Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Koniec końców chłopaki faktycznie spali nago. Nie dlatego, że im się nie chciało ubierać. Bardziej chodziło o to, że była to dla nich oznaka zaufania. Łatwiej się w ten sposób urazić. Nie przeszkadzało im to jednak. Spali jak zabici wtuleni w swoje rozgrzane ciała. Tak bardzo tego przez cały czas potrzebowali. 

W końcu pierwszy obudził się Hiroto. Przetarł zaspany oczy i spojrzał na czerwonowłosego. Ten spał trzymając jego dłoń jak małe dziecko. Wyglądało to na prawdę uroczo. Szarowłosy uśmiechnął się lekko na ten widok. Pogłaskał go po policzku a zaraz i pocałował. Starał się być delikatny. Nie jest to jednak jego mocna strona i musiał to przyznać. Dużo go to jednak kosztowało. W końcu usiadł i rozejrzał się. A gdzie jego rzeczy są? Czy zawsze coś takiego musi się kończyć takim strasznym bałaganem? W końcu udało mu się znaleźć kilka części garderoby i założył je na siebie. 

W tym czasie obudził się Tatsuya. Pierwsze co zrobił to upewnił się, że wczorajszy wieczór nie był snem. Hiroto faktycznie tutaj jest.

- Hej...- wymamrotał powoli się rozbudzając.- To nie jest sen?Na prawdę tu jesteś?- Kira przewrócił oczami teatralnie na te słowa. Serio jest tak głupi czy co?

- Tak, jestem. Czemu o takie idiotyczne rzeczy pytasz? 

- No bałem się, że to wszystko było snem czy coś...

- No idiota no... To nie był sen. Serio tu jestem i całą noc myślałem nad tym co mamy zrobić.- mówiąc to znów położył się obok.- Na prawdę musimy iść do twoich rodziców? To raczej nie jest jakimś świetnym pomysłem. Biorąc pod uwagę jak cie potraktowali. Według mnie powinniśmy wracać. Bardziej się w domu przydamy. Moja siostra ma duży wpływ na ojca, ale sama sobie nie da rady. Znasz ją chyba. Beze mnie nie da rady. 

- No ale nie po to...

- Wiem, że nie po to. Ale nie ma co się narażać. Już i tak głupota czysta, że tu jesteśmy. Wracajmy do domu.- mówiąc to wyjął telefon.- Zamówię na wieczór lot do domu. W dzień będziemy się starać nie rzucać w oczy.

Tatsuya nie był wcale z tego zadowolony. Wiedział jednak, że Hiroto ma poniekąd rację. Bardziej przydadzą się w domu. Chciał jednak jeszcze porozmawiać z rodzicami. Może udałoby mu się coś zmienić... Z drugiej jednak strony, jest sens? Od nich się to wszystko zaczęło jak nic. Doskonale o tym wiedział. Problem jak na nich w ogóle wpłynąć. Westchnął zrezygnowany i powoli zaczął się ubierać. 

- Jesteś pewien, że odpuścimy sobie to?- spytał jeszcze kierując swój wzrok na ukochanego. Cicho liczył, że jednak zmieni nagle zdanie. Hiroto pokiwał tylko głową zbierając już ich rzeczy.

- Wszystko się pomiesza... trudno, potem będziemy myśleć czyje gacie są czyje.- wzruszył tylko ramionami.- Już nie pytaj o to milionowy raz, bo odpowiedź się nie zmieni. Bierz co twoje. Zapłacimy i wychodzimy.

*****

Oczywiście nie było już mowy o żadnym patyczkowaniu. Trzeba było zrobić tak jak Hiroto chciał. Z resztą i tak to jedyne mądre wyjście z tej całej sytuacji. Zapłacili za noc i opuścili lokal. Tylko co przez te pół dnia będą robić? Ciężko będzie usiedzieć w jednym miejscu. Dodatkowo nie mogą się dać złapać. Prawie pewne było to, że jego rodzice jak dowiedzą się , że wrócił, będą chcieli go jakoś zatrzymać. Albo znów coś niebezpiecznego zrobią. Stwierdzili więc, że po prostu opuszczą miasto i będą się trzymać jego obrzeży. Przynajmniej brzmi to nieco bardziej bezpiecznie. Tyle mogli zrobić na chwilę obecną. 

Hiroto nawet się z tego cieszył. Dlaczego? Ma wreszcie czas spędzić dzień w obecności ukochanego. Co prawda dalej nie może się przyzwyczaić do tego słowa, ale w końcu będzie musiał. Tatsuya z kolei czuł się na prawdę dobrze. Wreszcie spełnił swoje marzenie i teraz na prawdę jest szczęśliwy. Chociaż sam Hiroto za wiele się nie zmienił. Dalej miał taką samą osobowość. Chociaż lekka zmiana jest zauważalna. Przynajmniej nie jest tak wredny i chociaż odpowie, że też kocha. 

- Hiroto...- zaczął w końcu po długim czasie chodzenia.- Możemy odpocząć kochanie? Łazimy tak bez celu nie wiadomo po co.- szarowłosy natychmiast się najeżył. Dalej słowa typu kochanie czy kocham cię były dla niego bardzo drażniące. Ciężko się będzie mu przestawić. 

- Nie wiem. Szukam na razie miejsca dobrego na odpoczynek.- przyznał i westchnął.- Możesz mnie tak nie nazywać? To dalej jest dla mnie takie dziwne. 

- To jak mam mówić w takim razie, co? Przecież to normalne. Mam mówić kotku?

- Tylko nie to.... Nie wiem, po imieniu najlepiej.- mówiąc to zatrzymał się przed jakimś małym barem. Picia nie będzie. Nie chciał historii z dawnych czasów. Już i tak bardzo źle to wspominał. Spojrzał na ukochanego.- Możemy się tu zatrzymać, ale bez picia alkoholu. Zamiast krzesła rzucę tobą za okno. Miej to na uwadze. 

****

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro