Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#14. Jak spędzacie koronaferie?

Pomysł od _PannaTsurugi_ Arigatō!

DO WSZYSTKICH

Jako, iż jesteście takimi papużkami nierozłączkami, Twoi/jego rodzice pozwolili, abyście spędzili te kwarantannę razem! Chłopak/Ty dostał/dostałaś swój pokój, i hajda! Ale w przypadku Kiry, Mido i Hiroto [Tatsuyii] był to sierociniec/akademik Inazuma Japan [Kira]

ENDOU MAMORU

– Słonkooo, nudzi mi sieeee – oboje wiszeliście na łóżku głowami do ziemi, zastanawiając się, co możecie porobić w Twoim domu.

– Ja też – mruknęłaś, ziewając. – Może pogramy w Just dance?

– Dobra! – zerwał się na równe nogi. Poszliście do salonu, aby włączyć konsole i grać.

Jak to zawsze na początku, nie szło wam absolutnie. Co chwila potykaliście się o własne nogi, aż w końcu wylądowałaś na ziemi, a Endou na Tobie.

– W sumie, wygodna jesteś – wyszczerzył się, podczas gdy Ty bezskutecznie próbowałaś go z siebie zwalić.

– Złaź, grubasie! Niedługo będziesz grubszy od Kabeyamy! – zaśmiał się i pocałował Cię krótko, a następnie wyłożył się na Tobie jak na leżaku, i takim oto sposobem spędziłaś prawie dwadzieścia minut, próbując go zwalić.

– W końcu! – wstałaś gwałtownie, a ten wylądował na podłodze. – Teraz to ja będę sobie leżakować! – dodałaś, i również się na nim położyłaś. Nie narzekał, więc po jakichś dwudziestu minutach zasnęliście.

GOUENJI SHUUYA

– Powiedz, [T/i] – powiedział jego ojciec przy kolacji. Lekko się spięłaś, ale postanowiłaś nie dawać tego po sobie poznać. – Kim chciałabyś zostać w przyszłości?

– Um...myślę, że chciałabym być [wymarzony zawód [[oprócz lekarza xd]] – odparłaś po krótkiej chwili, a mężczyzna zmarszczył lekko brwi. Przełknęłaś ślinę.

– Niestety, nie mogę się zgodzić na to, byście byli razem – powiedział po chwili zastanowienia.

– Tato... – warknął Gouenji.

– Shuuya, musisz sobie znaleźć dziewczynę, która będzie lekarzem, tak jak ty. Dziękuję za kolację – powiedział mężczyzna i odszedł od stołu prosto do swojego gabinetu.

– Wybacz za to, kochanie. Mój ojciec bywa...konserwatywny – westchnął, gdy siadłaś u niego w pokoju na łóżku.

– Nic się nie stało – machnęłaś ręką.

– On będzie dalej próbował nas rozdzielić, a ja nie chcę, żeby coś ci się stało...zna tylko twoje imię, możesz jeszcze...

– Hej! – podeszłaś do niego gwałtownie, a jako, iż siedział na krześle, położyłaś ręce po obu stronach jego głowy i nachyliłaś się. – Nie obchodzi mnie to, za przeproszeniem, co twój ojciec myśli. A ty się nie przejmuj, bo nic mi się nie stanie.

– Ale...

– Zero ale – pocałowałaś go w nos. – A teraz chodźmy pobawić się z Yuuką-san!

KIDOU YUUTO

– Jak możesz mieć taki duży dom, i się w nim nie gubić! – powiedziałaś niedowierzając, i byłaś wręcz pewna, że usłyszałaś echo swojego głosu.

Kidou zaśmiał się z Twojej ekscytacji i wzruszył ramionami.

– Co można robić w takim wielkim domu? – zmarszczyłaś brwi, wymyślając wprost idealny plan. Po chwili uśmiechnęłaś się diabelsko, a ten spojrzał na Ciebie zdziwiony.

~ TROCHĘ PÓŹNIEJ ~

– Git – powiedziałaś sama do siebie z uznaniem, patrząc na namydloną podłogę największego pomieszczenia. Wcześniej wynieśliście meble, i dodaliście do wody płyn do mycia naczyń, który następnie wylaliście na podłogę. – Chodź!

Pociągnęłaś go na swego rodzaju lodowisko domowej roboty. Najpierw było ciężko, bo ciągle się potykaliście i ogólnie, ale potem zaczęło być lepiej. Oczywiście, nim nie potknęłaś się o pelerynę chłopaka, którą niewiadomo po co nosił w domu, i poleciałaś na ścianę, a on zaraz po Tobie. Zaryliście porządnie, ale niezbyt was to interesowało, bo zaczęliście się śmiać.

– Paniczu, co się tu dzieje? – do pomieszczenia wszedł kamerdyner chłopaka. Gdy was zobaczył, niemal nie dostał zawału. – Paniczu!

– Ups...

KAZEMARU ICHIROUTA

– Upieczmy coś! – zerwałaś się na równe nogi, przez co chłopak mało nie zleciał z kanapy.

– Co niby? Prędzej rozwalimy kuchnie – odparł, a Ty wzruszyłaś ramionami.

– Ciasto? Tak! Jabłecznika! – powiedziałaś entuzjastycznie, nie zwracając uwagi na słowa chłopaka. Zaczęłaś szukać przepisu, a gdy znalazłaś jakiś w miarę mało wymagający, pociągnęłaś go do kuchni. – Tak, ty pokrój jabłka, a ja zrobię ciasto.

Instruowałaś go jak jakiś dyktator, ale o dziwo, ten nic nie gadał...chyba miał dość sprzeczek z Tobą, bo i tak wiedział, że przegra.

– A teraz trzeba...Kazemaru, podaj mi cynamon, bo nie wiem, gdzie go masz – powiedziałaś, patrząc na przepis.

Kaze rozejrzał się po kuchni ze zdezorientowaną miną, a Ty uniosłaś brew.

– Chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz, gdzie masz cynamon? – zapytałaś zdziwiona.

– No, tak jakby – posłał Ci przepraszający uśmiech. – Nie był mi potrzebny do teraz, to po co miałbym wiedzieć?

– Ludzie święci – palnęłaś go w czoło.

Następne paręnaście minut spędziliście na szukaniu cynamonu.

MIDORIKAWA RYUUJI

Prócz zajmowania się Hiro-chan i pomagania im w robieniu jedzenia, niezbyt miałaś co robić.

– Ōne-san! – no tak, Hiro traktował Cię jak starszą siostrzyczkę. – Pobawmy się w ślub!

– Że jak? – spojrzałaś na Midorikawę, który wzruszył ramionami.

– W sumie, i tak nie mamy nic do roboty – wzruszył ramionami.

~ TROCHĘ PÓŹNIEJ ~

– Ogłaszam was mężem i żoną! – zbliżyłaś twarz do policzka Hiro i lekko go pocałowałaś.

Co się działo? Otóż, malutki Hiro rozkazał, abyś Ty była panną młodą, Midorikawa księdzem, on panem młodym a reszta Sun Garden gośćmi. Saginuma zaczął klaskać, a reszta za nim, nieco od niechcenia.

– Wnieś tort – powiedziała Reina, przekręcając oczami. Do pomieszczenia weszli Burn i Gazell, ubrani w stroje barmanów z tacką i tortem, który zrobiły dziewczyny z Sun Garden za namową Hirosia.

– Powiedz aaam! – przekręciłaś oczami i otworzyłaś usta, a mały Midorikawa włożył Ci do ust słodkość.

Wykorzystałaś chwilę, i wyszłaś z sali, wzdychając głośno.

– Niechciane małżeństwo, co? – zaśmiał się Midorikawa, a Ty spojrzałaś na niego z wyrzutem. – Nie do wiary, że kiedyś będę patrzył, jak moja dziewczyna żeni się z moim pięcioletnim bratem.

– Cicho bądź – pocałowałaś go, co ten z zadowoleniem odwzajemnił.

– Ale to i tak zdrada. Powiem Hiro! – wbiegł do pomieszczenia, a Ty zaraz po nim.

– Konfident! – wykrzyknęłaś.

HIROTO KIYAMA

– Ej, skoro jest ciepło, to może... – wyjrzałaś przez okno. Większość podopiecznych Sun Garden była na dworze, grając w piłkę.

– Co znowu wymyśliłaś? – spytał już przyzwyczajony do Twoich głupich pomysłów. Może i byłaś cicha, ale i tak miałaś takowych pod groma...

– A co jakby tak, teoretycznie, wylać wiadro wody na Nagumo i Suzuno? – wskazałaś palcem na siedzących pod oknem chłopców, i spojrzałaś na Hiroto z diabelskim uśmiechem.

– No nie wiem...jak się wkurzą, to będzie problem – odparł, ale niezbyt słuchałaś. Powolokłaś się po wiadro, do którego nalałaś wody.

– Nie gadaj, tylko mi pomóż – powiedziałaś, ciągnąc ciężkie wiadro. Chłopak westchnął i wziął je, podczas gdy Ty uchyliłaś okno. – Raz...dwa...trzy!

Takiego wrzasku dawno nie słyszałaś. Widząc, że ci biegną do domu, wepchnęłaś Hiroto do szafy i sama do niej weszłaś.

– Teraz cicho – spojrzałaś przez szparę. Chłopcy wbiegli do pomieszczenia, porozglądali się i wyszli. – Poczekajmy jeszcze chwilę, bo mogą tu wrócić.

– Tak czy tak nas zabiją, jak stąd wyjdziemy – wzruszył ramionami. Ułożyłaś się na jego klatce piersiowej.

– To chodźmy spać – powiedziałaś sennie, i zamknęłaś oczy.

Przeanalizował Twój pomysł, uznając go za nawet dobry i tak spędziliście w szafie cały dzień. Potem i tak mieliście ochrzan.

KIRA HIROTO

Waszym celem podczas kwarantanny było głównie wkurzanie ludzi, co też robiliście. Waszym celem był głównie Haizaki.

– Haizaki~ – powiedziałaś, podchodząc do chłopaka, a ten spojrzał na Ciebie z uniesioną brwią i widocznym wkurwem. – Daj zrobić kiteczki!

– Chyba cię coś powaliło – odparł, prychając. Zaprzeczyłaś ruchem głowy. Kiedy Haizaki był skupiony na Tobie, Hiroto podszedł go od tyłu i związał taśmą. – Oi! Co wy robicie!?

– Kiteczki! – zza pleców wyjęłaś szczotkę do włosów i gumki.

– Masz Hiroto! Jemu zrób! – zatrzymałaś szczotkę w miejscu. W sumie, nie był to głupi pomysł...ale w tym przypadku, Kira z własnej woli nie da Ci tego zrobić...

Zrobiłaś kucyka Haizaki'emu i pobiegłaś do Endou.

– Endou! Mam prośbę – weszłaś do jego pokoju. Wiedziałaś, że nikomu nie odmówi...

– Mów – uśmiechnął się.

~ TROCHĘ PÓŹNIEJ ~

– Zabije cię! Zabije cię, [T/i]! – wrzeszczał Hiroto, podczas gdy Ty robiłaś mu pięknego kucyka na czubku głowy. Endou pomógł Ci go związać. – Masz szczęście, że cię kocham!

– Awww, też cię kocham – pocałowałaś go w policzek. – A jeśli mnie zabijesz, to przynajmniej kup mi ładną trumnę.

– Może być czarna?

– Jasne – uśmiechnęłaś się.

Ostatecznie, Hiroto polubił mizianie po włosach, ale bez żadnych kiteczków i innych dupereli.

MATSUKAZE TENMA

– Ha~, N-nie dam rady!

– Je-eszcze trochę wytrzymasz!

– Z-za daleko!

Aki weszła do pokoju, zaniepokojona dziwnymi odgłosami dochodzącymi ze środka. Ty i Tenma graliście w Twistera. Odetchnęła z ulgą i wyszła.

– Nie! Przegrywam – upadłaś na podłogę, dysząc cicho. Tenma ze zwycięskim uśmieszkiem nachylił się nad Tobą. Uniosłaś brew.

– Daj mi nagrodę! – wyszczerzył się.

– Co niby chcesz?

– Buziaka! – nie czekając na Twoją odpowiedź, przywarł swoimi ustami do Twoich. – Oo~, jesteś urocza! – powiedział szczęśliwy. Zawsze, gdy dawał Ci buziaka, rumieniłaś się lekko, co on zawsze uznawał za urocze. – Ale teraz, co będziemy robić?

– Możemy wyjść na dwór i pograć w piłkę – wzruszyłaś ramionami. – Fei siedzi w przyszłości, bo ma jakieś sprawy do załatwienia, więc sami będziemy musieli grać.

– Damy radę! – pomógł Ci wstać i niemal natychmiast znaleźliście się na dworze.

Ogólnie, wasze koronaferie wyglądały mniej więcej tak samo każdego dnia.

TSURUGI KYOUSUKE

– Ciekawe, co robi Yuuichi-senpai? – myślałaś na głos.

– Mam tylko nadzieję, że nie załapał tego wirusa – mruknął Tsurugi, mocniej Cię przytulając. – Jesteś pewna, że chcesz oglądać ten horror?

– Jasne, że tak! – odparłaś entuzjastycznie. – Przecież "TO" to nawet nie horror. To bajka.

– Jak sobie chcesz – wzruszył ramionami Kyousuke i uśmiechnął się do Ciebie lekko. – Wiesz, cieszę się, że cię mam.

– Ja ciebie też. Ale skąd ci się wzięło na takie wyznania? – usiadłaś po turecku, i uśmiechnęłaś się lekko. – Nie jesteś typem romantyka przecież.

– Ugh! Nie jestem romantyczny; źle! Jestem romantyczny; źle! To jaki mam być? – spytał z lekka zirytowany. Po chwili rzuciłaś w niego poduszką.

– Masz być sobą – powiedziałaś stanowczo, i usiadłaś mu na kolanach. – Jasne?

– Yhym – mruknął. Dalej w ciszy oglądaliście, co jakiś czas pożerając chipsy i inne nogi węża. Obejrzeliście chyba dwanaście filmów, siedząc do czwartej nad ranem, a potem zasnęliście wtuleni w siebie. Obudził Cię Tsurugi, zwalając z kanapy.

– Ej! Gościu, masz przerąbane! – powiedziałaś, stając gwałtownie i cisnęłaś w niego poduszką.

SHINDOU TAKUTO

– Shindou, co robimy? – zapytałaś, siedząc przy fortepianie i wystukując bardziej nieokreślony rytm.

– Dzieciaki, wychodzimy na parę godzin! Uważajcie na siebie! – krzyknęła jego mama z dołu.

– To ja już chyba wiem, co robimy – podszedł do Ciebie z cwanym uśmieszkiem.

– Na serio chcesz grać w UNO?! – spytałaś niedowierzając. Skinął twierdząco głową.

Wzięliście karty i zaczęliście wielką bitwę na śmierć i życie, w której nic nie było pewne.

~ TROCHĘ PÓŹNIEJ ~

I znowu nie mieliście co robić, znowu się nudziliście, więc postanowiliście jakoś przyozdobić pokój chłopaka.

– Gdzie to dać? – zapytał, cały poplątany w jakichś światełkach. Zaśmiałaś się i zaczęłaś odplątywać chłopaka, ale jakoś to się stało, że sama się zaplątałaś. Wylądowaliście na kanapie. – I co teraz?

– Nie wiem – odparłaś, i uśmiechnęłaś się. – Ale mi się tam wygodnie leży – dodałaś ze zwycięskim uśmieszkiem, gdyż leżałaś na nim. Ten prychnął, ale sam się lekko uśmiechnął.

– Czyli tak zostajemy, dopóki rodzice nie wrócą? – spytał.

– Dokładnie – cmoknęłaś go w nos.

KIRINO RANMARU

– Mamy jajka? – zapytał nagle Ranmaru, a Ty skinęłaś głową. – Chodź na dach.

– Po co?

Chwilę później wiedziałaś już, po co. Otóż, Kirino zachciało się rzucać jajkami w stary mur niedaleko jego domu. Chłopak wyjął jedno z opakowania i rzucił. Nawet Ci się to spodobało, i także zaczęłaś rzucać. Bawiliście się zajebiście, póki Twój zmysł strzelca nie uznał, że najwyższy czas trafić w jakiegoś człowieka, i takim sposobem, starsza babka dostała jajkiem prosto w głowę.

– Co jest!? Wy bachory! – zaczęła machać w powietrzu swoją drewnianą laską. Spojrzeliście po sobie z Kirino i czym prędzej uciekliście. Prawie spadłaś z drabiny, ale trudno.

– Cholera, jak tu przylezie? – zapytałaś z lekka przerażona.

– Nie martw się, nie przyjdzie – machnął ręką i wepchnął Ci do ust kawałek jakiegoś ciastka. – Mam jeszcze kilka pomysłów w zanadrzu, co ty na to?

– Dawaj! – powiedziałaś radośnie.

I takim sposobem, pies chłopaka skończył jako baletnica, kibelek jako "pożeracz", a jego ojciec jako księżniczka Roszpunka.

YUKIMURA HYŌGA

Chodzić daleko nie mogliście, ale przynajmniej spędzaliście sporo czasu na dworze, lepiąc bałwany i inne nogi węża ze śniegu.

– Ej, Yuki-san – powiedziałaś nagle, wynurzając się zza zaspy śnieżnej. Chłopak spojrzał na Ciebie z uniesioną brwią. – Co powiesz na to, żeby zakopać Fubuki'ego w śniegu?

– Nie głupi pomysł – odrzekł po chwili zastanowienia.

Fubuki mieszkał praktycznie w tym samym domu, i jak wy, praktycznie z niego nie wychodził, więc ryzyko zakażenia było dość małe. Poszliście po niego pod pretekstem treningu, a gdy już przyszedł, wepchnęliście go we wcześniej zrobioną zaspę i zaczęliście zakopywać w śniegu.

– Hej! – powiedział przez śmiech, próbując nieudolnie się wykopać.

– Nudziło nam się – wzruszył ramionami Yukimura.

Po chwili z zaspy wyglądała tylko głowa Shirou, a wy skręcaliście się ze śmiechu.

– Tak się bawicie? – parsknął Fubuki i jakoś się wygrzebał, aby po chwili zacząć rzucać w was śnieżkami.

Spędziliście całą godzinę na rzucaniu się, a potem zgarnialiście ochrzan od Twojej mamy, bo byliście cali mokrzy i weszliście w takim stanie do domu. 

Zastanawiam się nad dodaniem Ichihoshi'ego Hikaru, ale nwm

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro