciebie nadal zszokowany i zmarszczył brwi.
- Ale kotek, o co ci chodzi? - zapytał głupio, a Tobie znowu zapłonęły oczy.
- O co mi chodzi? Olewasz mnie, dla tej... - kopnęłaś oponę. - Kupy gumy. Już piętnasty raz odwołujesz nasze spotkanie. Naprawdę nie widzisz?
- Ale to jest dla mnie najważniejsze. Zamiast robić mi wyrzuty, powinnaś to zaakceptować. Nie porzucę piłki dla ciebie - oburzył się z lekka. Uniosłaś brwi zdziwiona. - Nie bądź taka zdziwiona. Piłka była przed tobą i zawsze będzie.
Teraz to kompletnie zmiotło Cię z planszy. Endou chyba po chwili załapał dopiero sens swojej wypowiedzi, ale było już za późno, bo czym prędzej odeszłaś.
GOUENJI SHUUYA
Miałaś iść z Yuuką na plac, podczas gdy Gouenji miał trening. Na początku było wszystko cacy, ale potem nagle dziewczynka zniknęła Ci z oczu. Dosłownie na chwilę zawiesiłaś wzrok na jakimś ptaku z drzewa, a ta zniknęła. Twoje serce przyspieszyło. Przecież Gouenji Cię zabije! Zaczęłaś wołać dziewczynkę i chodzić z jednego miejsca do drugiego.
- Yuuka! Do cholery! Nie bawimy się w chowanego! - krzyknęłaś zła. Twój głos powoli drżał ze złości i obawy, że Shuuya naprawdę może Ci coś zrobić. W końcu, siostra była dla niego najważniejsza. Nagle zobaczyłaś w oddali ową dziewczynkę w towarzystwie...Twojego chłopaka! - Yuuka!
Podbiegłaś do nich. Chłopak spojrzał na Ciebie widocznie zdenerwowany.
- Nie upilnowałaś jej - warknął, a Ty uniosłaś brew.
- A-ale...
- A co jeśli coś by jej się stało? Myślisz wogóle? Jasne, że nie. Po co ja wogóle pytam - parsknął ironicznym śmiechem. Spuściłaś głowę. - Tch...jak zwykle, nie masz nic do gadania.
- Onii-san...
- Cicho Yuuka. Chodź - chłopak wyminął Cię bez słowa.
KIDOU YUUTO
Dzisiaj chłopak był naprawdę nerwowy. Wszystko przez to, że Kageyama ROZKAZAŁ im wygrać następny mecz, z naprawdę silnym przeciwnikiem - Zeusem. Byłaś przerażona grą bogów, ale starałaś się ich jakoś pocieszyć.
- Kidou-senpai, wiesz przecież, że siedzimy w tym wszyscy razem - położyłaś mu rękę na ramieniu, ale ten ją odtrącił.
- Tak, "siedzimy w tym razem" - potwórzył sarkastycznie. - Prawda jest taka, że nic nie robisz. My się musimy starać, a ty tylko siedzisz tyłkiem na ławce i obserwujesz. Nie mów, że siedzimy w tym razem, bo gówno wiesz.
- C-co..? - kompletnie Cię zatkało. Prawda, nie grałaś w drużynie, ale czułaś się, jakbyś była jej częścią. A tu taka niespodzianka! - Czyli dla ciebie jestem niepotrzebna w zespole?
- Dokładnie - zmarszczył gniewnie brwi.
- No dobrze, więc radź sobie sam - warknęłaś po chwili ciszy, i wyminęłaś go, idąc do gabinetu Kageyamy. Jeszcze tego samego dnia zrezygnowałaś ze stanowiska menadżera. No cóż, wielki Kidou Yuuto znowu będzie musiał męczyć się z papierzyskami...
KAZEMARU ICHIROUTA
Kazemaru wiedział, że jesteś leniwa, i raczej nic z tym nie zmieni. Nieco zaczęło go to irytować, zwłaszcza, kiedy powiedziałaś, że po co Ci niby sport.
- No po co? - zapytałaś, wzruszając ramionami i pochłaniając chipsa. Zirytowany zmierzył Cię spojrzeniem.
- Ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego, że możesz skończyć jak największy grubas świata? - przyłożył sobie dłoń do czoła w geście poddania. - Tylko jesz, jesz i jesz. Nic dziwnego, że jesteś tak wielkim leniem.
- Sugerujesz coś? - uniosłaś brew. Właśnie trafił w Twój czuły punkt. - To, że ty jesteś wielkim panem sportowcem i piłkarzem nie znaczy, że ja też muszę być...a może ty się mnie wstydzisz? - atmosfera stała się tak gęsta, że można było ją nożem ciąć. Chłopak od dłuższego czasu nie odpowiadał. - Czyli tak? No dobra, skoro jestem takim "największym grubasem świata", to sobie znajdź chudego patyka anorektyka. Zejdę ci z drogi, bo chyba zajmuje całą - przesunęłaś się i wyminęłaś go, idąc do wyjścia. Kazemaru warknął coś pod nosem.
MIDORIKAWA RYUUJI
Wiedziałaś, że chłopak jest strasznie opiekuńczy i stawia Twoje zdrowie ponad swoje. Ale bywał bardzo irytujący z pytaniami w stylu "gdzie idziesz?" "Źle się czujesz?" Gdy tylko przekroczyłaś próg drzwi wyjściowych lub kichnęłaś.
- [T/i]! Co robisz? Poparzysz się! - wzdrygnęłaś się na dźwięk głosu chłopaka i wypuściłaś z rąk miskę z ramen, przez co upadła na ziemię, jednocześnie parząc Cię w nogi. - [T/i]!
- Możesz się na chwilę odczepić? - spojrzał na Ciebie kompletnie zdezorientowany. - To przez ciebie. Daj mi spokój na chwilę. Mam dość tego twojego naskakiwania i obchodzenia się ze mną jak z jajkiem.
- A-ale ja się tylko o ciebie martwię - zmarszczył brwi, a w jego oczach pojawiły się łzy. - To źle?
- Tak! Mam dość tego, że traktujesz mnie jak dziecko! A teraz idę to jakoś opatrzeć i sprawdzić, czy przypadkiem to nie jest poważne - spojrzałaś na niego wzrokiem kompletnie bez emocji i poszłaś.
- A-ale [T/i]...
HIROTO KIYAMA
Wszystkie rzeczy związane z Akademią Aliusa zaczęły już go przytłaczać, a na domiar złego, chciałaś dołączyć do Genesis. Tłumaczył Ci, że to niebezpieczne, i że nie możesz, ale Ty jak zwykle nie słuchałaś.
- Nie dołączysz - warknął stanowczo, a Ty zmarszczyłaś brwi.
- Dlaczego niby? - założyłaś ręce na piersi.
- Bo to niebezpieczne. Nie możesz się narażać, jasne? Już wystarczająco mam cię na głowie. Ciągle muszę cię pilnować, więc daj mi od siebie odpocząć - warknął, zaciskając ręce w pięści i odwracając się. - Wkurzasz mnie. Dlaczego musisz być taka uparta?
- Wiesz co? Chciałam ci pomóc, ale jak widzę, nie jestem specjalnie potrzebna. A skoro chcesz ode mnie odpocząć, dobrze. Pójdę do Burn'a, albo kogokolwiek, kto nie ma mnie jeszcze dosyć.
- Droga wolna. Tylko potem nie przychodź z płaczem, że coś ci się stało - machnął na Ciebie ręką.
Warknęłaś i wyszłaś, trzaskając głośno drzwiami. Napewno już do niego nie przyjdziesz...
KIRA HIROTO
Wiedziałaś, że chłopak nie jest zbyt dobry w okazywaniu uczuć. Okej, byłaś w stanie to zaakceptować. Ale czasem naprawdę nie traktował Cię jak swoją dziewczynę, a jakiegoś...kolegę, albo wręcz nieznajomego.
- Hiroto... - powiedziałaś, spoglądając na niego. Siedzieliście w jego pokoju na łóżku, a ten, za przeproszeniem, miał Cię w dupie i nadal klikał coś na telefonie. - Hiroto!
- Czego?
- Dlaczego mnie ignorujesz? - zapytałaś. Chłopak warknął.
- Przestań ciągle przy mnie skakać. "Hiroto, Hiroto", rzygać mi się chce. Nie możesz mnie na chwilę zostawić? Czego ty ode mnie oczekujesz? Że będziemy się trzymać za rączki jak te inne przesłodzone parki i mówić sobie co chwila, jak to bardzo się nie kochamy? - spojrzał na Ciebie zły. Zmarszczyłaś czoło.
- Nie. Oczekuje, że przestaniesz traktować mnie jak obcą osobę. Tylko tego. Ale skoro rzygać ci się ode mnie chce, to chyba pójdę, nim zwrócisz swoje śniadanie - warknęłaś. W drzwiach odwróciłaś się jeszcze na chwilę. Olał Cię, i znowu wrócił do patrzenia w telefon...prychnęłaś.
MATSUKAZE TENMA
Od dawna widziałaś, że Aoi ciągnie do Tenmy. Starałaś się to zignorować, a raczej pokazać, że granatowowłosa raczej nie ma na co liczyć, ale ona dalej swoje. Pewnego dnia, od rana nie mogłaś znaleźć Matsukaze.
- Czego ty tak szukasz? - zapytał Tsurugi, widząc, że się rozglądasz. - Chęci do życia?
- Tenmy...i chęci do życia też - zaśmiałaś się krótko. - Widziałeś go może?
- Był z Sorano przed akademikiem niedawno. Może nadal tam są - wzruszył ramionami.
Warknęłaś cicho. Czego ona od niego chce? Lubiłaś ją, owszem, ale bywała strasznie denerwująca, a jak się kogoś uczepiła, to nie dawała mu spokoju...i to Cię najbardziej niepokoiło. Wyjrzałaś zza zakrętu. Rzeczywiście tam byli...całując się jak gdyby nigdy nic przy zachodzie słońca.
- Tenma? - zapytałaś bez emocji, podchodząc do parki. Oderwali się od siebie niemal natychmiast, a Matsukaze przełknął ślinę, widząc wokół Ciebie morderczą aurę.
- To nie tak, [T/i], ja ci wszystko wyjaśnię..! - krzyknął, ale nie dokończył, bo trzasnęłaś go w policzek. Potem spojrzałaś na Sorano morderczym wzrokiem i odeszłaś, zostawiając jego z piekącym policzkiem, złamanym sercem i zdezorientowaniem.
TSURUGI KYOUSUKE
Kyousuke nie był wylewny w uczuciach, dobrze o tym wiedziałaś. Ale gdy ten nie chciał nawet, żebyś poszła z nim do Yuuichi'ego, bo rzekomo "robisz zbyt wielkie zamieszanie", byłaś z lekka zdezorientowana.
- Ale nikt się nie skarży... - mruknęłaś.
- A co się dziwisz? Podejść do takiego dzikusa jak ty to strach. Ciągle tylko "Tsurugi to, Tsurugi tamto", jesteś irytująca. Nie potrafisz sama sobie z niczym poradzić, niczym!
- A-ale... - w Twoich oczach pojawiły się łzy.
- Miałem do wyboru Kinako, Sakure, Aoi. Wybrałem ciebie. Zastanawiam się, czy to był dobry pomysł - co poradzić, że niezmiernie czasem go irytowałaś, a dzisiaj szczególnie, a że miał zły humor, wbiłaś gwóźdź do trumny?
- T-to idź sobie do tej Kinako...skoro ja nie jestem ci potrzebna - otarłaś łzę, postanawiając, że nie będziesz płakać przez takie coś. - I wiedz jedno. Jeśli teraz wyjdę, nie wrócę.
Nastała cisza. Po krótkiej chwili wyszłaś...
SHINDOU TAKUTO
Shindou był, jest i będzie okropną beksą. Starałaś się to zaakceptować, a nawet przez chwilę uważałaś za urocze, ale gdy chłopak stłukł sobie kolano, i, nikogo to nie zdziwi, popłakał się, miałaś już lekko dość.
- Shindou, jesteś facetem czy niemowlakiem? - spojrzałaś na niego poważnie.
- O co ci chodzi? - zapytał, przecierając oczy.
- Zachowujesz się jak kompletna beksa. Z niczym sobie nie radzisz, ciągle płaczesz! - wyrzuciłaś ręce do góry w geście irytacji. - Chłopie, ogarnij się! Daleko nie zajedziesz...
- Co w ciebie znowu wstąpiło? Moja wina, że taki jestem?! - odwarknął, ale w jego oczach na nowo pojawiły się łzy. - Skoro jestem taką beksą, to po co ze mną jesteś, huh? Idź sobie tam, gdzie nie będziesz musiała ciągle opatrywać ran.
- I pójdę! Uwierz, czasami mam tego dość - warknęłaś i odeszłaś, nawet się nie oglądając.
KIRINO RANMARU
– Tak!
– Nie!
– Tak!
– Nie!
– Nie będziesz mi rozkazywać! – powiedziałaś oburzona, tupiąc nogą.
– Teraz będę! Nie znasz Karyii tak dobrze, jak ja! To idiota. Jeszcze coś ci zrobi – powiedział, marszcząc gniewnie brwi.
– Ale to tylko projekt na biologię. Co może się stać? – zapytałaś zrezygnowana. – Tak czy tak muszę zrobić z nim ten projekt, więc nie wtrącaj się.
– Będę się wtrącać, bo się martwię – powiedział stanowczo. – Nigdzie nie idziesz. Poproś sensei'a o zmianę pary.
– Żadna para ci nie pasuje. W dwa tygodnie temu robiłam pracę z Hamano, źle! Miesiąc temu z Kurumadą, źle! Zastanów się – warknęłaś zła. – Może niedługo zabronisz mi kontaktów ze wszystkimi?
– Może i tak – odwarknął. Zmierzyliście się nienawistnymi spojrzeniami. – A idź do tego Karyii, rób z nim tam co chcesz. Mam to gdzieś.
– I pójdę – trzasnęłaś drzwiami.
YUKIMURA HYŌGA
Byłaś u chłopaka w domu. Ten miał tam wiele pamiątek, jakie przypominały mu o rodzicach*. Wiele razy także nalegał, żebyś była ostrożna. Pewnego wieczoru, gdy po spanku szłaś na dół, gdzie czekał chłopak, potknęłaś się i próbując złapać równowagę, strąciłaś coś. Nie widziałaś co przez panujący półmrok.
– [T/i]? Coś się stało? – do pomieszczenia wszedł Yuki, zapalając światło. Wtedy dostrzegłaś, co pobiłaś. Była to figurka aniołka, czyli prezent od jego rodziców na rok przed ich śmiercią. Była ona dla niego niezwykle cenna. Patrzyliście na szczątki oszołomieni..
– J-ja...
– Wyjdź stąd – nakazał bez emocji, patrząc w dół. – Wynoś się. Już.
– Yukimura... – chciałaś położyć mu rękę na ramieniu, ale odtrącił Cię na tyle mocno, że się aż zahwiałaś.
– Głucha jesteś? Wynocha! – krzyknął, a Twoje serce zabiło mocniej ze strachu. W jego oczach było coś...niebezpiecznego. Wolałaś się nie kłócić, i wyszłaś, zostawiając u niego swoją bluzę. Kiedyś po nią wrócisz...chyba.
* Nuu, ktoś mi wytłumaczy, czy on ma rodziców czy nie, bo nwm.
Następne rozdziały;
Przepraszanko
Zamiana ciała
~ Rina
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro