Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chapter 51

 

— Mogę już iść? — burknął Jimin i włożył czarny golf starszego. 

Czuł się niekomfortowo stojąc naprzeciw czarnowłosego, który trzymając w ręce kubek z gorącą herbatą dla Parka, zastanawiał się jak zacząć tą nieprzyjemną rozmowę, ponieważ każdy jej scenariusz kończył się płaczem Jimina i zdenerwowaniem Yoongiego. 

Blondyn widząc, że starszy nieco się zawiesił przewrócił oczami. 

Czas udawać obojętnego.

Dobra, ja wychodzę. Nara — chwycił telefon z kanapy, z której wstał i skierował się do wyjścia. 

— Proszę, nie.

Duża, szorstka dłoń chwyciła ramię Jimina, który czując ten przyjemny, ale równocześnie palący dotyk na swojej skórze wyszarpał się. Przeklną, jak zauważył, że w jego oczach zagościły łzy. Nienawidził tego, że w pobliżu Mina robił się nazbyt wrażliwy i w każdym momencie potrafił się popłakać.

— Zostań, j-ja... — Yoongi spróbował złapać kontakt wzrokowy z Parkiem, ale ten cały czas patrzył się wszędzie, tylko nie na Mina — Z-Zrobiłem śniadanie? Jesteś głodny? Nawet ugotowałem haejangguk! Nie będzie cię potem bolała głowa...

— Po prostu, kurwa, powiedz, że chcesz porozmawiać. Na to się mogę zgodzić, ale nie myśl, że zjem z tobą posiłek. 

Serce Yoongiego dziwnie zabolało, ale próbował ukryć to pod fałszywym uśmiechem. 

— Co chcesz? — Powiedział Jimin krzyżując ramiona i siadając na szarej kanapie, a Yoongi usiadł naprzeciw niego chowając twarz w dłoniach. Nie miał pojęcia co powiedzieć. Przeprosić? Zapytać się, jak tam? Albo wspomnieć o sytuacji z wcześniejszego dnia? 

— Przepraszam, j-ja... spierdoliłem po całości. Uwierz mi, ja naprawdę cię kochałem. Nie chciałem cię zranić, po prostu-

— Po prostu powiedz, że wolałeś kasę niż mnie — prychnął Jimin, który wcale nie zwrócił uwagi na to, że starszy użył czasu przeszłego przy słowie 'kochać'. A jego serce wcale nie zakuło.

Czarnowłosy przejechał ręką po włosach i próbował ułożyć sensowne zdanie, aby Jimin go chociaż w jakimś stopniu zrozumiał. Naprawdę miał nadzieję, że Park mu wybaczy, nie ważne czy teraz czy za kilka lat. Wstał z siedzenia i z nadmiaru buzujących w nim emocji zaczął chodzić po salonie.

— Nie, znaczy ja... Ja naprawdę potrzebowałem tych pieniędzy! 

— To mnie nie obchodzi. Powiedz mi tylko, kto ci dał te pieniądze. Powiedz, kto mnie aż tak nienawidzi, że jest zdolny odebrać mi szczęście.

— N-Nie mogę, naprawdę, Jimin. Ważne jest tylko to, że — ucichł, gdy zobaczył, że Jimin wstaje z kanapy i zbiera się do wyjścia — Dobra... To był Namjoon.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro