3: "Chyba jesteś dziewczynką, mam rację?"
/Od teraz będę pisać notki na początku rozdziałów
Prawdę mówiąc, nie zbyt wiedział co się działo. Obudził się w zimnym, cichym i nieco ciemnym pomieszczeniu, od razu przyszło mu na myśl, że znów go ktoś sobie przygarnął na chwilę, albo co gorsza, chciał go torturować, a na sam koniec zabić. Przerażony więc, jak najszybciej wstał ze starej kurtki, na której spał tej nocy, i podszedł do drzwi. Na jego szczęście były one otwarte, więc nie wahając się, przeszedł przez nie na duży korytarz, który prowadził go do salonu.
Kot był przerażony. To nie pierwszy raz, gdy nie obudził się koło Hoseoka, tylko w czyimś domu, ale zawsze udawało mu się z niego wydostać przed spotkaniem jakiegokolwiek osobnika. Tym razem jednak wszystkie okna były pozamykane, a drzwi wejściowe i tarasowe były zamknięte na klucz.
Po dziwnym zajściu w łazience, szybko z niej wyszedł i skierował się na białą skórzaną kanapę. Chciał zaczekać, aż nagi pan wyjdzie do niego, da mu jedzonko i pod pretekstem pełnego pęcherza, ucieknie. Tak, to był plan idealny.
— Kocie, chodź tu!
Po domu rozniósł się głos Yoongiego, który, ubrany w ciemne dresy i koszulkę sprawdzał zawartość swojej lodówki, aby nakarmić czymś tego małego i wychudzonego biedaka. Serce Mina przy niczym tak bardzo się nie ocieplało jak na widok kotów – małych, czy dużych – to bez znaczenia! Tylko te stworzonka o mięciusiej sierści i przepięknych oczkach potrafiły obudzić w Yoongim tą drugą, o wiele bardziej cieplejszą i milszą, stronę.
Widząc kulkę rudej sierści zapisał sobie w głowie, aby po śniadaniu umyć tego kociaka, który najprawdopodobniej wybrudził jego śnieżno białą sofę sprowadzaną specjalnie z Francji. No cóż, nie można mieć przecież zwierzaka i idealnie czystego domu, nie? Na jego głowie również było zabranie go do weterynarza, wstąpienie do sklepu zoologicznego po potrzebne rzeczy i karmę.
— Masz, um... — podstawił kociakowi pod nos talerzyk z pokrojąną wędliną i zastanowił się nad imieniem dla jego przyszłego zwierzaka — Jimin. Taak, bo chyba jesteś dziewczynką, mam rację?
Te kilka słów wystarczyło kociakowi, aby jego głód minął i obrażony wyszedł z kuchni machając dumnie ogonem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro