5: "Sex On The Beach'
''Sunny Island''
Neonowy napis był pierwszą rzeczą, którą zauważył chłopak po tym, jak skręcił w ciemną uliczkę. Zazwyczaj nikt tam się nie kręcił, chyba, że mowa była o kolejnym morderstwie. Wtedy, przez kilka dni, zamiast starszych, tęgich facetów i skąpo ubranych cudzoziemek spacerowały tamtędy najczęściej babcie i inni ciekawscy ludzie. Ale to trwało zaledwie trzy dni.
Rzadko kto spuszczał się w tą dzielnicę, potocznie nazywaną "Szatańską Dziura". Powodów było wiele, od nieprzyjemnego wyglądu i zapachu aż do faktu, że często zostają popełniane tam różnego rodzaju zbrodnie. Ale chyba najważniejszym z nich było to, że barów, klubów i burdeli nie było tam mało. Większości kobiet chodzących po tej ulicy, można by przypisać łatkę "pani do towarzystwa". Oczywiście, nikogo nie obrażając, a tylko stwierdzając fakt.
Poprawił swoje ciemne włosy, których niestety nie miał jak oswoić, ponieważ przed chwilą co się przemienił. Był wdzięczny, że uszka i ogonek były na tyle krótkie, że mało kto mógłby je zauważyć. Co innego osoby, z którymi uprawia seks. Wtedy wciska im kit, że to jedynie bardzo realistyczne zabawki erotyczne, przez co niekiedy dostaje większą wypłatę.
Mrugnął porozumiewawczo do wysokiego ochroniarza i wszedł przez obskurne drzwi do jednego z klubów. Miał dzisiaj ochotę na dobry seks i dobrą ilość pieniędzy.
— Sex on the beach, dzięki — posłał uśmiech barmanowi, który przewrócił oczami i zaczął przygotowywać niezbyt mocnego drinka. Hoseok chciał dzisiaj być świadomy, wziąć jakiegoś przystojnego mężczyznę i wiedzieć ile (i czy w ogóle) wsadza mu pod koronkę. Raz zdarzyło mu się przespać z jakimś gościem, który obiecywał mu trzysta dolarów, a rano zostawił go z chujem. Dosłownie. Gdy się obudził, obok niego leżał sztuczny penis, a przy nim karteczka z numerem telefonu tego gościa.
Wyrzucił ją.
— Mogę się przyłączyć? Ale jednak preferuję pomieszczenie, a nie plażę.
Głos był niski, ale przyjemny dla ucha. Tym bardziej dla ucha Junga.
Odwrócił głowę w bok, a swoje spojrzenie skierował na jasnowłosego chłopaka. Jego ciemne blond włosy miały przedziałek na środku, a jego ciemne tęczówki wywiercały w nim dziurę i, oh, nie mógł pominąć tych pięknych palców, które trzymały szklany kubek z ciemną cieczą. Był on gorący, seksowny. Hoseok jeszcze potrzebował, aby był bogaty. Wtedy by oszalał ze szczęścia.
— Oczywiście, że tak. Przecież zawsze znajdą się dwa wolne miejsca.
Mężczyzna wybuchnął śmiechem, kiedy ciemnowłosy spojrzał się na jego krocze.
— Uważasz, że mój penis jest na tyle duży, aby liczyć go osobno?
— Mam nadzieję, że tak.
— Nadzieję?
— Yhym. A może potem to sprawdzę — uśmiechnął się chytrze.
Pod jego nos trafiła szklanka, którą w jednej chwili opróżnił do połowy. Chciał jak najszybciej to wypić i pójść z nieznajomym w bardziej ustronne miejsce.
— A j-jak — jęknął i wzmocnił uścisk na prześcieradle — j-jak masz n-na imię?
Westchnął i odchylił do tyłu głowę z przyjemności jaką dostarczał mu blondyn, który sunął ustami po klatce piersiowej Hoseoka. Jego szczupłe ciało było czymś na co długo pracował, ponieważ w podstawówce zmagał się z otyłością, ale to przez leki, które kiedyś musiał zażywać. Teraz jednak, kiedy sam pracował na siebie, no i ewentualnie na Jimina, o którym jakoś zapomniał, odstawił tę chemię, którą musiałby co kilka miesięcy kupować. Nie miał na to wystarczająco pieniędzy na ich zakup, więc te zgubił te zbędne kilogramy. Czasami nawet poprzez głodówki, ale wtedy to nie były decyzje podejmowane przez niego.
Starszy wsunął dłoń pod bokserki Junga, a usta przyłożył do jego ucha przegryzając jego płatek.
— Kim Jongin.
/Witaaaam! Melodować się, Miśki!
edit: MOJA WPADKA Z TYTULEM SORKIXDDD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro