#14. Jak spędzacie koronaferie?
Pomysł od _PannaTsurugi_ Arigatō!
DO WSZYSTKICH
Jako, iż jesteście takimi papużkami nierozłączkami, Twoi/jego rodzice pozwolili, abyście spędzili te kwarantannę razem! Chłopak/Ty dostał/dostałaś swój pokój, i hajda! Ale w przypadku Kiry, Mido i Hiroto [Tatsuyii] był to sierociniec/akademik Inazuma Japan [Kira]
ENDOU MAMORU
– Słonkooo, nudzi mi sieeee – oboje wiszeliście na łóżku głowami do ziemi, zastanawiając się, co możecie porobić w Twoim domu.
– Ja też – mruknęłaś, ziewając. – Może pogramy w Just dance?
– Dobra! – zerwał się na równe nogi. Poszliście do salonu, aby włączyć konsole i grać.
Jak to zawsze na początku, nie szło wam absolutnie. Co chwila potykaliście się o własne nogi, aż w końcu wylądowałaś na ziemi, a Endou na Tobie.
– W sumie, wygodna jesteś – wyszczerzył się, podczas gdy Ty bezskutecznie próbowałaś go z siebie zwalić.
– Złaź, grubasie! Niedługo będziesz grubszy od Kabeyamy! – zaśmiał się i pocałował Cię krótko, a następnie wyłożył się na Tobie jak na leżaku, i takim oto sposobem spędziłaś prawie dwadzieścia minut, próbując go zwalić.
– W końcu! – wstałaś gwałtownie, a ten wylądował na podłodze. – Teraz to ja będę sobie leżakować! – dodałaś, i również się na nim położyłaś. Nie narzekał, więc po jakichś dwudziestu minutach zasnęliście.
GOUENJI SHUUYA
– Powiedz, [T/i] – powiedział jego ojciec przy kolacji. Lekko się spięłaś, ale postanowiłaś nie dawać tego po sobie poznać. – Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
– Um...myślę, że chciałabym być [wymarzony zawód [[oprócz lekarza xd]] – odparłaś po krótkiej chwili, a mężczyzna zmarszczył lekko brwi. Przełknęłaś ślinę.
– Niestety, nie mogę się zgodzić na to, byście byli razem – powiedział po chwili zastanowienia.
– Tato... – warknął Gouenji.
– Shuuya, musisz sobie znaleźć dziewczynę, która będzie lekarzem, tak jak ty. Dziękuję za kolację – powiedział mężczyzna i odszedł od stołu prosto do swojego gabinetu.
– Wybacz za to, kochanie. Mój ojciec bywa...konserwatywny – westchnął, gdy siadłaś u niego w pokoju na łóżku.
– Nic się nie stało – machnęłaś ręką.
– On będzie dalej próbował nas rozdzielić, a ja nie chcę, żeby coś ci się stało...zna tylko twoje imię, możesz jeszcze...
– Hej! – podeszłaś do niego gwałtownie, a jako, iż siedział na krześle, położyłaś ręce po obu stronach jego głowy i nachyliłaś się. – Nie obchodzi mnie to, za przeproszeniem, co twój ojciec myśli. A ty się nie przejmuj, bo nic mi się nie stanie.
– Ale...
– Zero ale – pocałowałaś go w nos. – A teraz chodźmy pobawić się z Yuuką-san!
KIDOU YUUTO
– Jak możesz mieć taki duży dom, i się w nim nie gubić! – powiedziałaś niedowierzając, i byłaś wręcz pewna, że usłyszałaś echo swojego głosu.
Kidou zaśmiał się z Twojej ekscytacji i wzruszył ramionami.
– Co można robić w takim wielkim domu? – zmarszczyłaś brwi, wymyślając wprost idealny plan. Po chwili uśmiechnęłaś się diabelsko, a ten spojrzał na Ciebie zdziwiony.
~ TROCHĘ PÓŹNIEJ ~
– Git – powiedziałaś sama do siebie z uznaniem, patrząc na namydloną podłogę największego pomieszczenia. Wcześniej wynieśliście meble, i dodaliście do wody płyn do mycia naczyń, który następnie wylaliście na podłogę. – Chodź!
Pociągnęłaś go na swego rodzaju lodowisko domowej roboty. Najpierw było ciężko, bo ciągle się potykaliście i ogólnie, ale potem zaczęło być lepiej. Oczywiście, nim nie potknęłaś się o pelerynę chłopaka, którą niewiadomo po co nosił w domu, i poleciałaś na ścianę, a on zaraz po Tobie. Zaryliście porządnie, ale niezbyt was to interesowało, bo zaczęliście się śmiać.
– Paniczu, co się tu dzieje? – do pomieszczenia wszedł kamerdyner chłopaka. Gdy was zobaczył, niemal nie dostał zawału. – Paniczu!
– Ups...
KAZEMARU ICHIROUTA
– Upieczmy coś! – zerwałaś się na równe nogi, przez co chłopak mało nie zleciał z kanapy.
– Co niby? Prędzej rozwalimy kuchnie – odparł, a Ty wzruszyłaś ramionami.
– Ciasto? Tak! Jabłecznika! – powiedziałaś entuzjastycznie, nie zwracając uwagi na słowa chłopaka. Zaczęłaś szukać przepisu, a gdy znalazłaś jakiś w miarę mało wymagający, pociągnęłaś go do kuchni. – Tak, ty pokrój jabłka, a ja zrobię ciasto.
Instruowałaś go jak jakiś dyktator, ale o dziwo, ten nic nie gadał...chyba miał dość sprzeczek z Tobą, bo i tak wiedział, że przegra.
– A teraz trzeba...Kazemaru, podaj mi cynamon, bo nie wiem, gdzie go masz – powiedziałaś, patrząc na przepis.
Kaze rozejrzał się po kuchni ze zdezorientowaną miną, a Ty uniosłaś brew.
– Chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz, gdzie masz cynamon? – zapytałaś zdziwiona.
– No, tak jakby – posłał Ci przepraszający uśmiech. – Nie był mi potrzebny do teraz, to po co miałbym wiedzieć?
– Ludzie święci – palnęłaś go w czoło.
Następne paręnaście minut spędziliście na szukaniu cynamonu.
MIDORIKAWA RYUUJI
Prócz zajmowania się Hiro-chan i pomagania im w robieniu jedzenia, niezbyt miałaś co robić.
– Ōne-san! – no tak, Hiro traktował Cię jak starszą siostrzyczkę. – Pobawmy się w ślub!
– Że jak? – spojrzałaś na Midorikawę, który wzruszył ramionami.
– W sumie, i tak nie mamy nic do roboty – wzruszył ramionami.
~ TROCHĘ PÓŹNIEJ ~
– Ogłaszam was mężem i żoną! – zbliżyłaś twarz do policzka Hiro i lekko go pocałowałaś.
Co się działo? Otóż, malutki Hiro rozkazał, abyś Ty była panną młodą, Midorikawa księdzem, on panem młodym a reszta Sun Garden gośćmi. Saginuma zaczął klaskać, a reszta za nim, nieco od niechcenia.
– Wnieś tort – powiedziała Reina, przekręcając oczami. Do pomieszczenia weszli Burn i Gazell, ubrani w stroje barmanów z tacką i tortem, który zrobiły dziewczyny z Sun Garden za namową Hirosia.
– Powiedz aaam! – przekręciłaś oczami i otworzyłaś usta, a mały Midorikawa włożył Ci do ust słodkość.
Wykorzystałaś chwilę, i wyszłaś z sali, wzdychając głośno.
– Niechciane małżeństwo, co? – zaśmiał się Midorikawa, a Ty spojrzałaś na niego z wyrzutem. – Nie do wiary, że kiedyś będę patrzył, jak moja dziewczyna żeni się z moim pięcioletnim bratem.
– Cicho bądź – pocałowałaś go, co ten z zadowoleniem odwzajemnił.
– Ale to i tak zdrada. Powiem Hiro! – wbiegł do pomieszczenia, a Ty zaraz po nim.
– Konfident! – wykrzyknęłaś.
HIROTO KIYAMA
– Ej, skoro jest ciepło, to może... – wyjrzałaś przez okno. Większość podopiecznych Sun Garden była na dworze, grając w piłkę.
– Co znowu wymyśliłaś? – spytał już przyzwyczajony do Twoich głupich pomysłów. Może i byłaś cicha, ale i tak miałaś takowych pod groma...
– A co jakby tak, teoretycznie, wylać wiadro wody na Nagumo i Suzuno? – wskazałaś palcem na siedzących pod oknem chłopców, i spojrzałaś na Hiroto z diabelskim uśmiechem.
– No nie wiem...jak się wkurzą, to będzie problem – odparł, ale niezbyt słuchałaś. Powolokłaś się po wiadro, do którego nalałaś wody.
– Nie gadaj, tylko mi pomóż – powiedziałaś, ciągnąc ciężkie wiadro. Chłopak westchnął i wziął je, podczas gdy Ty uchyliłaś okno. – Raz...dwa...trzy!
Takiego wrzasku dawno nie słyszałaś. Widząc, że ci biegną do domu, wepchnęłaś Hiroto do szafy i sama do niej weszłaś.
– Teraz cicho – spojrzałaś przez szparę. Chłopcy wbiegli do pomieszczenia, porozglądali się i wyszli. – Poczekajmy jeszcze chwilę, bo mogą tu wrócić.
– Tak czy tak nas zabiją, jak stąd wyjdziemy – wzruszył ramionami. Ułożyłaś się na jego klatce piersiowej.
– To chodźmy spać – powiedziałaś sennie, i zamknęłaś oczy.
Przeanalizował Twój pomysł, uznając go za nawet dobry i tak spędziliście w szafie cały dzień. Potem i tak mieliście ochrzan.
KIRA HIROTO
Waszym celem podczas kwarantanny było głównie wkurzanie ludzi, co też robiliście. Waszym celem był głównie Haizaki.
– Haizaki~ – powiedziałaś, podchodząc do chłopaka, a ten spojrzał na Ciebie z uniesioną brwią i widocznym wkurwem. – Daj zrobić kiteczki!
– Chyba cię coś powaliło – odparł, prychając. Zaprzeczyłaś ruchem głowy. Kiedy Haizaki był skupiony na Tobie, Hiroto podszedł go od tyłu i związał taśmą. – Oi! Co wy robicie!?
– Kiteczki! – zza pleców wyjęłaś szczotkę do włosów i gumki.
– Masz Hiroto! Jemu zrób! – zatrzymałaś szczotkę w miejscu. W sumie, nie był to głupi pomysł...ale w tym przypadku, Kira z własnej woli nie da Ci tego zrobić...
Zrobiłaś kucyka Haizaki'emu i pobiegłaś do Endou.
– Endou! Mam prośbę – weszłaś do jego pokoju. Wiedziałaś, że nikomu nie odmówi...
– Mów – uśmiechnął się.
~ TROCHĘ PÓŹNIEJ ~
– Zabije cię! Zabije cię, [T/i]! – wrzeszczał Hiroto, podczas gdy Ty robiłaś mu pięknego kucyka na czubku głowy. Endou pomógł Ci go związać. – Masz szczęście, że cię kocham!
– Awww, też cię kocham – pocałowałaś go w policzek. – A jeśli mnie zabijesz, to przynajmniej kup mi ładną trumnę.
– Może być czarna?
– Jasne – uśmiechnęłaś się.
Ostatecznie, Hiroto polubił mizianie po włosach, ale bez żadnych kiteczków i innych dupereli.
MATSUKAZE TENMA
– Ha~, N-nie dam rady!
– Je-eszcze trochę wytrzymasz!
– Z-za daleko!
Aki weszła do pokoju, zaniepokojona dziwnymi odgłosami dochodzącymi ze środka. Ty i Tenma graliście w Twistera. Odetchnęła z ulgą i wyszła.
– Nie! Przegrywam – upadłaś na podłogę, dysząc cicho. Tenma ze zwycięskim uśmieszkiem nachylił się nad Tobą. Uniosłaś brew.
– Daj mi nagrodę! – wyszczerzył się.
– Co niby chcesz?
– Buziaka! – nie czekając na Twoją odpowiedź, przywarł swoimi ustami do Twoich. – Oo~, jesteś urocza! – powiedział szczęśliwy. Zawsze, gdy dawał Ci buziaka, rumieniłaś się lekko, co on zawsze uznawał za urocze. – Ale teraz, co będziemy robić?
– Możemy wyjść na dwór i pograć w piłkę – wzruszyłaś ramionami. – Fei siedzi w przyszłości, bo ma jakieś sprawy do załatwienia, więc sami będziemy musieli grać.
– Damy radę! – pomógł Ci wstać i niemal natychmiast znaleźliście się na dworze.
Ogólnie, wasze koronaferie wyglądały mniej więcej tak samo każdego dnia.
TSURUGI KYOUSUKE
– Ciekawe, co robi Yuuichi-senpai? – myślałaś na głos.
– Mam tylko nadzieję, że nie załapał tego wirusa – mruknął Tsurugi, mocniej Cię przytulając. – Jesteś pewna, że chcesz oglądać ten horror?
– Jasne, że tak! – odparłaś entuzjastycznie. – Przecież "TO" to nawet nie horror. To bajka.
– Jak sobie chcesz – wzruszył ramionami Kyousuke i uśmiechnął się do Ciebie lekko. – Wiesz, cieszę się, że cię mam.
– Ja ciebie też. Ale skąd ci się wzięło na takie wyznania? – usiadłaś po turecku, i uśmiechnęłaś się lekko. – Nie jesteś typem romantyka przecież.
– Ugh! Nie jestem romantyczny; źle! Jestem romantyczny; źle! To jaki mam być? – spytał z lekka zirytowany. Po chwili rzuciłaś w niego poduszką.
– Masz być sobą – powiedziałaś stanowczo, i usiadłaś mu na kolanach. – Jasne?
– Yhym – mruknął. Dalej w ciszy oglądaliście, co jakiś czas pożerając chipsy i inne nogi węża. Obejrzeliście chyba dwanaście filmów, siedząc do czwartej nad ranem, a potem zasnęliście wtuleni w siebie. Obudził Cię Tsurugi, zwalając z kanapy.
– Ej! Gościu, masz przerąbane! – powiedziałaś, stając gwałtownie i cisnęłaś w niego poduszką.
SHINDOU TAKUTO
– Shindou, co robimy? – zapytałaś, siedząc przy fortepianie i wystukując bardziej nieokreślony rytm.
– Dzieciaki, wychodzimy na parę godzin! Uważajcie na siebie! – krzyknęła jego mama z dołu.
– To ja już chyba wiem, co robimy – podszedł do Ciebie z cwanym uśmieszkiem.
– Na serio chcesz grać w UNO?! – spytałaś niedowierzając. Skinął twierdząco głową.
Wzięliście karty i zaczęliście wielką bitwę na śmierć i życie, w której nic nie było pewne.
~ TROCHĘ PÓŹNIEJ ~
I znowu nie mieliście co robić, znowu się nudziliście, więc postanowiliście jakoś przyozdobić pokój chłopaka.
– Gdzie to dać? – zapytał, cały poplątany w jakichś światełkach. Zaśmiałaś się i zaczęłaś odplątywać chłopaka, ale jakoś to się stało, że sama się zaplątałaś. Wylądowaliście na kanapie. – I co teraz?
– Nie wiem – odparłaś, i uśmiechnęłaś się. – Ale mi się tam wygodnie leży – dodałaś ze zwycięskim uśmieszkiem, gdyż leżałaś na nim. Ten prychnął, ale sam się lekko uśmiechnął.
– Czyli tak zostajemy, dopóki rodzice nie wrócą? – spytał.
– Dokładnie – cmoknęłaś go w nos.
KIRINO RANMARU
– Mamy jajka? – zapytał nagle Ranmaru, a Ty skinęłaś głową. – Chodź na dach.
– Po co?
Chwilę później wiedziałaś już, po co. Otóż, Kirino zachciało się rzucać jajkami w stary mur niedaleko jego domu. Chłopak wyjął jedno z opakowania i rzucił. Nawet Ci się to spodobało, i także zaczęłaś rzucać. Bawiliście się zajebiście, póki Twój zmysł strzelca nie uznał, że najwyższy czas trafić w jakiegoś człowieka, i takim sposobem, starsza babka dostała jajkiem prosto w głowę.
– Co jest!? Wy bachory! – zaczęła machać w powietrzu swoją drewnianą laską. Spojrzeliście po sobie z Kirino i czym prędzej uciekliście. Prawie spadłaś z drabiny, ale trudno.
– Cholera, jak tu przylezie? – zapytałaś z lekka przerażona.
– Nie martw się, nie przyjdzie – machnął ręką i wepchnął Ci do ust kawałek jakiegoś ciastka. – Mam jeszcze kilka pomysłów w zanadrzu, co ty na to?
– Dawaj! – powiedziałaś radośnie.
I takim sposobem, pies chłopaka skończył jako baletnica, kibelek jako "pożeracz", a jego ojciec jako księżniczka Roszpunka.
YUKIMURA HYŌGA
Chodzić daleko nie mogliście, ale przynajmniej spędzaliście sporo czasu na dworze, lepiąc bałwany i inne nogi węża ze śniegu.
– Ej, Yuki-san – powiedziałaś nagle, wynurzając się zza zaspy śnieżnej. Chłopak spojrzał na Ciebie z uniesioną brwią. – Co powiesz na to, żeby zakopać Fubuki'ego w śniegu?
– Nie głupi pomysł – odrzekł po chwili zastanowienia.
Fubuki mieszkał praktycznie w tym samym domu, i jak wy, praktycznie z niego nie wychodził, więc ryzyko zakażenia było dość małe. Poszliście po niego pod pretekstem treningu, a gdy już przyszedł, wepchnęliście go we wcześniej zrobioną zaspę i zaczęliście zakopywać w śniegu.
– Hej! – powiedział przez śmiech, próbując nieudolnie się wykopać.
– Nudziło nam się – wzruszył ramionami Yukimura.
Po chwili z zaspy wyglądała tylko głowa Shirou, a wy skręcaliście się ze śmiechu.
– Tak się bawicie? – parsknął Fubuki i jakoś się wygrzebał, aby po chwili zacząć rzucać w was śnieżkami.
Spędziliście całą godzinę na rzucaniu się, a potem zgarnialiście ochrzan od Twojej mamy, bo byliście cali mokrzy i weszliście w takim stanie do domu.
Zastanawiam się nad dodaniem Ichihoshi'ego Hikaru, ale nwm
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro