✾ 8 - 𝓞𝓳𝓬𝓲𝓮𝓬 ✾
Gaara po wizycie u przyszłych teściów czuł się niesamowicie, on i Naruto zostali od razu zaakceptowani, to najlepsze, co mogło mu się przydarzyć. Był tak cholernie szczęśliwy. Tego ranka zaczęli już myśleć nad weselem, niestety zdążyli się pokłócić o parę spraw, a najgorszą z nich było zaproszenie znienawidzonego rodzica Sabaku.
— Nie ma mowy, że na to się zgodzę! — syknął wściekle czerwonowłosy, głaszcząc śpiącego Shukaku na jego kolanach.
— Dlaczego?! To w końcu twój ojciec! — krzyknął Naruto, na którego ramieniu ulokował się rudy kot — Kurama.
— Powiedziałem, że nie i koniec! Nie chce tego niesprawiedliwego dupka na moim ślubie! — wrzasnął miętowooki, po czym zakończył temat, wstając z fotela i wychodząc do innego pokoju z psem na rękach.
— Hej! Nie skończyliśmy rozmowy! — wydarł się za nim Naruto, ale na nic się to zdało. — Kurwa.
×××
Naruto tak cholernie go wkurzał tego dnia! Jak w ogóle mógł chcieć zaprosić jego ojca, wiedząc, jak zachowywał się względem niego? Gaara był zawiedziony. Okropnie zawiedziony. Zawsze sądził, że Uzumaki będzie po jego stronie, a tu nastąpiło takie zaskoczenie. Sabaku wyszedł z pokoju, w którym do tej pory siedział. Pies grzecznie za nim podążał i co jakiś czas ocierał się o jego nogę, Gaara uwielbiał tego psa, chociaż na początku był zdystansowany do właścicieli, to potem czerwonowłosy jego zdobył zaufanie i byli nierozłączni.
Dzwonek do drzwi wyrwał go z zamyślenia, więc ruszył do przedpokoju, gdzie otworzył drzwi i zamarł. Cieszył się, że nic nie miał w dłoniach, bo mógł to upuścić i zniszczyć lub po prostu rozwalić na łbie stojącego przed nim mężczyzny.
— Co ty tu robisz? — jawna wrogość w głosie Gaary nie zaskoczyła głowy Suny.
— Musimy porozmawiać.
— Myślę, że nie mamy o czym — warknął syn i zamknął drzwi, lecz zanim zdążył je zakluczyć, Rasa otworzył je i wszedł do środka. — Wynoś się z mojego domu.
— Jesteś zaskakująco spokojny — odezwał się szatyn i zlustrował wzrokiem Gaarę od góry do dołu. — Dowiedziałem się o ślubie. Pora, żebyś wrócił do domu i przestał się wygłupiać.
Miętowooki parsknął śmiechem i oparł się o ścianę rozbawiony.
— Słucham? — zaśmiał się. — Myślisz, że masz coś do powiedzenia?
— Oczywiście, że tak. Jestem w końcu władcą Suny.
— I naprawdę chcesz walczyć z Konoha? Mój teść również jest władcą, chyba nie muszę mówić o różnicy militarnej między Konohą, a Suną? Zresztą naprawdę zamierzasz wywołać wojnę o jedną osobę? Jesteś głupi i naiwny, jeśli myślisz, że masz jakiekolwiek prawa na nie swojej ziemi — zakpił czerwonowłosy, a Rasa zacisnął szczękę.
— Nie możesz wyjść za faceta i mieszkać w innym kraju! Masz objąć za mnie władzę, gdy nadejdzie czas! Musisz...
— Zabawne — przerwał mu Gaara. — Temari też nie pozwolisz wyjść za Shikamaru i będziesz trzymać ją w Sunie? A Kankurō? Zabrał Kibę do Suny, a mimo to, ja mam być twoim następcą? Czy ty człowieku nie rozumiesz, że ja tego nie chcę? Jesteś niesprawiedliwym gnojem, co myśli, że może wszystkimi dyktować, a zwłaszcza mną! Kankurō jest gejem? Okej! Temari chodzi z Konohańczykiem? Okej! A ja to co?! Mógłbyś chociaż raz zachować się, jak ojciec, a nie dupek. Szkoda, że oboje się nienawidzimy.
Rasa na chwilę zamilkł, jakby pogrążony w swoich myślach.
— I ani mi się waż przychodzić na mój ślub, nawet jako osoba towarzysząca mamie, inaczej zapierdolę cię jak psa.
— Gaara...
— Dość! Skończyłem! — krzyknął i wypchnął ojca za drzwi, po czym wszedł do salonu, usiadł na kanapę i zalał się łzami.
×××
Gaara to najzwyczajnieszy w świecie człowiek, więc uznałam, że może w końcu przeklinać, nie? Ale jeszcze dla upewnienia siebie w tej decyzji zapytałam przyjaciółki, która poparła mnie i powiedziała, że Gaara jest spokojnym człowiekiem i jak każdy inny kiedyś musi znaleźć ujście swoich burzliwych, negatywnych emocji, więc proszę nie dziwcie się, że każdy czasami tu przeklina, to po prostu najzwyczajniejsi w świecie ludzie, którzy mają swoje problemy (Hidan przeklina częściej, bo w końcu taka jego natura :D <3)
Rozdział dla mojej najlepszej doradczyni — MrsOmbre buzi ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro