◇ Rozdział 1 ◇
Tekst — myśli i wspomnienia
Siedziała na zebraniu w budynku administracyjnym Hokage, który wyglądał, jakby nie przespał kilku nocy. Wiedziała, że również jest tego winna, ale nie mogła pozwolić, aby Naruto utonął w samotności, była pewna, że Hiruzen powiedziałby ludziom, co ma w sobie jej przybrany syn, a same odwiedzanie go, nie było wystarcz. Chłopiec był zbyt mały, by zostawić go samego sobie, a po wczorajszego wydarzeniu, Yūhi pokochała go jeszcze mocniej.
Do domu wleciał motyl, dziewczyna uśmiechnęła się, patrząc, jak mały jinchūriki wyciąga rączki, by go złapać. Niebieski owad usiadł mu na nosie, a Naruto kichnął uroczo i zaśmiał się. Kurenai pogłaskała go delikatnie po głowie, kiedy chłopczyk zaczął znów wymachiwać rączkami, aby sięgnąć odlatującego motyla.
Spojrzała hardo na Sandaime. Za nic na świecie nie pozwoli odnaleźć syna Minato i Kushiny, a przynajmniej nie teraz. Chciała, żeby chłopiec miał spokojne dzieciństwo, ponieważ podejrzewała, jak mogło one wyglądać, gdyby go nie wzięła.
— Ich syn... Zaginął — wyrwała się ze swoich myśli na te słowa. Spojrzała znacząco na Hatake, który kiwnął niezauważalnie dla innych głową.
— Hokage-sama, z bólem muszę stwierdzić, że ich syn nie żyje — odezwał się Kakashi, a Kurenai załkała i wymusiła z siebie łzy.
— Widzieliśmy, jak Kyūbi zabija chłopca, ponieważ Yondaime i jego żona nie zdążyli na czas, a później demon zajął się nimi — wyszeptała ze spuszczoną głową, a w duchu wszystkich przepraszała za to kłamstwo.
Szok jaki nastąpił w pomieszczeniu, sprawił, że zrobiło się cicho, jak makiem zasiał. Następnie słowa Hatake wprawiły ponownie wszystkich w zaniemówienie.
— Kurenai, powinnaś wracać, masz małe dziecko w domu — powiedział Kakashi, a ona nie wiedziała czy ma mu dziękować, czy go zabić.
— Kurenai? — zdziwił się Asuma i Hiruzen, a ona się mocno zarumieniła.
— Taaak, wczoraj urodziłam w domu przy pewnej medyczce... Nazwałam go Naruto, Kushina-sama kiedyś mi powiedziała, że chciałaby tak nazwać syna.
Widziała wzrok, niektórych jōninów, którzy patrzyli na nią z obrzydzeniem. Według nich była dziwką, która się z kimś puściła, ale nie zamierzała się tym martwić, miała całe życie swoje i Naruto przed sobą, więc nie obchodzili ją ludzie, którzy i tak niedługo zginą na wojnie.
— Dlatego też chciałabym wziąć urlop macierzyński na pewien czas.
— Tak, oczywiście — odezwał się Sarutobi i ciepło się uśmiechnął do zagubionej dziewczyny. — Jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy, to mów, dziecko.
— Poradzę sobie — odezwała się. — Nie mogę być już dłużej dzieckiem, mam syna.
— A my w takim razie musimy dowiedzieć się, w kim Minato zapieczętował Kyūbiego...
Znikła w białym dymie i pojawiła się na dachu budynku administracyjnego, po czym pobiegła przed siebie, aby zobaczyć się z małym Naruto.
×××
Gdy weszła do domu, zauważyła chłopca pijącego mleko z piersi kobiety, którą poprosiła o pomoc. Zielonowłosa kobieta niedawno urodziła, a Kurenai poprosiła ją o pomoc, mówiąc, że przez swój wiek nie ma po prostu pokarmu dla Naruto, co było oczywiście kłamstwem, ale nie mogła powiedzieć prawdy.
Uśmiechnęła się i pogłaskała chłopca po głowie. Mały był widocznie zadowolony z powodu wyżerki. Zielonooka spojrzała na nią i uśmiechnęła się.
— Jak było u Hokage? — zapytała zaciekawiona.
— Ciężko — westchnęła. — Jōnini patrzą na mnie, jak na dziwkę, więc zapewnie jutro już cała wioska będzie wiedzieć, ale szczerze nie obchodzi mnie to. Chcę po prostu dać Naruto tyle miłości, ile mogę. Mam nadzieję, że nie będzie miał problemów przeze mnie.
— Daj spokój, Kurenai — uśmiechnęła się kobieta. — Mimo, że masz dopiero piętnaście lat, to widzę, że kochasz małego i będziesz świetną matką. Starsze matki mogłyby ciebie naśladować, bo wiek nie mówi o tym, kto jak dobrą matką będzie.
— To nie takie proste Sachiko, ty masz dziewiętnaście lat, na ciebie patrzą inaczej, ale martwię się bardziej o Naruto. Co jeśli pewnego dnia usłyszy, że jest synem dziwki?
— Więc za kilka lat wróć do służby, przyczyń się wiosce i dadzą ci spokój. Myślisz, że mnie się nie czepiali? Konoha z zewnątrz wygląda, jak piękne jabłko, ale w środku gnije przez ludzi nienawidzących wszystkiego i wszystkich, zazdrosnych bufonów.
Yūhi kiwnęła głową, po czym uśmiechnęła się, gdy Midori sprawiła, że małemu się odbiło, a ten wyciągnął rączki w jej stronę.
— Kocham cię, Naruto — uśmiechnęła się, a chłopiec, jakby rozumiejąc, wtulił się w jej policzek.
×××
Następnego dnia odwiedził ją Kakashi, który aż wzdrygnął się na widok Naruto. Chłopiec wyglądał, jak skóra zdjęta z Minato, nieco tylko różnił się kształt twarzy i nosa, w których zauważył Kushinę. Kurenai uśmiechnęła się i podała mu chłopca, którego Hatake niezdarnie wziął.
— Jest...
— Piękny, prawda? — uzupełniła jego myśl i pocałowała chłopca w czoło.
Do pomieszczenia weszła Sachiko, której wypadły zakupy, kiedy zobaczyła Kakashi'ego.
— On jest ojcem Naruto?
— Zwariowałaś? — syknęła Yūhi, nie mogąc uwierzyć w wyobraźnię Midori. — To jedyny jōnin, który jeszcze ma do mnie jakiś szacunek. Chciał zobaczyć moje dziecko.
Kakashi uśmiechnął się pod maską, jednocześnie wylewając z siebie kilka łez na myśl o Kushinie i Minato. Mały Naruto spojrzał na niego, po czym swoją rączką wziął zamach i uderzył, schylającego się nad nim jōnina w twarz.
To chyba była kara za płakanie — pomyślał Hatake i szybko otarł łzy.
×××
Po godzinie Kakashi wyszedł, a Sachiko zaczęła karmić Naruto. Yūhi obiecała, że niedługo wróci i zniknęła w klębie dymu. Przechodząc przez cmentarz, zauważyła, że już pojawił się ogromny dół, uśmiechnęła się smutno.
Tutaj będzie grób Kushiny-samy i Minato-samy — pomyślała, po czym kilka łez wykradło się spod jej powiek. Nieważne ile czasu minie, ona zawsze będzie ich kochała i szanowała, bo byli jej najbliższą rodziną. — Teraz moja kolej, by spłacić dług i zająć się Naruto.
Usiadła na ziemi i złożyła kilka pieczęci, po czym zniknęła w płatkach kwiatów wiśni, które opadły na dno dołu, jak koc.
×××
— Naruto! Mama wróciła! — krzyknęła Sachiko, a chłopiec w jej dłoniach, jakby rozumiejąc, odwrócił się i wyciągnął rączki w stronę Kurenai.
Piętnastolatka parsknęła śmiechem i wzięła chłopca na dłonie.
— Kure, czekaj! — ale było już za późno, blondynowi się odbiło i trochę wcześniej wypitego mleka poleciało po plecach Yūhi, która zacisnęła szczękę i próbowała odważnie to przeżyć. Ulewanie do dwunastego miesiąca było normalne, dlatego musiała uzbroić się w cierpliwość i przetrwać to.
Doskonale wiedziała, że jest młoda i niedoświadczona, ale też była pewna, iż chciała pełnić pieczę nad Naruto.
Umyła kamizelkę, po czym spojrzała z delikatnym uśmiechem na śpiącego już chłopca. Midori zerknęła na nią niepewnie i powiedziała:
— Może zamieszkam z tobą z moim dzieckiem? — zapytała. — Będziemy mogły sobie pomagać, ty będziesz mogła wrócić do służby, ja zajmę się domem.
Czarnowłosa zastanowiła się głęboko. Z jednej strony chciała mieć znowu misje i być ninją, lecz chciała również spędzać dużo czasu z przygarniętym synkiem.
Jednak zdecydowała — wracała do służby.
×××
Hejka ✋
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i poczekacie kolejny tydzień do trzeciego ♡
Jeszcze kilka rozdziałów i będzie ciekawiej XDDD
Bądźcie zdrów 👐
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro