Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX + challenge

Challenge polega na łańcuszku
z liter, które kolejno po sobie dadzą napis ,,REYLO CANONEM ❤".
Pierwsza osoba pisze w komentarzu R, a następny użytkownik E i tak dalej.
1 osoba = 1 kom.
Damy radę ???

R E Y

Piaskowe burze zdarzały się na Tatooine dość często. Podałam Benowi bordowy koc, a Isabe poszła zaparzyć wodę. Otzymaliśmy schronienie od miejscowej pary staruszków, którzy od razu rozpoznali we mnie rycerza Jedi. Jak skwitowałaby Rose - łut szczęścia. Pan darzył wielkim szacunkiem każdego wojownika o wolność, a jego fioletowo-skóra żona - od razu zaoferowała nocleg jako dar dla strudzonych.

- Możecie zostać ile dni chcecie. -gospodarz podał nam po metalowych manierkach.

Padawanka wróciła z gorącą wodą, a pan dosypał białego proszku.

- To nasiona Starych Kwiatów, starte na piasek. - wyjaśnił, chłonąc zapach cieczy. - Cudownie pachną. - dodał z zachwytem.

Faktycznie woń była mieszaniną słodyczy i luksusu. Ogarneła mnie nostalgia i wzruszenie, że pan chciał nas ugościć najlepiej jak potrafił. Z pewnością poczęstował nas czymś drogim oraz rzadkim. Tatooine nie słyneło z bogatej flory, więc musiał kupić to na jakimś targu.

- Opowiadajcie śmiało. - powiedział podekscytowany.

Isabe popatrzyła to na mnie to na Bena. Solo uśmiechał się znad parującego wywaru.

- Co chciałbyś wiedzieć? - spytałam, upijając łyk pychoty.

Przycupnął na pryczy, a my spapugowaliśmy jego zachowanie. Zmarszył nieco czoło, ale nadal miał przyjazny błysk w oku.

- Wojna się udała?  Najwyższy Porządek ponoć szczązł na zgliszczach własnych pomysłów.

- Pokonaliśmy go z trudem. - wyjaśniłam, a on skinął głową.

- Widzę, że jesteście zmęczeni. Proszę, zaprowadzę twoją padawankę do innego pomieszczenia. Wy możecie nocować tutaj. -rozłożył ręce, aby Isabe do niego podeszła.

Jej blond włosy falowały z każdym  krokiem. Wyjątkowo drobna dziewczyna, lecz pełna dobroci. Dobrze zrobiłam - wybierając ją na swoją uczennicę. Pożegnała się i znikneła na korytarzu z gospodarzem. Pani domu z pewnością przygotowała jej przytulną sypialnię.

- Rey. - szepnął Ben. - Czy kiedyś mi wybaczysz?

Położyłam miecz świetlny pod poduszką, a raczej ukryłam i spojrzałam na Solo z mieszaniną wielu uczuć.

- Nie. - odparłam. - Han zginął w sposób bestialski. - dodałam, a po policzku pociekła łza.

To jak jego ojciec stał na mostku o błagał syna o powrót do domu - wyrządziło bliznę na moim sercu. Zasklepienie sączącej się rany było możliwe tylko dzięki Benowi, ale wspomnienia wraz z zadanym przez niego pytaniem - wrócił ze zdwojoną siłą.

- Jaka szkoda, że go nie pochowaliśmy. 

- Mnie też to boli. - powiedział całkiem blady.

- Prześpijmy się, a jutro rozpoczniesz nowy trening.

Położyłam się wygodnie na wąskiej pryczy, ale długo nie mogłam zasnąć. Dręczyła mnie przeszłość, podobnie jak Isabe. Nasze trójka potrzebowała odnaleźć spokój ducha.

B E N

Leżałem po drugiej stronie małego pokoju oczami do piaskowej ściany. Nie chciałem powrotu wspomnień, ale wiele obrazów goniło w mojej głowie. Zacisnąłem powieki.

Ben, jestem przy tobie.

- Mamo? - wyszepałem, ale były to tylko głośne myśli.

Leia milczała.

To był poprostu skrawek dawnego dzieciaka.

Czy zawsze tak będzie?

Synku, nawet gdy mnie nie widzisz - czuwam nad tobą.

Musiałem spróbować nie zboczyć z obranego ku jasnej stronie Mocy kursu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro