16.
Pojechałam wczoraj z tatą i siostrami na cały dzień nad jezioro. No wiecie, przedostatni dzień wakacji trzeba jakoś spożytkować. A oto pewna historia:
Ja: *leży na kocu, czapka z daszkiem na twarzy, rozkoszuje się słońcem i patrzy się, jak dwóch gości gra se w siatkówkę*
Piłka: *odlatuje kawałek dalej*
Gościu: *wchyla się po piłkę i przy okazji widać jego twarz*
Nagle...
O cholera...
Ja: *gwałtownie siada na kocu*
Ja: Co...?
Okazuje się, że to bliźniacy z równoległej klasy ( klasy mojego crusha, ale to szczegół ), Marcin i Michał, a oni są tak wyrośnięci, że wzięłam ich za starszych ( brawo ja ).
Ja: *myśli: co oni tu robią, w przedostatni dzień wakacji, 100 kilometrów od naszego miasta?!*
Ale byłam w niezłym szoku, nie powiem. No bo jakie jest prawdopodobieństwo no?! Żeby to jeszcze środek wakacji był.
Przez resztę dnia pozostała nadzieja, że więcej nie wrócą na plażę XD.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro