Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Historia 3: Najblisze życzenie

Anime Kuroko no basket
(Fabuły nie trzeba znać)

Para Kise x Kuroko

Rozdział nie sprawdzony.
(Za błędy przepraszam)

//////////

-Dzięki za zaproszenie Kurokonechi! Do do jutra! Trzymaj się!-Wykrzyknął radośnie pewien blondyn wychodząc na zewnątrz.

    Nastał wieczór. Na niebie nie było żadnej chmury, która mogłaby zakryć okrągły księżyc. Wysoki chłopak stał na przeciwko drzwi i spoglądał na swojego najlepszego przyjaciela.

-Um. Do zobacze...O!-Przerwał zaskoczony niebieskowłosy spoglądając do góry.

-Co się stało Kurokonechi?-Zapytał zaciekawiony Kise Ryota. Odwrócił się do kolegi plecami i także zaczął obserwować niebo. Pomiędzy dekoracjami świątecznymi takimi jak lampki i jarzębina, Kise ujrzał kątem oka spadającą gwiazdę.

-Zobaczyłeś spadającą gwiazdę? Ty to masz szczęście Kurokonechi!!! Też chciałbym zobaczyć ją w pełni!-Krzyczał energicznie blondyn by następnie odwrócić się do niebieskowłosego.

-Chciałbym żebyś Kise...-Wyszeptał cichutko i nieśmiało Kuroko a potem z lekkim uśmiechem popatrzył na Kise.

-Czego sobie życzyłeś?-Zapytał zaciekawiony blondyn. Kuroko zawsze był bardzo skrytą osobą. Pokazywał często neutralną twarz, kiedy się cieszył lub smucił. Czasem ukazywała się jego wredna osobowość ale zazwyczaj był dla wszystkich bardzo przyjacielski. Dla tych, którzy go zauważają. Według blondyna, Kuroko jest jak cień człowieka. Pojawia się nagle i znika zaraz niespodziewanie. Cóż, bardzo przydatna umiejętność. Szczególnie kiedy są niezapowiedziane kartkówki.

-Nie powiem.-Stwierdził niebieskowłosy powoli zamykając drzwi do domu.

-Jaki okrutny!-Zaczął jęczeć Kise. Przestał jednak, kiedy Kuroko Tetsuya ponownie na niego popatrzył.

-Gdybym ci teraz powiedział, to wtedy umarłbym ze wstydu, a tego bym nie chciał. To ważne dla mnie.-Rzekł cichutko i tym razem naprawdę zamknął drzwi. Kise stał tam jeszcze parę sekund nie będąc pewny tego wszystkiego.

-A jednak okrutny...nie powiedział mi nawet Dobranoc.-Oznajmił odchodząc.

    Po drodzę do przystanku autobusowego jedna myśl nie mogła opuścić Kise. Kuroko życzył sobie czegoś co jest dla niego cenne, wymawiając przy tym jego imię. Czy to znaczy, że niebieskowłosy bardzo czegoś pragnął, ale nie miał odwagi o tym komuś powiedzieć? Blondyn uśmiechnął się szeroko i postanowił pewną rzecz. Za wszelką cenę spełni życzenie Kuroko! Nawet jeśli by tu chodziło o jego śmierć!

    Kise tak bardzo zatopił się w swoich myślach, że nawet nie zauważył jak dotarł na swój przystanek oraz odjeżdżającego autobusu. Kiedy jednak zobaczył go kątem oka, zaczął biec jak szalony. Kierowca na szczęście zatrzymał się i Kise bezpiecznie wszedł do środka.

***
-Halo! Halo?!-Krzyknął Kise do telefonu.

-Kise! Przestań tak wrzeszczeć! Chcesz mnie zabić?-Odpowiedział głos po drugiej stronie.

-Jeszcze nie!-Odparł radośnie Kise leżąc na łóżku.-Ale mam do ciebie prośbę Aominecchi!

-Już się boję. Mów.-Powiedział słabo, męski głos.

-Potrzebuję twojego mieszkania.

-Co???-Wydarł się Aomine, najlepszy przyjaciel Kuroko i prawdopodobnie Kise.

-Noo...bo chciałem zrobić imprezę gwiazdkową dla...

-Ciebie to już naprawdę chyba coś boli!-Zadrwił chłopak przerywając blondynowi.

-No weź! To dla Kurokonechi!-Krzyczał cały podeksytowany Kise.-Kiedy byłem u niego to wypowiedział do gwiazdy jakieś życzenie! Bardzo dla niego ważne! I ja chcę je spełnić!!!

-A nie pomyślałeś może, że życzył sobie byś zniknął z jego życia?-Zapytał poważnie Aomine.

-Jesteś Okrutny! Kurokonechi nigdy by czegoś takiego sobie nie zażyczył!

-Oj Kise, ty nie wiesz jakie jest prawdziwe życie, szczególnie kiedy mówimy tu o Tetsuyi. Niby taki spokojny na zewnątrz, a w środku...nawet nie chcę myśleć jaką otchłanią jest jego dusza...co się w niej kryje...co tam się czaji...nikt żywy się tego nie dowie.-Mruczał po cichu, przerażająco, Aomine.

-Nawet nie wiem o co ci chodzi! Kurokonechi jest przecież uroczy!-Zaprzeczył gorliwie Kise.

-Ta...szczególnie kiedy się mści.

-Nie obchodzi mnie to. To co? Pomożesz mi?-Zapytał blondyn z wielką nadzieją.

-Nie.-Odpowiedział tylko Aomine i się rozłączył, bojąc się, że Kise postara się go przegadać. Z nim trzeba krótko i jasno.

    Kise jednak nie miał zamiaru się poddać. Kiedy wszyscy "przyjaciele" do których zadzwonił, powiedzieli stanowcze "NIE", blondyn postanowił wymyślić coś innego.

***

    Kuroko gdy tylko otworzył rano oczy i ujrzał piękne zimowe słońce, pomyślał, że w taki piękny dzień coś musi się zepsuć.
    Jego poranek zaczął się tak jak zawsze. Wstał, zjadł, przebrał się w codzienne ciuchy, otworzył drzwi Kise który trzymał w dłoniach wielkiego porcelanowego łosia, zamknął drzwi przed nosem blondyna i zwierzęcia, oraz postanowił jeszcze się położyć.
Leżał na łóżku, aż nagle usłyszał jak ktoś puka w okno jego sypialni. Postanowił dłużej nie ignorować Kise. Coś jeszcze dziwnego by mu przyszło do głowy.

-Dzień dobry.-Powiedział Kuroko do Kise przez okno. Obok blondyna stał renifer, sięgający chłopakowi do bioder.

-Dzień dobry Kurokonechi! Piękny mamy zimowy dzień! Wiesz co się stało?! Otworzyłeś mi drzwi ale chyba byłeś tak zasypany, że nawet mnie nie zauważyłeś! To słodkie!

-Mhym-Powiedział tylko Tetsuya nie chcąc się wypowiadać na ten temat.-Co tutaj robisz?

-Przyszedłem dać ci prezent! Wiem, że gwiazdka jest dopiero jutro, ale nie mogłem się już doczekać!-Krzyknął entuzjastyczne blondyn, podnosząc renifera. Kiedy chciał go podać Kuroko przez okno, chłopak o błękitnych oczach zaprotestował.

-Dziękuję Kise-kun za ten...wspaniały dar. Nie jestem jednak pewien czy mogę go przyjąć.-Oznajmił próbując rękoma odepchnąć, podawaną ozdobę ogrodową.

-Napewno możesz! To prezent!-Wykrzyknął Kise. Niestety jego nogi poślizgneły się na śniegu. Blondyn upadł a Kuroko nie zdążył chwycić renifera.

-Kise tak mi przyk...

-Przepraszam Kurokonechi! Wybacz mi!-Błagał Kise nadal leżąc na plecach. Kiedy usiadł, popatrzył przepraszająco na Kuroko a potem na stłuczonego renifera.-Naprawdę nie wiedziałem, że jest zrobiony z takiego słabego materiału! Mogłem jednak poprosić o radę Midorinechi!

-To chyba ja powinienem przepra...-Zaczął Tetsuya ale ponownie przerwał mu blondyn.

-A tak marzyłeś o reniferze!-Rozpaczał Kise.-Wtedy kiedy dyskutowałeś z Midorinechi!

-Kise.-Rzekł Kuroko poważne. Miał nadzjeję, że w ten sposób zwróci na siebie całą jego uwagę. Nie mylił się. Kise już po chwili patrzył na niego wielkimi oczami.-Wtedy tylko napomknąłem, że renifery są o wiele ładniejsze niż łosie. Tak naprawdę wolę chodować rośliny niż opiekować się ogrodową dekoracją.

-Czyli nie marzyłeś o renife...

-Nie.-Oznajmił stanowczo Tetsuya. Ryota na tą wiadomość zdołał wyszeptać tylko "Aaahaa!" oraz "No to cześć!" i już go nie było.

    Kuroko westchnął ale posłusznie poszedł pochować renifera, całkiem zapomnianego przez Kise.

***

-Dzień dobry Kurokonechi!-Usłyszał Tetsuya kiedy otwierał drzwi. I tym razem chłopak o błękitnych oczach miał złe przeczucia. Ujrzał za drzwiami swojego przyjaciela, który trzymał donice z jakimś krzakiem. Kise musiał się natrudzić, aby zobaczyć Tetsuye przez wielkie liście.

-Wejdź proszę.-Wyszeptał Kuroko ustępując mu miejsca.

-Skoro marzyłeś o roślince, to ja ją kupiłem...-Powiedział Kise, stawiając dużą, ciężką doniczke na półce w przedpokoju. Potem odwrócił się do Tetsuyi i wykrzyczał.-Wszystkiego Najlepszego z okazji świąt!

    Tetsuya zarumienił się lekko, ale natychmiast uśmiechnął się. To było bardzo miłe. Nagle rozległy się jakieś trzaski a po krótkiej chwili, półka złamała się, nie mogąc znieść ciężaru doniczki. Sama roślina wyglądała jak po wypadku samochodowym.

    Kiedy Kuroko obudził się z lekkiego szoku, spojrzał na chłopaka który już szykował się do gorliwych przeprosin.

-I tak chciałem wymienić tą pułkę, nie miałem poprostu żadnego motywu. A o roślinie nie marzyłem...chociaż szkoda jej.-Oznajmił szybko Kuroko uprzedzając blondyna.-Liczy się aby w tym najważniejszym dniu poprostu być razem.

    Kise pokiwał głową na znak, że się zgadza. Pożegnał się i szybko uciekł. Kuroko błagał w myślach byle tylko nic nowego nie przyszło mu do głowy. Starał się tak dobierać słowa aby Kise zrozumiał przekaz. Jednak z nim nigdy nie jest nic wiadomo.

    Kuroko ostatni raz popatrzył na martwą roślinę, i zabrał się za sprzątanie.

***

    Nastał kolejny, zimowy dzień. Dzień ten jednak był radością wielu ludzi, ponieważ nareszcie nastały święta. Tak przynajmniej myślał Kuroko, dopóki nie usłyszał skocznej melodii własnego telefonu. Obierając ziemniaka, zaskoczył go dźwięk komórki, przez co zranił się nożem w palec. Niesprawdzając kto dzwoni, odebrał telefon.

-Tak, słucham?-Powiedział Tetsuya wkładając ranny palec do ust.

-Musisz tu natychmiast przyjść Tetsu.

-Aomine-kun? Co się stało?-Zapytał lekko zaniepokojony Kuroko.

-Mamy mały problem i...zostaw to baranie!!!-Chłopak zaczął nasłuchiwać jak jego przyjaciel na kogoś krzyczy.-Nie! Powiedziałem nie! Siad!!! No spierdalaj ode mnie!!! Tetsu błagam pomóż mi!!! On nas...!!! U mnie w domuuu!!!

    Nagle głos ucichł. W słuchawce rozbrzmiewał jednynie urywany sygnał.

    Kuroko ruszył jak opętany w stronę kuchennych półek. Otworzył kilka z nich i wyciągnął wałek do ciasta. Następnie sięgnął po patelnię, ale oglądając ją, uznał, że jest za mało niebezpieczna. Dlatego wyjął z szafy siekierkę połączoną z młotkiem do mięsa. Schował oba przyrządy do torby i pobiegł do łazienki po apteczkę. Niewiadomo co mogło się przydać.

    Uzbrojony, pobiegł złapać jakiś autobus, by jak najszybciej dostać się do domu Aomine. Mimo dostępnego transportu, Kuroko obawiał się, że będzie za późno.

    Kiedy dobiegł do drzwi, powoli nacisnął klamkę. Korytarz był pusty ale za to w makabrycznym stanie. Wszędzie leżały czerwone wstążki, kokardy i inne kolorowe karteczki. Trochę dalej od wejścia leżała rozbita jakaś rzecz, a od niej ciągnęła się czerwona plama. Jakby ktoś szarpał upadłe ciało po podłodze, zostawiając krwisty ślad.

    Nadal panowała cisza.

    Kuroko delikatnie stąpał po deskach, bojąc się narobić hałasu. Już dawno powinnien zadzwonić po policję, jednak potrzeba sprawdzenia, czy z jego przyjacielem wszystko jest w porządku, była o wiele silniejsza.

    Szedł dalej.

    Kuroko nagle ucieszył się, że posiada umiejętność "znikania". Ludzie prawie go nie zauważali, co w takiej sytuacji było ogromnym plusem. Stanął obok przejścia do salonu. Ukryty za rogiem, postawił torbę na podłodze. Wyjął z niej siekierkę i zauważył zniszczoną szafkę. Wszystkie rzeczy zostały z niej rzucone na deski. Wśród nich zobaczył rozgnieciony telefon Aomine. Kuroko podniósł to co z niego zostało i schował do kieszeni.

    Ostrożnie wychylił się za rogu.

-Huh?

    Kuroko Tetsuya wiele rzeczy widział w swoim życiu, dlatego myślał, że nic go już nie zaskoczy. Mylił się jednak.

    Aomine Daiki, najlepszy przyjaciel błekitnowłosego, leżał na środku salonu związany i zakneblowany. Obok niego siedział skulony oraz przerażony Midorima Shindaro o zielonych włosach. Na przeciwko nich, pod ścianą leżało wielkie ciało fioletowłosego Murasakibary. Na środku zaś stał, plecami do Tetsuyi, Kise Ryuota.

-Kise-kun?-Zapytał niepewnie chłopak. W tym momencie Aomine zaczął się wiercić i coś jęczyć.

-Oh Kurokonechi! Niezauważyłem cię! Przepraszam! Ale cieszę się, że tu jesteś!-Mówił powoli blondyn, obracając się do Kuroko. Jego złote oczy błyszczały co było oznaką uaktywnionych zdolności. Kise bowiem potrafił naśladować innych oraz ich wrodzone zdolności.

-Co tu się stało?!-Zapytał zdenerwowany Kuroko nadal trzymając siekierkę do mięsa. Kise popatrzył na błekitnowłosego, potem na resztę swoich przyjaciół.

-To-to nie tak jak myślisz!!! Ja im nic nie zrobiłem...znaczy...to oni sami...!

-Aha- Wyszeptał ostrożnie Kuroko. Nadal stojąc w miejscu, nieufnie wpatrywał się w blondyna.

-Może mi uwieżysz, kiedy wszystko to wyjaśnię-Zaproponował Kise. Uśmiechnął się zmieszany i delikatnie poczochrał swoje włosy. Kuroko pokiwał powoli głową na znak, że się zgadza.

-A więc, po tym jak Aomine odmówił mi w sprawie pożyczenia jego domu, postanowiłem sam sobie go wsiąść. Znaczy no wiesz, chciałem go tylko wypożyczyć na kilka godzin. Dlatego kiedy Aomine otworzył drzwi, wepchnąłem się od razu do środka aby z nim porozmawiać. Nadal mi jednak odmawiał. Wtedy skorzystałem z jego łazienki i wysłałem wiadomość do Midorimy. Napisałem, że Aomine krytykuje jego horoskop i ma zamiar na niego naskarżyć do producenta. Po kilku minutach Midorima się pojawił z wazą w kształcie czaszki. W tej samej chwili, w której Midorima miał zacząć go krytykować, Aomine niestety połapał się o co mi chodzi. Miałem bowiem zamiar aby wszystkich naszych przyjaciół zaprosić do niego. Wtedy nie mógłby juz odmowiać i urządzilibyśmy imprezę. No, ale nie wyszło. Dlatego złapałem i pociągłem Aomine do pokoju. Możliwe, że zrobiłem to trochę za mocno. Ale za bardzo nie panuje nad swoją siłą kiedy kogoś naśladuję. Aomine głową i rękami strącił z półki rzeczy, ale nie ucierpiał na tym. Związałem go i wrociłem na korytarz po Midorime. Złapałem go za rękę i wtedy upuścił tą czaszkę. Następnie napisałem do Murasakibary. Przyjechał bardzo szybko, ale to normalne kiedy słyszy o darmowym jedzeniu. No, niestety poślizgnął się na czaszce i ją zniszczył. Stracił wtedy przytomność, jednak nie krwawił.

-A te...czerwone ślady?

- Murasakibara trzymał w ręcach burgery z dużą ilością ostrego sosu. Niestety tak jakoś dziwnie upadł na nie. Murasakibara jest ciężki, więc gdy go ciągnąłem za nogę do pokoju, przypadkowo zostawił takie ślady.

-Aha...-Wyszeptał Kuroko. Dla swojego bezpieczeństwa nadal trzymał siekierkę, chociaż zakłopotana twarz Kise trochę go uspokoiła. Broni jednak nie odłożył.

-Rozwiąż Aomine-kun. Tak nie można Kise-kun.

-Ale twoje życzenia...!

-Rozwiąż go. Nie tego chciałem.-Powiedział Kuroko stanowczo. Powoli zbliżył się do blondyna. Jego oczy przybrały normalną barwę. Oise powoli pokiwał i ruszył uwolnić zbulwersowanego Aomine. Według niego, Tetsu powinien już dawno przywalić mu siekierką w łep.

    Nagle na zewnątrz rozbrzmiały syreny oraz krzyki.

-Otoczyć dom!

- Zakładnicy są w środku!

    Kise i Kuroko spojrzeli na siebie przerażeni. Dopiero wtedy odezwał się Midorima.

-Bo ja napisałem do Akashiego, że zostaliśmy porwani.

***

    Kilka godzin później Kise odprowadzał Kuroko do domu. Szli razem, ramię w ramię, a między nimi była cisza.

    Na szczęście, nic poważnego się nie stało. Kiedy Midorima napisał do ich przyjaciela Akashiego, ten wezwał policję. Zielonowłosy nie podał jednak w wiadomości imienia porywacza, więc policja uznała, że ten zbiegł. Potem wszystko zostało wytłumaczone Akashiemu, który razem z Aomine pragnęli zamordować blondyna. Niestety był zbyt szybki.
    Murasakibarę zabrała karetka, mająca za małe łóżko ratownicze. Midorima wrócił do domu a dwójka pragnących krwi chłopców, gdzieś się kręciła szukając Kise.

- Przepraszam Kurokonechi! Wiem, że źle zrobiłem, ale chciałem jedynie spełnić twoje życzenie!

-Wiem, dlatego nie jestem na ciebie zły...aż tak.-Zapewnił Kuroko omijając małego bałwanka zostawionego na ulicy.

-Wybaczyć że zniszczyłem święta!- Jęknął żałośnie Kise.

    Kuroko westchnął. Nie wiedział już jak ma dotrzeć do blondyna by tylko go wreszcie zrozumiał.

-Mamo! A tam będzie duuuuuuża choinka?-Zapytał mały chłopiec, który szedł z mamą, wymijając dwójkę przyjaciół.-Naprawdę spełniają się tam życzenia?!

-Tak mówią!-Odpowiedziała tajemniczo kobieta.

     Kise uśmiechnął się nagle dostając olśnienia, a Kuroko spojrzał na niego przerażony.

-Kurokonechi...

***

    Kuroko przekonany przez Kise, poszedł z nim na mały spacerek. Postanowili odwiedzić rynek.

    Rynek był pięknie przystrojony. Wszędzie wisiały kolorowe lampki oraz łańcuchy. Śnieg iskrzył się w nocy a centrum tego wszystkiego stała świąteczna choinka.

-Pięknie tu.-Wyszeptał Kuroko, bojąc się zepsuć atmosferę.

-Masz rację.-Odpowiedział Kise. Stanęli obok lampy, na przeciwko drzewka, podziwiając wystrój.- Ktoś powiedział, że tutaj spełniają się życzenia. Mam nadzieję, że to prawda.

- Dlaczego tak bardzo chcesz spełnić moje?-Zapytał zaciekawiony Kuroko bezpośrednie.

-Czy to nie oczywiste? Po dotyczyło mnie! Jestem taki szczęśliwy z tego powodu! Coś dla ciebie zrobić, to coś czego zawsze pragnąłem. Ale ty zawsze jesteś idealny! Wspaniały! I móc coś zrobić dla ciebie, co tylko ja mogę, to takie cudowne!!! Bo jesteś zawsze obok kiedy cię potrzeba! Nawet kiedy cię nie zauważam... I jesteś słodki, miły, trochę nikczemy według Aomi...

    Kuroko niespodziewanie zatkał swoją dłonią usta blondyna. Był cały czerwony na twarzy. Kise kiedy zrozumiał co powiedział, także się zarumienił.

-Yyyy bo jaaaa....

-Możliwe, że moje życzenie zaraz się spełni, dlatego chcę byś popatrzył do góry.

    Kise bez gadania popatrzył w wskazanym kierunku. Jarzębina, która wisiała nad ich głowami, trochę zasłaniała widok ale blondyn zdołał ujrzeć piękne, nocne niebo pełne gwiazd.

-Znowu zobaczyłeś spadającą gwiazdę?-Zapytał Kise, uznając Kuroko za szczęściarza.

-Nie, głupku. Coś bliżej nas.

    Blondyn zastanowił się przez chwilę a potem spojrzał na Kuroko w szoku.

-Chodzi ci o jarzę... I chcesz abym... I takie było twoje życze... Kurokonechi!!! Ja!

-Całuj już głupku!-Powiedział chłopak tracąc cierpliwość, jednocześnie będąc nadal zarumieniony. Kise nareszcie zrozumiał prosty przekaz i pochylił się ku Kuroko, łącząc ich usta. Pocałunek nie trwał długo, jednak uwolnił ich uczucia.

-Więc wtedy nie chodziło ci o gwiazdę tylko o ten krzaczek?

-Tak.

-Ale nie miałeś odwagi mi powiedzieć?

-Tak.

-...Kurokonechi!!! Kocham cię! Bądź moim chłopakiem! Bo kochasz mnie prawda?-Zapytał Kise z szybkością karabinu maszynowego.

-Gdybym cię nie kocham, to nie sprządałbym tych "twoich prezentów", a po akcji z Aomine to bym cię zabił. Więc, tak. Zostanę twoim chłopakiem.

    Kise był wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie. Rzucił się na Kuroko, tuląc go i całując. Oczywiście nie przeszkadzało to wogóle błękitnowłosemu. Stali otoczeni blaskiem choinki i tylko w oddali gdzieś dało się słyszeć głosy dwóch osób.

-Gdzie jesteś Kise?! Zabijemy cię!!!

\\\\\\\\\\\\\

Życzę wam Wesołych Świąt!!!

Dziekuję że jesteście!

Przepraszam za błędy gdyż rozdział nie sprawdzany!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro