71.
Pani z geografii (i jednocześnie z WOS-u) to mistrz sarkazmu. Nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Zwłaszcza z moją klasą. Te lekcje wyglądają jak dzicz, więc kiedy nie działają metody pokojowe, trzeba sięgnąć po sarkazm z nutą kpiny. I prawdy.
*WOS*
Filip&Benek&Mateusz&Janek: *bawią się wskaźnikiem laserowym, świecą innym po twarzach i wkurzają całą klasę*
Filip: *nie reaguje na prośby ani pretensje, żeby przestał się bawić tą pierdołą (to głównie on był inicjatorem tej, jakże śmiesznej, zabawy)*
My wszyscy z Ulą na czele: Niech mu coś pani powie! On ma ten laser, tylko ciągle go chowa! *do pani, przed którą chłopacy oczywiście chowali ten laser*
Pani: *wie, że mają laser, ale ciągle go chowają i nie może im zabrać*
Pani: *po którymś tam już razie* Filip, oddaj mi ten laser!
Filip: *bulwers, wydurnianie się i rżnięcie idioty* Nie mam go! Może mnie pani przeszukać! *wstaje*
Pani: Nie będę cię przeszukiwać, bo się brzydzę!
Klasa: *wyje ze śmiechu*
Few minutes later...
Pani: *po jakimś czasie zabiera Filipowi rurkę od długopisu (udawali, że to laser, żeby pani się odczepiła - tak wiem, zachowanie na poziomie), bierze ją do ręki i patrzy* To tylko pusta rurka *odkłada ją na biurko* Będę musiała ręce zdezynfekować...
Few minutes later...
Pani: *po jakimś czasie już nie wytrzymuje* Filip! Oddaj to, co tam masz! *pokazuje jego plecak, w którym chowa laser, podchodzi do niego*
Filip: *stawia plecak na ławce, otwiera na całą szerokość, widać zgniecione i wciśnięte między książki ubrania na wuef* Tu nic nie ma!
Pani: *widzi ubrania, odwraca głowę*
Pani: *tonem sugerującym obrzydzenie i załamanie nerwowe* O Jezu...! Tam jest twoje ubranie...!
Czasem mi jej szkoda. Taka młoda, a to się jej na zdrowiu odbije, użeranie się z takimi kretynami jak moja klasa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro