Trzy
Skaczesz sobie po wodorostach. Uwielbiasz, jak przyjemnie owijają się wokół stopy swoimi liśćmi.
Zostało ci trzy czwarte Stadium do spotkania z Aristą. Nie możesz się doczekać, aż dowiesz się o życiu Mrocznych i driad.
Leniwie opuszczasz pole wodnych roślin i płyniesz do drogi. Owa ścieżka prowadzi do sklepu. Szybko pokonujesz dystans, swoją drogą całkiem duży, i wchodzisz do budynku.
Podchodzisz do lady i nawiązujesz rozmowę ze sprzedawczynią.
- Witaj, Eileaniro! - pozdrawiasz znajomą.
- Ano dzień dobry! Co dziś potrzebujesz?
- To, co zwykle i coś na prezent.
Eileanira postawiła przed tobą ryż i sałatkę.
- A co chcesz? Może naszyjnik z tą uroczą połyskliwą muszelką?
- Wolałabym tamtą bransoletkę z perłą. I to pudełeczko. - to mówiąc wskazujesz na drewniany pojemnik z namalowanym pejzażem podwodnym.
Ekspedientka podaje ci i to.
- Razem będzie 12 Jewerów.
Wręczasz kobiecie odliczoną kwotę i wychodzisz, rzucając "Do widzenia!".
Wręcz biegniesz z powrotem do domu i przebierasz się. Wypływasz na powierzchnię.
Pod lasem stoi chatka, zapewne Aristy. Podchodzisz i pukasz. W myślach przemawia ci driada.
- ' Wejdź! '
Spełniasz prośbę i kierujesz się ku pokojowi spod drzwi którego wypływa światło.
Otwierasz drzwi i zamierasz.
~*~
Ta szalona elfka zmusiła cię do wpuszczenia Marissy. A teraz ona stoi w progu pokoju i spogląda z przerażeniem na Saffireę.
Tamta jednak zachowała zimną krew. Szybko wciągnęła najadę do środka i unieruchomiła. Machnęła ręką, a i ciebie sparaliżowało, na dodatek zakryła ci czymś oczy.
Chyba zaczęła robić to, co u ciebie. Marissa, jak i ty, będzie przyłączona do Aristy na czas misji... A potem elfka wymaże wam pamięć.
Po bodajże jednej szóstej Stadium wredna kreatura uwolniła cię.
- No, to możemy zaczynać. Jedzenie sobie sami zorganizujcie. - wypowiedziała.
Najada pokazuje ci, abyś szła za nią. Bez sprzeciwu wykonujesz to. Wchodzisz do kuchni.
Marissa wyjmuje z torby jakieś pudełka. W pierwszym jest ryż, w drugim sałatka, a w ostatnim - drewnianym i pięknie zdobionym - bransoletka z perłą.
- Masz. To dla ciebie. - mówi i wręcza ci trzecie pudełeczko.
- ' Też coś mam. ' - odpowiadasz i dajesz jej plecioną opaskę z kory leszczyn.
- Dzięki! - wzdycha.
- No to klops. Po co ta wariatka nas chce?!
- ' To słuchaj. Elfice mają królową i zmieniają Verdewasse w państwo-miasto. Odmawiają dostarczania żywności, ale obiecały wznowić to pod warunkiem, że uznamy Rayllen, ich władczynię, za królową. Arista jest tu, aby znaleźć przedstawicieli gatunków driad i najad. Ma odkryć nasze sekrety, aby szantażować królową Rhiannon. Swoim zaklęciem przywiązała nas do niej, a po "misji" wymaże nam pamięć. Tylko tyle wiem. ' - opowiedziałam.
- No patrz. A czemu tak właściwie nie mówisz na głos? Zaklinaczka?
- ' Chciałabym, ale nie. Mam... mam swoje powody. ' - przełykasz ślinę.
- No, to teraz jedzmy.
~*~
Zacierasz z radości ręce. Plan wiedzie się wyśmienicie!
Swoją drogą, powinnaś częściej sypiać. Dwa dni temu naprawdę wyautowałaś i nie byłaś sobą. Na szczęście to już minęło.
Przywołujesz jedzenie z sakw. Smoka zostawiłaś na skraju Puszczy Eir. Towarzyszyły ci konie.
Wspominasz czas, gdy obudziłaś się nad Morzem Asaneth-he. Wcześniej chyba wpadłaś do rzeki...
Inne mówią, że to przez banshee z Krajów Nieznanych straciłaś pamięć. Inne - czyli aeriady. Nimfy powietrzne.
Takie to się snują gdzie bądź i oczyszczają powietrze, ale mimo tego są bezużyteczne.
Zakrztusiłaś się kanapką. Jedna z tych istot właśnie pędziła na okno. Doskoczyłaś do niego i otworzyłaś.
Aeriada wparowała do pokoju, rozmierzwiając ci włosy i przewracając poduszki.
- Ty! Tu! Jak... Śmiesz! - wydyszała. - Smok... Siarka w powietrzu... Zagrożenie! Tak, twój smok! Nie myśl, że nie wiem!
- Zabierz mnie tam, a unieszkodliwię Cearesję. - powiedziałaś spokojnie.
- No i dobrze! Jak tak można! Zanieczyszczać Eir! Najczystsze powietrze! - mruczała. - Łap rękę.
Nie był to pierwszy raz, kiedy tak podróżowałaś. Jak wiadomo, nikt, nawet wy, elfy nie potrafi się teleportować, ale aeriady poruszają się naprawdę błyskawicznie.
Po pół Stadium (normalnie zajmuje to tydzień) jesteście u celu.
Widzisz swoją smoczycę. Jęczy z bólu. Jest ranna!
- Ceares! - krzyczysz i podbiegasz.
Tak, wiem, że pędzę jak rollercoaster. Miejmy nadzieję, że nie pękła wam głowa. Mi nie.
Ogółem, jak się podoba, zostawiacie komentarze i gwiazdki.
Nie zapominajcie o Wattys!
Wasza
Loivi
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro